Jak już wcześniej rozważaliśmy, żadna władza nie bierze się z powietrza. Wspomnieliśmy także o tym, że należy wzmacniać obywatelskie ośrodki prodemokratyczne oraz wykorzystywać słabe strony władzy niedemokratycznej. O ośrodkach już było w odcinku 5, dzisiaj opowiemy sobie właśnie o tych drugich.

Każda władza lubi sprawiać wrażenie, że jest nieskazitelna, a przynajmniej impregnowana na ciosy. To oczywiście nieprawda, dlatego należy od razu odrzucić przesądy w stylu „oni są zbyt silni…”, „nic ich nie ruszy”. Wiatr dzisiaj hula na cmentarzyskach reżimów, które wydawały się nie do obalenia. I wciąż nie milkną spory, kto tak naprawdę obalił ten czy inny reżim. Ruchy oporu, kryzysy gospodarcze, konflikty poza granicami, wewnętrzne walki?

No właśnie. Gene Sharp wymienia następujące słabe strony każdej władzy:

  • Możliwość ograniczenia lub zerwania współpracy przez dużą ilość osób, środowisk i instytucji niezbędnych do funkcjonowania systemu. Wracamy tu wciąż od tematu pierwszego odcinka. Każda władza wymaga współpracy innych. Im mniej osób chce współpracować, tym władza jest słabsza. Im dłużej dana grupa rządzi, tym bardziej krystalizują się grupy niechętne lub coraz mniej chętne słuchania jej poleceń. Spróbujmy je zidentyfikować. Wojsko? Studenci? Rodzice dzieci w wieku szkolnym? Określone grupy zawodowe lub ekonomiczne? Kobiety w wieku rozrodczym?
    .
  • Ideologia systemu może stać się z czasem mniej atrakcyjna. Powiedzmy sobie szczerze, kogo ekscytują hasła wyborcze sprzed roku? Dwóch? Czterech? Ośmiu? Emocje mają to do siebie, że trzeba je podsycać. Nawet jeśli dzięki nim wygrywa się wybory (na przykład na emocjach dotyczących bycia pokrzywdzonym, wykluczonym), to z czasem głowa stygnie i zaczynają się pytania: i co dalej? Zwróćmy uwagę, że w im wyższe tony uderzy kandydat, tym trudniej mu po objęciu władzy sprostać zbudowanym przez siebie oczekiwaniom. W skrajnej opcji, ludzie nie tyle się znudzą, ile poczują wręcz oszukani, bo mogą odnieść wrażenie, że zainwestowali swoje emocje w coś, co okazało się wydmuszką. A tego nikt nie lubi, bo zwykle traktujemy swoje zaangażowanie poważnie.
    .
  • Jeśli obowiązująca ideologia silnie wpływa na postrzeganie rzeczywistości, mocne przywiązanie do niej może utrudniać dostrzeganie obecnych warunków i potrzeb. Mówiąc bardziej potocznie, z czasem coraz bardziej rozjeżdżają się tory pomiędzy propagandą a rzeczywistością. Na początku jest jeszcze nadzieja: poczekajmy. Z czasem jednak nie da się dłużej udawać, że miało być dostatnio, a nie jest; miało być sprawiedliwie, a nie jest; mieliśmy być potęgą, a nie jesteśmy. Ponieważ ludzie zazwyczaj nie lubią przyznawać się sami przed sobą, że dokonali złego wyboru, jakiś czas będą jeszcze bronić swojej decyzji, podobnie jak niektórzy trwają w nieudanych małżeństwach. Przychodzi jednak w każdym niedobranym stadle taki moment, kiedy pęka jakiś talerz walnięty o ścianę i ktoś wychodzi z trzaśnięciem drzwiami. Nie wszyscy składają papiery po pierwszym talerzu, ale z czasem pojawia się coraz więcej osób  zaczynających swoją wypowiedź od zdania „głosowałem na nich, ale…”.
    Zauważacie takie osoby już wokół? To znaczy, że naciągana rzeczywistość trzeszczy.
    .
