Omówiliśmy już, jakie są tory myślenia osób, które nie reagują na łamanie ich praw. Tym razem opowiemy trochę o pułapkach, w które nie powinni wpaść ci, co reagują.

Należy odrzucić przemoc.
Naturalnym odruchem jest, że na zagrożenie odpowiadamy gniewem i agresją. Chcemy się bronić, najlepiej fizycznie. Odseparować od źródła zagrożenia lub unieszkodliwić to źródło. Jednak nigdy, przenigdy nie wolno nam na przemoc odpowiadać przemocą, na kłamstwo kłamstwem, na pomówienie pomówieniem. Inaczej niczym nie odróżnimy się od demonów, które chcemy zwalczać. Ponadto, decydując się na takie środki działania, gramy w grę, w której przeciwnik jest po prostu lepszy, a to posunięcie bardzo nierozważne. Ryzykujemy bowiem, że skutkiem naszych działań będzie odpowiedź jeszcze brutalniejsza, dajemy też pretekst do prześladowania nas i nastawiania przeciwko nam ludności jeszcze wystraszonej lub obojętnej. No i – w jaki sposób chcemy zaprowadzić lepsze standardy, skoro sami ich nie stosujemy?

Należy przestać czekać na „zbawienie” z zagranicy.
Za PRL krążył dowcip, że trzeba wypowiedzieć wojnę USA, a potem natychmiast się poddać, to wtedy przyjdą Amerykanie i zrobią tu drugą Amerykę. To brzmi może atrakcyjnie, ale pozostawmy to w sferze dowcipów właśnie. Po pierwsze, żaden kraj nie ma interesu w tym, by zaprowadzić porządki u sąsiada, ponieść tego koszty, a zaraz potem oddać grzecznie władzę i się wycofać. Wszyscy znamy z historii przypadki, gdy „bratnia pomoc” nie poszła do siebie, chociaż gospodarz nie raz wspominał, że już kończy imprezę. Po drugie zatem, nie nadejdzie żadna „pomoc”, która będzie naruszała suwerenność państwa, a jeśli nadejdzie, to raczej nie w szlachetnych celach i dopiero wtedy będziemy mieli problem. Po trzecie, najwyżej ceni się sukcesy, które odniosło się samemu, i jeśli chcemy budować nowe, lepsze podwaliny naszego państwa, to musimy lekcje odrobić sami. Po czwarte, żadne państwo nie zaangażuje się w istotny, czy choćby w symboliczny sposób we wsparcie ruchów wolnościowych, dopóki nie zobaczy, że ma kogo wspierać. Czyli najpierw ratujemy się sami, a potem otrzymujemy poparcie. Naciski międzynarodowe mogą być bardzo przydatne wówczas, gdy wspierają one silny wewnętrzny ruch oporu. W takiej sytuacji np. międzynarodowe bojkoty, embarga, zrywanie stosunków dyplomatycznych, usuwanie z organizacji międzynarodowych, potępienia wydawane przez organy ONZ i podobne akty mogą być wielce pomocne. Jednakże w przypadku braku silnego wewnętrznego ruchu oporu takie działania ze strony zagranicy są mało prawdopodobne.

Co oznacza, że jeśli otrzymujemy głosy wsparcia z zagranicy, to ktoś naszą walkę zauważył. Dobra nasza! W następnym odcinku opowiemy o tym, jakie zadania stoją przed ruchem prodemokratycznym, aby „ruszyć z posad bryłę świata”.

___Katarzyna Knapik

<<<  Część 3. Czemu ludzie nie bronią swoich praw?    |    Część 2. „Skąd się bierze dyktatura”>>>


Cykl „Pokojowo do demokracji” będzie się składać z felietonów zainspirowanych filozofią ruchów non-violence, przede wszystkim twórczością Gene’a Sharpa, teoretyka pokojowych ruchów demokratycznych i wolnościowych. Jego idee, zainspirowane działalnością Ghandiego, ale także polską Solidarnością, były pomocą merytoryczną dla rządów Litwy, Łotwy i Estonii podczas pokojowego oddzielenia od ZSRR w 1991 roku, dla ukraińskiej Pory, białoruskiego Żubra, serbskiego Otporu, kirgiskiego Kelkelu, gruzińskiej Kmary, ale także dla tzw. arabskiej wiosny oraz ruchów demokratycznych w Iranie, gdzie posiadanie książek Sharpa można przypłacić aresztowaniem.