Poprzednie Zapiski niecodzienne (1) zakończyliśmy pytaniem czemu ci, którzy tak szermują patriotyzmem, honorem, suwerennością milkną na dźwięk słów: wolność jednostki, obywatelskość, demokracja? Warto się nad tym zastanowić, bo odpowiedź na to pytanie jest jednocześnie opisem jednej z przyczyn zwycięstwa PiS w ostatnich wyborach.
Ale od początku… Pierwsze lata po politycznym upadku władzy komunistycznej to w Polsce gwałtowne otwarcie się na świat. Pomimo oczywistego kryzysu ekonomicznego i społecznego zachłysnęliśmy się w tamtym czasie zachodnim blichtrem, dostępnością do tamtejszych produktów, swobodą wypowiedzi i zachowań. Słowem zdobycze zachodniej cywilizacji otworzyły nam drzwi do przemiany w społeczeństwo konsumpcyjne. Mieliśmy dość natrętnej komunistycznej ideologizacji i siermiężnej gospodarki, więc zwróciliśmy się szybko ku temu, co najprostsze i najłatwiejsze – jakości życia. Wartość rzeczy zaczęła dominować nad wartościami interakcji międzyludzkich, wartości abstrakcyjne zostały uprzedmiotowione, a potrzeby egzystencjalne nadawały kierunek myślenia o rzeczywistości. W tym kontekście konsumpcjonizm wpływa odhumanizowująco na sferę duchową, a zatem też ideową człowieka.
Oczywiście nie całe społeczeństwo uległo tej tendencji. Paradoksalne odzyskanie wolności wzmocniło ludzi o trwałych, tradycyjnych światopoglądach, którzy wreszcie mogli mówić o tym, w co wierzą, co czują, co myślą… Z upływem lat ta właśnie grupa społeczeństwa zaczęła dostrzegać, jakie dla niej niesie uprzedmiotowienie wartości. I do tej grupy Polaków zwróciło się Prawo i Sprawiedliwość, budując swój elektorat. PiS sugerowało rugowanie wartości abstrakcyjnych, takich jak liberalizm, laicyzm, kosmopolityzm, europejskość …, na rzecz patriotyzmu, wiary, ojczyzny, honoru, etc. Takie przeciwstawienie postaw łatwiejszych do skonkretyzowania i bardziej abstrakcyjnych wobec rzeczywistości, stało się i jest nadal fundamentem propagandy obecnej władzy. Fundamentem stale umacnianym poprzez wstawianie znaku równości między liberalizmem gospodarczym a złodziejstwem i kolesiostwem, europejskością a zdradą narodu, lewackością a zgnilizną całego świata zachodniego. Celowe pomieszanie pojęć, tradycyjne i częstokroć archaiczne prezentowanie patriotyzmu, kształtowanie poczucia monopolu na honor, rozumienie historii, czy wiarę, w połączeniu z czarnym PR dały sukces wyborczy.
Czy konsumpcjonizm jest rzeczywiście tak zły, jak go malują? Oczywiście niesie ze sobą wiele zagrożeń, jednak w swej istocie jest po prostu etapem rozwoju cywilizacyjnego społeczeństw i jako taki, nie tworzy świata bezwartościowego ideowo. Przykładem może być tu społeczeństwo amerykańskie, które uważane jest za najbardziej konsumpcyjne na świecie, a jednocześnie słynie z głębokiego dialogu między światopoglądami skrajnie konserwatywnymi i równie skrajnie liberalnymi.
Piotrze… Twoja diagnoza i obserwacja czasów po przemianie jest niepełna.
- Dodać należy, że w latach 90. na całym świecie nastąpił gwałtowny postęp technologiczny (W 1989 roku Microsoft wprowadził jeden ze swoich sztandarowych produktów – pakiet biurowy Microsoft Office. 21 sierpnia 1983 Federalna Komisja Łączności dopuściła na rynek Motorola DynaTAC 8000X. 3 grudnia 1992 roku wysłano po raz pierwszy wiadomość SMS). Polacy nie dość, że zachłysnęli się tym, że mogli nadrobić zaległości, to fascynowali się nowościami.
- Jasno powiedziano nam, że: wszystko jest możliwe, marzenia się spełniają, będziemy drugą Japonią – do dziś hasło wyśmiewane.