  • System dostaje zadyszki – im bardziej władza pragnie kontrolować wszystko, tym więcej kosztów i wysiłku to pochłania. Policja na ulicach może wyglądać groźnie, ale w rzeczywistości jest większym problemem dla rządu niż dla opozycji, bo tym ludziom trzeba zapłacić, zapewnić sprzęt, odwołać ich z urlopów itd. Szybko i bez namysłu wprowadzane zmiany może dobrze wyglądają przez chwilę w mediach, gdy władza triumfalnie je ogłasza, ale wkrótce lawina doniesień o chaosie zagłuszy strzelanie korków od szampana. Tym bardziej, że piją go tylko niektórzy, a koszty ponoszą zwykle wszyscy lub większość.
    .
  • Nieważne, jak żarliwie deklarują lojalność i jedność. Każdy system składa się z ludzi. Mają swoje ambicje, zazdrości, urazy i interesy. Nie należy dać się zwieść wrażeniu, że tego monolitu nie da się naruszyć. Im mocniej ruch opozcyjny kołysze łodzią, tym bardziej ci siedzący przy burcie zastanawiają się, czy to już czas z niej wyskakiwać, by nie pójść na dno razem z resztą. Każde odejście należy nagłaśniać, każdego syna marnotrawnego witać, każdemu wahającemu się dać sygnał, że jest jeszcze czas powrotu na stronę prawych. To ma także znaczenie propagandowe – wielu zwolenników, którzy są tylko widzami przedstawienia, wycofa swoje poparcie, jeśli odniesie wrażenie, że system już się kończy. Nikt nie lubi popierać przegranych spraw. Do wygrania z każdym reżimem kluczowe jest wytworzenie powszechnego przekonania, że on już upadł, a jego ostateczny krach to tylko formalność. Wspomniani już opozycjoniści jugosłowiańscy wystosowali przeciwko dyktatorowi hasło „Jest już skończony!” i z nim go pokonali.
    .
  • Pogłębiające się zapędy dyktatorskie władzy mogą nieoczekiwanie zaktywizować przeciwko sobie grupy do tej pory niezainteresowane. Być może są grupy religijne, etniczne, kulturowe, klasowe, które do tej pory nie zajmowały żadnego stanowiska w rozgrywającej się polityce. Nieopatrzna wypowiedź, gest lub działanie mogą jednak dramatycznie zmienić tę sytuację. Pamiętajmy jeszcze raz o tym, że system tworzą ludzie, którzy nierzadko nadużywają władzy, by załatwić prywatne porachunki lub niechęci. Jeśli wystąpią znienacka przeciwko danej grupie, ruch prodemokratyczny powinien natychmiast zwrócić na to uwagę i być gotowym do stanięcia w obronie pokrzywdzonych lub choćby symbolicznie okazać im solidarność.

Jak zakołysać łodzią?  O tym więcej w następnym odcinku.

 

___Katarzyna Knapik

<<<  Część 4. Jakie pokusy i złudzenia należy odrzucić    |    Część 5. „Jakie są główne zadania ruchu prodemokratycznego”>>>


Cykl „Pokojowo do demokracji” będzie się składać z felietonów zainspirowanych filozofią ruchów non-violence, przede wszystkim twórczością Gene’a Sharpa, teoretyka pokojowych ruchów demokratycznych i wolnościowych. Jego idee, zainspirowane działalnością Ghandiego, ale także polską Solidarnością, były pomocą merytoryczną dla rządów Litwy, Łotwy i Estonii podczas pokojowego oddzielenia od ZSRR w 1991 roku, dla ukraińskiej Pory, białoruskiego Żubra, serbskiego Otporu, kirgiskiego Kelkelu, gruzińskiej Kmary, ale także dla tzw. arabskiej wiosny oraz ruchów demokratycznych w Iranie, gdzie posiadanie książek Sharpa można przypłacić aresztowaniem.