____
Mirek Michalski
zdjęcia: Madosia Michalska – zdjęcie główne: Paweł Czekalski

 

Solidarność – słowo dla Polaków szczególne. Ona w nas jest, niezmiennie i trwałe. Tyle, że czasem zapominamy o niej, wydaje się nam, że jest tak bardzo oczywista, iż nie trzeba o nią dbać. Tę instytucjonalną „Solidarność” zawłaszczyli polityczni karierowicze. Tę naszą, codzienną zaniedbaliśmy. Okryła się kurzem, nie spoglądaliśmy długo w jej kierunku, to i wyblakła, poszarzała, skarlała.

Trzeba było rządów PiS, żeby zrozumieć, że tylko solidarni, spójni ponad podziałami jesteśmy w stanie powstrzymać ten szaleńczy pęd do totalitaryzmu. Uchronić już na etapie zamierzeń. Tak, nasza wina w tym jest też a czujne oko kandydata na zamordystę wypatrzyło tę naszą słabość.

Dziś stanęliśmy po raz kolejny w obronie niezależności sądów. My, naród.

Rząd, partia której nazwy nie wypada wymawiać, ktoś – bo wszyscy się odżegnują od tych dziewiętnastu milionów wydanych na zohydzenie Sędziów w kampanii „reklamowej” – krzyczy z bilbordów „tak było (samo zło)” versus „tak będzie” – samo dobro. Ten rząd (partia, fundacja, kolesi grono) postanowili zniesławić polskie sądownictwo. „Mafijne układy”, „rodzinne koterie”, „sitwa” tylko po to, żeby samemu, opierając na widzimisię ministra sprawiedliwości, który zarazem jest prokuratorem generalnym, czyli oskarżycielem ponad wszystkich oskarżycieli, móc wyrokować. W imieniu państwa, w imieniu służb skarbowych, IPN i każdej podległej sobie służby. Może orzekać o ważności wyborów!!!

Jaki ma sens szukanie sprawiedliwości? I co to jest sprawiedliwość? W rozumieniu prawa to zgodność z obowiązującymi przepisami. A co jeśli to obowiązujące prawo nie przystaje do życia tu i teraz? Sędzia pracuje w warunkach, które funduje mu „władza”, archaicznych nie tylko lokalowo, etatowo, ustrojowo. Ustawy i przepisy pisane na kolanie, zasady pracy sprzed dziesiątek lat. To kto winien? Sąd czy ustawodawca?

Ten rząd, ten minister chce zawłaszczyć wszystko. Rządzić każdym i wymierzać „sprawiedliwość” każdemu. Według własnego interesu. Nie przekonuje nas więc manewr prezydenta, który najpierw wetuje propozycje sejmowe, powierzające stanowiska sędziowskie ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu w jednym, a następnie ów wybór sędziów przypisuje sobie. Bo i minister, i prezydent to politycy. A politykom wara od niezależności sądów.

Dlatego dziś, 1 października 2017 r. wyszliśmy znów protestować. My, naród, my, dzieci placu Dąbrowskiego. I wyszli ludzie w ponad osiemdziesięciu miastach i miasteczkach. Wszyscy zgodni co do konieczności niezależności sądów.

Dlaczego to robimy?
Niemiecki pastor i teolog luterański Martin Niemöller ujął to tak:

Naszym wrogiem, wrogiem śmiertelnym, nie jest drugi człowiek. Nie jest nawet ten, który ma inne przekonania, innych wartości się ima, by sobie jakoś ten skomplikowany świat poskładać w spójną całość.
Naszym wrogiem jest nasza obojętność. Wobec zła. Jeśli bowiem widzisz zło lub nieprawość i nie reagujesz, stajesz się tego zła i tej nieprawości współuczestnikiem. A na końcu ofiarą.

Nie jesteśmy obojętni. Jesteśmy solidarni. I tego najbardziej się boi (choćby dlatego, że nie rozumie) partia, której nazwy nie wypada wymawiać.


Protestowaliśmy także pod Sądem w Sieradzu przeciwko niekonstytucyjnym ustawom o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa (zdjęcie: Wiktor Idzikowski)


W MEDIACH: