Walczymy o wolność. Ale czym jest wolność? Przecież wolności też są różne, tak jak i demokracje są różne – liberalne, nieliberalne, przedstawicielskie, bezpośrednie… Mówimy „Wolność kocham i rozumiem”, idąc za znaną piosenką. Ale jaką wolność kochasz i rozumiesz?
Tak na pierwszy rzut oka, zdawać by się mogło, iż dwa postulaty KOD – respektowanie prawa i konstytucji oraz wolność i swobody obywatelskie są w pewnym sensie sprzeczne. No bo przecież z definicji prawa, kodeksy, ustawy i rozporządzenia, czyli wszystko to co na szeroko rozumiane „prawo” się składa, zawiera obostrzenia i rygory, których łamanie często obwarowane jest „ograniczeniem wolności” znanym szerzej jako więzienie. No to chyba coś tu się wzajemnie wyklucza, no nie?
Otóż nieprawda. Można odczytywać „wolność” jako totalny brak ograniczeń, tylko że w tym rozumieniu mamy do czynienia z anarchią. I to w jej najgorszej z najgorszych odsłon. Wolność w rozumieniu demokracji i rządów prawa jest ustanowieniem takich zasad, które nie powodują zbytnich ograniczeń, ale za to wprowadzają logiczne bariery współżycia obywateli. Zauważmy – zasady i ograniczenia funkcjonują w życiu nawet bez ich kodyfikacji. Najprostszy przykład – zasadą jest, że gdy jesz zepsute jedzenie, to ono ci szkodzi. I nie ma co się oburzać, że mama Ci tego zabrania. Nie ogranicza Twojej wolności – jedynie chroni przed przykrymi konsekwencjami.
Prawo, w swoim podstawowym założeniu nie ma karać – ma regulować i pełnić funkcję prewencyjną – czyli po prostu odstraszać od zrobienia krzywdy drugiemu człowiekowi. Dobre prawo nas nie ogranicza – sprawia że czujemy się bezpieczni, ochraniani. Nie wiem, czy gdyby nie było zakazu morderstw i pobić czułbym się bardziej wolny – ale zdecydowanie mniej bezpieczny wracając w nocy po pracy czy z imprezy między blokami. Szczerze mówiąc to wolę aktualny układ.
Podobnie jest z wolnością słowa (która, co trzeba zaznaczyć, ostatnio mocno szwankuje). Mogę KAŻDEMU powiedzieć – „Uważam że Pana poglądy/działania są złe bo to i tamto”. Ale nie mogę mu powiedzieć „Ty ****** co żeś ty ***** zrobił ty ciężki **** jesteś idiotą”. Dla większości z nas jest to jasne i logiczne – pierwsze jest głosem polemicznym, drugie obraźliwym, niemerytorycznym hejtem. Och, pewnie, czasem chciałoby się tak powiedzieć drugiemu człowiekowi – ale pamiętajmy, że to prawo które nas w tym wypadku ogranicza JEDNOCZEŚNIE ochrania nas przed adekwatnym zachowaniem z drugiej strony.
Dalsze przykłady można mnożyć, ale raczej nie ma to sensu. Wolność, o którą walczy KOD, jest to wolność z poszanowaniem prawa i jednostki. Czyli, po prostu – moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się krzywda drugiego człowieka. A to nierozerwalnie wiąże się z prawem. Pisanym, niepisanym, zwyczajowym, religijnym, naturalnym – każdym.
Pamiętać należy jednak o tym, o czym już wspomniałem wcześniej – dobre prawo ma za zadanie nas ochraniać, w pewnym sensie „opiekować” się nami. Ale nie zakazywać. A, niestety, częsta jest tendencja ku temu by przeregulować zasady życia społecznego, w czym przoduje nasz aktualny rząd. Zbyt mało prawa jest groźne – ale nie wiem, czy jego zbyt duża ilość nie jest jeszcze groźniejsza…
Wielką nauką, która stoi przed nami i przyszłymi rządami, jest umiejętność stanowienia takiego prawa, które nie ogranicza, a pomaga. Nie zabrania, a ochrania. Gdy nabędziemy taką umiejętność, będziemy mogli naprawdę powiedzieć, że Polska jest państwem prawa. I gorąco wierzę, że damy radę posiąść tą umiejętność – choć łatwo nie będzie.
___Michał Mostowy