Czwartek, 24 marca 2016
Na opak
Brat dziś przy kolacji podzielił się z nami szatańskim pomysłem: „A gdyby tak…” – zaczął z błyskiem w oku: „…nauczyć Antośka alternatywnego języka? Wiecie – pozamieniać mu nazwy kolorów, mówić „do widzenia” na powitanie…”.
Przyznam, że pomysł mnie zaintrygował, zacząłem nawet podskakiwać z podniecenia i strąciłem miskę z kaszką na podłogę. Siostra też wydawała się być zainteresowana i dopytywała o szczegóły. Ale rodzice chyba nie mają poczucia humoru. Tata narysował palcem kółko na czole, a mama zapytała uprzejmie, czy brat nie zechciałby dostać w ucho.
Straszni sztywniacy z tych moich rodziców. A przecież to ostatnio modne. Prezes z drabinką ma już w tej sztuce czarny pas, a pani z broszką co najmniej habilitację.