- I oczywiście gwóźdź do trumny – czyli każdy dostanie po … ileś tam tysięcy złotych.
- Każdy mógł mieć firmę i działać. I tak też było. Wierzyliśmy, że możemy.
Na razie wystarczy. Co przewija się w tych oczywiście konsumpcyjnych dążeniach? Marzenia! Nadzieje! Swoboda i wolność! Tylko, że to co działo się w społeczeństwach zachodnich i je budowało (możliwość eksportu produktów i technologii, firm (np. join venture)) w nasze społeczeństwo uderzyło jak huragan. Byliśmy nieprzygotowani, nieświadomi i bezbronni – jak dziewica w domu publicznym. Dodatkowo odebrano nam bezpieczeństwo, bo nastąpiły przemiany, których skutkiem była utrata pracy i wartości pieniądza. Nawet jak miałeś oszczędności okazywało się, że musisz za nie jakoś przeżyć, zanim się nie dorobisz lub znajdziesz nową pracę i codziennie obserwować spadek wartości tego co masz.
Co w takiej sytuacji się stało? Poza oczywistym postępem nastąpiło rozwarstwienie społeczne, wielu z nasz przyniosło rozczarowanie, powstanie postaw roszczeniowych lub wręcz typu „ja tam nie będę się dostosowywać” i oczywiście strach o przyszłość. To rozwarstwienie powstało więc nie tylko w sferze materialnej, lecz również emocjonalnej. Konsumpcja stała się negowaną i czasem nawet wstydliwą cechą – gadżeciarz ma negatywne zabarwienie. Nikt nie powiedział nam (może ze strachu?), że spełnianie marzeń wymaga poświęceń, konsekwencji, poszerzania wiedzy, samokształcenia, określania planów i celów oraz podążania za nim. Natomiast wolność i swoboda działania związana jest z odpowodzialnością i ramami prawnymi. Ci co to zrozumieli, często odnieśli sukces i dostali nagrody mniejsze lub większe. Na dodatek przejęli ze społeczeństw zachodnich samoświadomość i odpowiedzialność życiową. Niestety często ta ciężka praca, której wymaga sukces, okupiona zostaje odsunięciem na plan dalszy np. życia rodzinnego, chociaż przecież to właśnie kochający członek rodziny jest gotowy spędzać w pracy po 12 godzin, by zapewnić bliskim wszystko co najlepsze. Na dodatek od końca II wojny światowej etos pracy w Polsce nie był modny. Praca jako istotna wartość w życiu człowieka jest obca duszy Polaka. Czyli w realu okazało się, że:
- Marzenia wielu legły w gruzach.
- Za leżenie przestali płacić i zaczęli wymagać. Znowu weszło w życie powiedzenie Jak sobie pościelesz, tak sie wyśpisz.
- Jak na złość niektórzy mają lepiej – nieistotne, że ciężką pracą – to na pewno złodzieje, cinkciarze i łapówkarze.
Kiedy wszystko się przebudowywało brakło czasu i miejsca na zaadaptowanie, poza nowymi technologiami, nowych wartości i idei. To, co przychodziło i łatwo się adaptowało, to często to, co gorsze – znieczulica, zachłanność, bandytyzm, przestępczość zorganizowana. Mimo, że nie były i nie są to dominujące zachowania, bo przecież miliony Polaków to uczciwi ludzie, podkreśla i wyolbrzymia się te patologie. Owszem na całym świecie było i jest pole do działania dla oszustów i przestępców, (a jednak właśnie nimi się fascynujemy! O zgrozo! Arsene Lupine! Fantomas! Butch Cassidy i Sundance Kid!). Łatwiej nie widzieć pozytywów ówczesnych zmian, bo wtedy nie trzeba przyznawać się do własnych słabości, które nie pozwoliły nam dojść tam, gdzie chcieliśmy, (a tak naprawdę posiadać to, co sobie wymarzyliśmy). Łatwo nie widzieć, że to szeroko rozumiana wolność i chęć posiadania stworzyła możliwości i pchnęły nas do przodu. Ktoś niedawno powiedział: prawda nas zaboli. I tak jest, bo łatwiej jest deprecjonować niż widzieć sukces sąsiada.
