To jest przegląd tygodnia. Obiecuję pisać go codziennie, bo systematycznie oglądam telewizję i czytam prasę, i wiem, co dzieje się w polityce. Do tego wszystkiego znam się na tym okropnym PR, który ostatnio kojarzy się tylko z wazeliniarstwem. I o tej wazelinie mam zamiar pisać, aby Wam pokazać, jak bardzo można upaść na kolana. Na pewno nie zabraknie tematów, bo codziennie jest ich kilka do opisania i obśmiania. To takie antidotum na #dobra zmiana.
.
To nie było eleganckie. Przyznaję. Gwizdy i buczenie na stadionie nie spodobało się, choć pewnie nie wszystkim, tylko nie wypadało się do tego przyznać. W telewizji i prasie pojawiła się krytyka takich zachowań, ale jak zajrzało się w niedzielny wieczór na Facebooka, to opinie były zgoła inne.
Wracając jednak do sedna sprawy. Pani premier, tydzień temu, nie zachowała się na meczu polskiej reprezentacji elegancko. Widziano ją, ba sfotografowano, z plastikowym kubkiem pełnym piwa. Kubek był chyba półlitrowy, więc jak na kobietę, to nie tak znowu mało. Pani premier tak bardzo chce mieć dobry wizerunek „swojskiej babki”… nawet nie przypuszczała, że ci wredni kibice tak ją potraktują. Jeszcze niedawno była jedną z nich, a tu bęc. Oj nieładnie.
**************
Łaskawe dla Wielkiego Naczelnika media przyznają mu hurtem nagrody człowieka roku. Najpierw „Gazeta Polska”, teraz tygodnik „Wprost”. Tym, co nie pamiętają, warto przypomnieć, że podobną nagrodę Jarosław Kaczyński odebrał w Krynicy na Forum Gospodarczym w ubiegłym roku. Organizatorzy okazali się wizjonerami i wyczuli zbliżającą się dobrą zmianę.
Dziwne to, bo ekonomia to najsłabsza strona prezesa.
Wysyp kolejnych nagród tylko potwierdza absurdalność przyznawania tego typu wyróżnień. Jarosław Kuźniar, znany ze swojego ciętego języka, skomentował to na TT: „widzę, że tygodnik Wprost ukląkł jeszcze niżej przed Kaczyńskim niż Karnowscy z Pereirą do kupy. Podziwiam elastyczność, choć kręgosłup pękł”.
Spodziewam się, że na tym nie skończy się dobra passa Jarosława Kaczyńskiego. Jest jeszcze parę portali i gazet, którym zależy na dotacjach rządu w postaci reklam i prenumerat.
.
Ponownie pozostajemy w strefie smarowania i nawilżania. Bartosz Zbroja, rzecznik prasowy Ministerstwa Sportu i Turystyki, ćwierknął nieopacznie na TT: „Kto najlepiej nawilżył – Bracia Karnowscy, Środowisko Gapola [„Gazety Polskiej” – red.] czy ekipa Wprost?” Chodzi oczywiście o uhonorowanie Kaczyńskiego tytułem człowieka roku przez „Wprost”. Wizerunkowy samobój. Nie sądzę, przecież wcześniej pracował jako konsultant PR. Przyczyny mogą być dwie: albo rzecznik był na tyle wyluzowany, że zapomniał, czym grozi krytyka mediów Naczelnika, albo po prostu tej roboty miał dość.
.
To nie będzie śmieszne. To jest przerażające, bo przekonałam się dzisiaj, jak bardzo ważne jest pochodzenie człowieka. Wczoraj Jarosław Gowin u Moniki Olejnik wyjawił tajemnicę rodziny Kijowskich: dziadek Mateusza Kijowskiego był związany z komunistycznym aparatem represji, oświadczył. Gowin bardzo się stara przypodobać PiS, pokazać, że jest jednym z nich, i szafowanie obelgami przychodzi mu równie łatwo, jak Kurskiemu. Wczoraj na TT niektórzy pytali Gowina, co mu się stało, inni sugerowali, że pośliznął się o wazelinę, której teraz jest tak dużo na korytarzach sejmowych.
