„Władza ma to do siebie, że się zmienia, że przemija. Rządzący powinni zawsze o tym pamiętać”
Przebudziliśmy się
Jarosław Szczepaniak – 46-letni adwokat, który wcześniej ukończył też aplikację prokuratorską. Prowadzi kancelarię adwokacką w Łodzi i filię w Pabianicach. Jest członkiem Izby Adwokackiej w Łodzi i Koordynatorem Naczelnej Rady Adwokackiej ds. Współpracy z Adwokaturą Ukraińską. Zorganizował I Europejską Konferencję Praw Człowieka (Łódź 2014). Członek Delegacji NRA do Kijowa w okresie walk na Majdanie w lutym 2014 roku.
Sebastian Adamkiewicz: Panie Mecenasie, czy w Pabianicach można być szczęśliwym?
– Tak, ja jestem szczęśliwy. Oczywiście, jak wszędzie, także u nas można mieć sporo uwag do otaczającej rzeczywistości. Jak wszędzie są tu odrapane budynki, dziurawe ulice i pogrążeni w codziennym pędzie życia ludzie. Moi rodzice uczyli mnie jednak tego, że nawet jeśli dzieje się coś niedobrego, to trzeba szukać pozytywnych stron w każdej sytuacji. Zarówno Pabianice jak i region łódzki mają wiele zalet: serdeczni ludzie, dobra lokalizacja i zmiany jakie tu nastąpiły – dla mnie to wystarczy, by być szczęśliwym.
To może rację mają krytycy Komitetu Obrony Demokracji, którzy zarzucają jego sympatykom, że to ludzie spełnieni i szczęśliwi – beneficjenci ostatnich 25 lat, którzy boją się, że te korzyści utracą?
– Nie, zupełnie nie mają racji. To co nas łączy to nie zagrożenie dla beneficjów, ale dla demokracji. Nie znam nikogo, kto chce być w KOD, bo obawia się, że coś straci lub już coś stracił w efekcie ostatnich wyborów parlamentarnych. Ta obywatelska inicjatywa powstała jedynie po to, żeby bronić systemu demokratycznego w naszym kraju.
Mówi Pan o inicjatywie obywatelskiej, a jednak na pierwszym spotkaniu KOD w Pabianicach był np. urzędujący starosta Krzysztof Habura, jednoznacznie związany przecież z lokalnym establishmentem i Platformą, która przez ostatnie lata rządziła w Polsce. Nie boi się Pan, że obecność polityków może budzić podejrzenia, że to nie bunt społeczny, ale sterowany?
– Takie podejrzenia zawsze trzeba brać pod uwagę. Warto jednak podkreślić, że inicjatorzy wyraźnie zaznaczają, że działaczami ruchu nie będą członkowie partii politycznych, tak by nikt barwami partyjnymi nie epatował. Nie znaczy to, że osoby należące do partii nie mogą wspierać ruchu np. udziałem w manifestacjach. Każdy przecież ma swoje poglądy, ale Komitet z konkretnymi partiami wiązać się nie chce. Krótko mówiąc, działania KOD są głosem zaniepokojonego społeczeństwa i o jakimkolwiek „sterowaniu” nie ma mowy. Takie głosy, to zapewne głosy przeciwników tego obywatelskiego i demokratycznego ruchu. Przykro, że są osoby, które roznoszą takie nieprawdziwe plotki.
Nie sądzi Pan jednak, że siłą rzeczy działalność Komitetu wpływa na wzrost poparcia dla partii opozycyjnych, np. Nowoczesnej? Być może więc cele są szczytne, ale efekt działań KOD wcale nie jest apolityczny.
– Oczywiście każdy może interpretować wydarzenia po swojemu. Jednak przekładanie działalności Komitetu na wzrost popularności takiej lub innej partii wydaje mi się zbyt daleko idące. To jest przede wszystkim ruch ludzi, którzy wcześniej nie należeli do żadnej partii, ale dopiero pod wpływem konkretnych wydarzeń zdecydowali się na przystąpienie do ruchu. Nie myśleli przy tym, czy przyniesie to korzyść jakieś partii czy nie. Ich motywacją była i jest troska o demokrację i poczucie jej zagrożenia. Mnie nie interesuje jaka partia na naszej działalności zyska, mnie interesuje wyłącznie stan naszej demokracji.
To jakie są w takim razie cele KOD? Bo hasło „obrony demokracji” jest bardzo ogólne i mało konkretne.
