Sobota, 12 marca 2016 „Raczkowanie”
Zrobiłem się ostatnio trochę nerwowy. Uczę się raczkować. I niby idzie mi dobrze – ale jednak niezupełnie. Owszem – umiem przyjąć odpowiednią postawę. Wiem, że należy przestawiać ręce i kolana. Naprzemiennie. No i przestawiam. Nawet się przemieszczam! Tyle, że… do tyłu. Ależ to jest frustrujące! Zabawka, po którą chcę sięgnąć – oddala się z każdym krokiem. Nie inaczej telefon mamy, na który poluję szczególnie.
Chyba rozumiem wściekłość tego prezesa z drabinką. I bezdenną, kiepsko maskowaną rozpacz pani z broszką. Oni mają podobnie – niby idą, a wciąż się cofają. Do poprzedniej epoki.