Masz rację Małgolu. Chociaż uciekłaś od uogólnienia w stronę punktu widzenia jednostki, to masz rację. Dodałbym do tego tylko, że spojrzenie z poziomu rodziny, sąsiadów, słowem ze strony mikrospołeczeństw, pozwala zrozumieć, jak bardzo potrzebne są wartości związane z nowoczesnym humanizmem i egalitaryzmem, wolnością i upodmiotowaniem jednostki czy wreszcie decentralizacją władzy, bo tylko te idee pozwolą na dalszy rozwój naszego kraju. Z pewnością sterowanie społeczeństwem może sprzyjać tylko powstrzymaniu społecznego postępu. A takie sterowanie, chociaż dla ludzi wygodne, (ktoś myśli za nas) jest bardzo niebezpieczne dla naszej przyszłości.
Piotrze – nie uciekłam raczej przeniosłam temat na poziom normalności, czyli zwykłego człowieka. Mało kto używa na codzień słowa egalitaryzm, za to równość i sprawiedliwość każdy. A obecnie sprawujący władzę właśnie to zrobili – przenieśli bardzo trudne tematy i problemy społeczne, ideologiczne i gospodarcze w strefę zrozumiałą dla każdego – na poziom prostych, materialnych i natychmiastowych bonusów. By wykształcić nowe społeczne idee i zachowania potrzeba dużo czasu i przemyślanych działań, łatwiej zaadaptować lub wykorzystać już istniejące postawy np. religijne lub poczucie rozgoryczenia. Idea pracy, jako chrześcijańskiego obowiązku trudno się przebija, tak samo jak to, że ściąganie to przestępstwo, a wynoszenie z firmy czegokolwiek to kradzież.
Może należałoby przypomnieć nie tak dawne w Europie i na świecie (2011 i 2012) protesty Ruchu oburzonych, które w Polsce jakby nie zaistniały. Ostatnio nawet ktoś to podkreślił w mediach. To, co się dzieje teraz, to jakiś wykrzywiony odprysk tego europejskiego nowego myślenia: rządzący – pod płaszczykiem socjalu i populizmu wprowadzają jednowładczą demokrację, a po drugiej stronie partia Razem – stawia na odpartyjnienie władzy i wrażliwość społeczną, KOD – chce utrzymania, a nawet pogłębienia demokracji i rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Ostatnie wybory to Polski Ruch Oburzonych. Idea, która dotarła do nas, lecz nieco zmieniona, bo oczywiście mamy wstręt do wszystkiego, co lewicowe i każdy boi się przyznać, że dbałość o zwykłego zjadacza chleba, pracownika, czy najsłabsze grupy społeczne, to idee żywcem wzięte z Marksa. Ale te właśnie lewicowe idee socjalne, podane jako prawicowości lepiej sie sprzedały i przyniosły właśnie konserwatyzm ideologiczny. Czyli raz jeszcze: materialne zaspokojenie potrzeb było środkiem transportu dla czysto politycznych idei konserwatywnych.
Zapewniam Cię Małgolu, że zwykli ludzie też wychodzą ponad poziom – jak to określiłaś – normalności. Aspektu codzienności nie wolno pomijać. Ale właśnie to wyłączne skupienie swojej uwagi na nim, stało się podstawą sukcesu wyborczego PiS. Dlatego dla obecnie rządzących, milczenie wobec podnoszonych w debacie publicznej wartości ogólnych i uniwersalnych, takich jak wolność jednostki ludzkiej, demokratyzacja życia oparta o tę wolność, usługowa funkcję władzy wobec całego społeczeństwa jest narzędziem odwracania uwagi ludzi w stronę spraw życia codziennego i narodowego. Bo wolność człowieka, to mimo wszystko dla każdego największa wartość, której nie da się propagandowo zmanipulować, a dla władzy, która chce za wszelką cenę sterować wszystkim i każdym z nas, stanowi zagrożenie własnego bytu. Dlatego trzeba o tym mówić, bo gdy brak wolności i demokracji rzeczywiście i fizycznie nas dotknie, może być za późno na refleksje.
Piotrze, czy na pewno dla każdego wolność to najważniejsza idea. Od razu myślę o bajce Krasickiego Ptaszki w klatce. Ale to już całkiem inna historia – i to długa.
[cdn…]
___Małgola i Piotr Staronie ___rys. Sławomir Łuczyński