– To jest ogólne stwierdzenie, ale jest to drogowskaz na przyszłość. Podstawowym celem jest obrona demokracji. Jakie konkretne działania będzie podejmował Komitet i jakie cele będzie sobie stawiał zależy w dużej mierze od postępowania władzy względem demokratycznych swobód. Mówię o władzy, bo ona jako jedyna ma możliwość dokonywania takich zmian w prawie. Jeśli te zmiany będą godziły w demokrację, albo będą stwarzały groźbę jej naruszenia, KOD będzie starał się temu zapobiec. Jedni oczywiście te zagrożenia dostrzegają, inni mogą ich nie zauważać. Ludzie należący do KOD to widzą i chcą reagować.
Działania Komitetu są często działaniami następczymi wobec decyzji niszczących demokrację. KOD ma też ambicję podejmowania działań edukacyjnych, mających na celu przybliżenie społeczeństwu praw i wolności obywatelskich zagwarantowanych przez Konstytucję oraz konsekwencji płynących z łamania tych praw i wolności.
Ale dlaczego dopiero teraz? Kłopoty z demokracją w Polsce nie pojawiły się w listopadzie ubiegłego roku. Dobrze oceniana przez środowiska prawne ustawa o TK zgłoszona przez byłego prezydenta, na etapie prac parlamentarnych w poprzedniej kadencji została rozebrana przez posłów każdej opcji politycznej. Oczywiście najwięcej szkody zrobiły poprawki dotyczące wyboru sędziów. Tym niemniej problem nie powstał wczoraj. Kłopoty z aktywnością obywatelską i negatywne mechanizmy, które wykorzystywane są także przez obecną partię rządzącą, istnieją od lat.
– Wydaje mi się, że – pomimo błędów poprzedniej władzy i tego, że naruszenia norm demokratycznych zapewne miały też miejsce wcześniej – obecnie nastąpiło wyraźne natężenie tych działań, które mogą ograniczyć prawa i wolności obywatelskie, jednym słowem mogą uderzać w demokrację.
Przykładem niech będzie chociażby obecnie obowiązująca ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, która praktycznie paraliżuje możliwości skutecznego oceniania prawa pod względem jego konstytucyjności. Mnie naprawdę nie interesuje, kto zasiada w Trybunale, ufając, że trafiają tam osoby kompetentne i przestrzegające norm etycznych, ale ważne jest dla mnie to, czy mechanizmy jakie stwarza ustawa pozwalają tym sędziom wykonywać powierzone im zadania. Moim zdaniem sparaliżowanie TK doprowadzi do likwidacji hamulca, który do tej pory powstrzymywał każdą władzę przez tworzeniem niekonstytucyjnych norm. Dotychczas Trybunał wielokrotnie stwierdzał niekonstytucyjność ustaw. Takie było jego zadanie, które – obawiam się – może nie być teraz realizowane. Myślę, że tak radykalne posunięcia sprawiły, że obywatele poczuli realne zagrożenie dla swoich swobód. Skomasowanie tych zmian; szybkość ich wprowadzania; pora, w jakiej są często poddawane pod obrady Sejmu czy Senatu; brak głębszych konsultacji – to wszystko spowodowało, że część ludzi, kolokwialnie mówiąc, obudziła się i uznała, że takie działania mogą być dla polskiej demokracji szkodliwe.
A co Pan uważa za największą wadę współczesnej demokracji w Polsce?
– Podstawową wadą jest brak umiejętności znalezienia kompromisu pomiędzy głównymi siłami politycznymi. Być może należałoby stworzyć mechanizm, który zmuszałby obóz władzy do współpracy z opozycją i odwrotnie. Jak to zrobić – nie wiem, ale obecna sytuacja skłania do takich właśnie przemyśleń. Jednolite narodowościowo i religijnie społeczeństwo jest podzielone. Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Zastanawiająca jest też skala podziałów. Właśnie ten rozłam społeczny jest według mnie największą bolączką naszej demokracji.
Z tego co Pan powiedział wywnioskować można, że KOD stawia sobie głównie cele o charakterze ogólnopolskim. Jaki jest zatem sens powoływania struktur lokalnych, choćby w średniej wielkości mieście powiatowym jak Pabianice?
– Najistotniejszym elementem demokracji jest możliwość wypowiadania się i wymiany poglądów. Naturalną rzeczą jest więc, że jeśli struktury danej organizacji są bliżej obywatela, to łatwiej jest o jego aktywność. Na przykład ktoś z Pabianic nie musi już jeździć do Łodzi, ale może spotkać się w swoim najbliższym otoczeniu. Nie można też wykluczyć, że manifestacje, które dziś odbywają się w większych miastach, będą organizowane także w Pabianicach.
A kontrola władzy lokalnej? Choćby w stosunku do decyzji, które pomijają głos obywatelski w ramach konsultacji społecznych, albo łamią w istotny sposób ramy demokratycznego państwa prawa.
– Oczywiście celem KOD jest dbanie o demokrację na wszystkich płaszczyznach życia społecznego. Myślę jednak, że do tego wątku będziemy mogli wrócić w przyszłości, kiedy KOD stworzy odpowiednie struktury i kiedy będzie więcej osób aktywnie zaangażowanych w jego działania.
