Prawdziwymi szaleńcami są ci,
którzy patrzą na to wszystko dookoła
i pozostają normalni.
Jakuba Małeckiego Dygot usłyszałam i zobaczyłam pierwszy raz w jakimś programie TiVi. Coś było w tej zapowiedzi magicznego, zniewalającego, że pomyślałam: muszę ją mieć natychmiast. Zamówiłam w księgarence za rogiem. Są takie jeszcze… Przykurzone i prowadzone przez nawiedzone książko – wiedźmy z siwymi kitkami i w grubych szkłach. Zaraz po odebraniu popędziłam czytać… Nie spałam do czwartej rano. Bo mnie wciągnęło, pożarło… I zabulgotało w trzewiach pamięci wspólnej, dziejowej…
On – Autor w wieku moich dzieci. Ja? Wiadomo… Ale czytając myślałam o moim Ojcu (tuż pod dziewięćdziesiątkę), który dzieciństwo spędził na takiej prowincji, gdzie magia i religia nadal są jednością, gdzie okrucieństwo wobec bliźniego, a też i zwierząt domowych, splata się z głębokim czuciem i czułością. Ile takich historii, jak ta opowieść o losach dwóch rodzin splecionych w niesamowitej więzi, musiał mój Ojciec słyszeć od swoich dziadków, ile zapadło w pamięć i ukształtowało jego pokolenie? Ile z tych wspomnień kształtuje nas, Polaków z rodowodem wiejsko – folwarczno – małomiasteczkowym do dziś?
No i jątrzące pytanie – skąd Autor, skądinąd całkiem współcześnie wychowany młodzieniec, zdobył takie patrzenie na tamten odeszły już świat, że poruszył moje genetyczne wspomnienia, potrząsnął całymi ich pokładami, przywołał zapachy przaśnych i straszliwie cudownych wakacji na wsi oraz emocje dziecka, słuchającego o strzygach i innych wsiowych strachach.
Ktoś w tej niedługiej, dobrze się technicznie czytającej (format, czcionka) powieści, rzuca klątwę, ktoś wieszczy okrutnie… Przesądy rządzą, tajemnica się snuje, zazdrość knuje, a wszechobecny strach przed nieznanym dyktuje warunki życia społecznego.
No i co? Tak bardzo się zmieniliśmy? Historia i technika pognała jak opętana, a nasze emocje nadal te same? Zdaje się, że nic a nic mentalność nie ruszyła z kopyta.
A co według mnie zasługuje na dodatkowe plusy? Prosty, niewyszukany, swojski język – mocny i hardy. Opisy zwierząt (sowa, koń, pies) takie, jakby twórca pisał o ludziach. I jeszcze zmuszenie czytelnika do refleksji nad pytaniami: Czy ja jestem normalny, czy może raczej odmieńcem? Jak mnie widzą inni? Kto odstaje od normy i co jest tą normą dla mnie i dla ciebie?
__Magdalena Demus