Ale na tym nie koniec szukania winnych zza grobu. Dzisiaj pewien senator z partii rządzącej na jakimś spotkaniu przypomniał, że nie bez winy jest Petru, bo wychował się w ZSRR i był uczniem Balcerowicza.
Wyciąganie dziadków, ojców – zauważcie, że babcie i matki są tutaj mniej ważne – to już tradycja i świetnie wpisuje się w opowieść Kaczyńskiego o resortowych dzieciach. Czekam na czas, kiedy zaczną grzebać w szafach, szukając futer z szynszyli. Szkoda, że ta zima już odpuściła.
.
Zamiast szynszyli z szafy wypadają dokumenty IPN świadczące o tym, że ojciec Ziobro był członkiem PZPR. Złożył legitymację partyjną w połowie lat 80., ponieważ nie dano mu zasiłku rodzinnego przy jednoczesnym podniesieniu wysokości składek. Mogłabym tak dalej pisać, z kim i dlaczego współpracował ojciec pana Zbyszka, ale nie ma to sensu. Puenta jest jedna: kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Nigdy nie wiadomo, co z szafy wyskoczy.
Cały dzień media żyły powołaniem nowej komisji do spraw zbadania okoliczności katastrofy smoleńskiej. Z tak tragicznego wydarzenia zrobiono tragifarsę. Opętany wizją zemsty Macierewicz z obłędem w oczach tłumaczy, że „rządzący porzucili poległych i naśmiewali się z nich”. Chciałam przypomnieć, że to Macierewicz porzucił swoich przyjaciół partyjnych, bo nawet nie udał się po wypadku na miejsce katastrofy. Znów będziemy karmieni strzelającymi parówkami, znów będą gnieść puszki, aby udowodnić swoją teorię.
Na domiar złego pojawił się dzisiaj w Ministerstwie Spraw Zagranicznych ambasador Rosji, Sergiej Andrejew. Celowo wybrał taki dzień? Według ministra Waszczykowskiego spotkanie trwało 4 minuty i dotyczyło… życzeń noworocznych. Ambasador Andrejew stwierdził z uśmiechem, że ok. 10 minut i jest ze spotkania bardzo zadowolony. Jeżeli Rosjanin był zadowolony, to znaczy, że te życzenia nie były takie ciepłe.
Kolejny lapsus językowy. Zauważcie, że w środę wszyscy żyli niefortunną wypowiedzią minister, która poradziła samotnym matkom, aby wyszły za mąż i urodziły kolejne dziecko, to wtedy dostaną 500+. Dzisiaj Elżbieta Rafalska, specjalistka od planowania rodziny, powiedziała, że premier Szydło mówiąc, że 500 złotych otrzyma każde dziecko, powiedziała to w emocjach i rząd nigdy nie miał takich planów. No tak to jest, jak się kłamie.
Coś mi się wydaje, że wiara w otrzymanie tych pieniędzy jest równie naiwna, co wiara w bociany.
.
Na krótko pojawił się komunikat MON, że wyjaśniono już przyczyny katastrofy smoleńskiej. I to zaledwie po 31 godzinach. Zastanawiam się, czy był sens powoływać komisję złożoną z 21 „ekspertów”, skoro zaraz potem ogłoszono zwycięstwo tezy, że był to jednak zamach. Jednak wpis tak szybko znikł, jak szybko się pojawił, i tylko Petru zdążył go zobaczyć. Stanowczo odradzam tak szybkie ogłaszanie wniosków komisji, bo w końcu po to się ją powołało, by jej członkowie mogli sporo zarobić.
W czwartek prezydent Duda podpisał ustawę o policji i uprawnieniach służb specjalnych, a już w piątek naszła go refleksja, że może coś z tą ustawą nie tak. Tłumaczył, że nowa ustawa musiała zostać przygotowana szybko, aby obywatele czuli się bezpieczni. To jeszcze bardziej potwierdza zdanie tychże obywateli, że prezydent podpisuje wszystko, co mu wpada w ręce. Bez refleksji, ona przychodzi później.
_____Barbara Sokołowska-Urbańczyk