PiS jest znany ze strategii prowokowania opinii społecznej. Tak było w przypadku podwyżek dla rządu i posłów.

W przypadku dużego oporu społecznego PiS wycofuje się z nowych propozycji i wprowadza je tylnymi drzwiami. Takim przykładem strategii „tylnych drzwi” jest rozpatrywanie w Sejmie projektu ustawy o zakazie sprzedaży tzw. pigułek „dzień po”.

Podobnie jak w przypadku ustawy antyaborcyjnej zwolennicy zakazu stosowania pigułek „dzień po” wykazują się ignorancją i nazywają je tabletkami wczesnoporonnymi. W odniesieniu do tabletek „dzień po” nie można mówić o poronieniu, gdyż tabletki te działają tak, że w wyniku ich zastosowania w ogóle nie dochodzi do zapłodnienia. Opóźniają one uwolnienie jajeczka o ok. 5 dni. W tym czasie plemniki, które żyją tylko 4 dni, obumierają w drogach rodnych i do zapłodnienia nie dochodzi. Obłudą jest więc nazywanie działania tych tabletek działaniem wczesnoporonnym. Tabletki te są stosowane także w leczeniu mięśniaków macicy, również u kobiet w ciąży, i żadnych poronień nie wywołują.

Za sprzedaż wspomnianych tabletek ma grozić kara do dwóch lat więzienia. Jedynym uzasadnieniem tego zakazu jest chęć tworzenia podziemia farmaceutycznego, w którym obecny ustawodawca chce mieć swoje udziały. Tabletki „dzień po” są najbardziej humanitarnym sposobem zapobiegania niechcianej ciąży, zwłaszcza po gwałcie na kobiecie – więc o co chodzi?

___Paweł Wika

Zapisz