Przez całe swoje życie byłem w Warszawie dziesiątki razy, ale nigdy pod Sejmem. W ciągu ostatnich kilku dni byłem tam trzy razy. Jestem pełen podziwu i szacunku dla Obywateli RP, którzy konsekwentnie i permanentnie prowadzą protest w najważniejszym miejscu Polski.
Odpowiedzieliśmy na apel o wsparcie i zapisaliśmy się na nocny dyżur w Wigilię Bożego Narodzenia. Dojechaliśmy o g. 23 z minutami i okazało się, że nasz pośpiech był groteskowy, bo wokół stołu wigilijnego pod Sejmem krążyło kilkaset osób. Było deszczowo, ale gorąco i przejmująco. Stół zastawiony wszelkimi przepysznymi dobrami, które przynieśli zwykli ludzie, ustawiony wprost na parkingu przy pomniku. Nigdy dotąd nie przeżyłem takiego uniesienia przy śpiewaniu kolęd. Były i prezenty.
W Waszym i naszym imieniu ubraliśmy w biało-czerwone rękawiczki Marszałka Borusewicza, posła Szczerbę, Magdę i Mateusza, i kilku nieznanych nam wcześniej ludzi (z KOD, z Obywateli RP albo niezrzeszonych). Niesamowite było spotkać ludzi z Białegostoku, Krakowa, Dolnego Śląska, oczywiście z Warszawy, Świnoujścia czy Elbląga. No i z Łodzi… Joannę z mężem, Zosię, Kasię, Marka. To niezwykły wieczór, z niezapomnianymi rozmowami przy koksowniku, dzisiaj wyjątkowo niewygaszonym przez straż. Umówiliśmy się na 10 i 11 stycznia. Wszystkiego dobrego na święta.
___Wojtek.
Comments (1)
Też tam pojechałam. Pociąg tak dopasowałam, żeby być punktualnie na 22:00. Gorzej było z powrotem, bo pierwszy do Łodzi o 3:25. Ale cóż znaczy kilka godzin oczekiwania na pociąg powrotny wobec spędzania Wigilii w Sejmie. Przecież pojechałam dla nich, dla grupy odważnych ludzi, którzy (z własnego wyboru, ale także dla mnie) nie mogli być w tamtym czasie z najbliższymi.