To dopiero początek naszej działalności, bo sama idea powstała nieco ponad dwa miesiące temu. Uważam, że to co może prowadzić do zniszczenia lub osłabienia demokracji, powinno być przez społeczeństwo piętnowane. I nie ma znaczenia, czy to władza na poziomie ogólnopolskim czy samorządowym.
Nie uważa Pan, że problemem są jednomandatowe okręgi wyborcze, wprowadzone w wyborach samorządowych w miastach takich jak Pabianice i mniejszych? W Kutnie np. Rada Miasta funkcjonuje dzięki nim bez opozycji, co w nikły sposób odzwierciedla panujące tam sympatie polityczne. W Pabianicach wynik wyborów proporcjonalnych też pewnie różniłby się od obecnego. Paradoksalnie większą rolę mogłyby odegrać komitety lokalne.
– To jest problem, z którym społeczeństwa wielu państw zmagają się od dawna. Nie ma idealnego systemu wyborów. Nie jestem specjalistą w zakresie JOW, natomiast sądzę, że zagłuszanie głosu wyborców mniejszościowych nie jest dobre. W moim przekonaniu każdy obywatel powinien mieć poczucie, że jest należycie reprezentowany, a władza powinna pamiętać również o tych, których głos okazał się być głosem mniejszości.
Na początku rozmowy wyraził Pan nadzieję, że KOD jest ruchem społecznym, swoistą emanacją buntu obywatelskiego. Nie boi się Pan, że KOD przekształci się w pewnym momencie w partię polityczną?
– Nie boję się tego. Siła Komitetu tkwi w tym, że jest to ruch społeczny. Próba przekształcenia go w partię byłaby pewnie przysłowiowym strzałem w stopę. Zresztą przedstawiciele KOD wielokrotnie zajmowali stanowisko w tym temacie i jednoznacznie twierdzili, że Komitet był, jest i będzie jedynie ruchem społecznym i nigdy nie przekształci się w partię polityczną.
Wyobraża Pan sobie, że za cztery lata obecna opozycja dochodzi do władzy, a KOD nadal istnieje?
– Oczywiście, że tak. KOD będzie istniał tak długo, jak długo zagrożenia demokracji będą się pojawiać. Istnieje przecież coś takiego jak profilaktyka, edukacja. Oba te działania są społeczeństwu bardzo potrzebne. Władza ma to do siebie, że się zmienia, że przemija. Rządzący powinni zawsze o tym pamiętać. Muszą też pamiętać, że są jedynie na usługach suwerena, którym jest naród. Świadomość taka powoduje, że rządzą lepiej. Jeśli zapominają o tym, jeśli uważają, że władza jest im dana na zawsze, to znaczy, że się mylą, co nasza historia potwierdziła już wielokrotnie. Komunistom w Polsce też wydawało się, że będą rządzić wiecznie.
Organizacja żywi się swoją aktywnością. Było pierwsze spotkanie w Pabianicach i co dalej?
– Budujemy struktury, choć ja osobiście nie lubię tego sformułowania. Na ten moment skupiamy się na wspieraniu inicjatyw o charakterze ogólnopolskim, np. udziale w manifestacjach. Zbieramy grupę osób, która chce działać aktywnie; która chce spotykać się i rozmawiać o bieżącej sytuacji, wymieniać doświadczeniami, pomysłami; która chce dzielić się swoja wiedzą i spostrzeżeniami z mieszkańcami naszego miasta i okolic, a zarazem słuchać ich problemów.
Pragniemy, by w nasze działania zaangażowali się młodzi ludzie. To wszystko po to, by chronić nasze konstytucyjne prawa i wolności. Pewnie wolelibyśmy spotkać się przy kawie, niźli głowić nad problemami dotykającymi obecnie naszą demokrację, jednak otaczająca nas rzeczywistość zmusza do tego, by podejmować działania, których celem jest ochrona naszych praw i wolności.
Choć to dopiero początek aktywności KOD w Pabianicach, włączyło się już kilkadziesiąt osób i przybywa coraz więcej – nie tylko z samych Pabianic, ale również z okolicznych miast i miejscowości. Wszystkich gorąco witamy.
_____Wywiad ukazał się w marcowym wydaniu Miesięcznika Lokalnych Patriotów „PabiaNICE”. http://pabianice.tv/
Comments (1)
W obecnej sytuacji w kraju wytworzonej przez rząd PiSu nasuwa się analogia do sytuacji zawinionej przez PZPR. Dlatego warto przypomnieć, jak doszło do rozwiązania ówczesnej sytuacji. Poniżej krotki opis faktów – wyciąg z pl.wikipedia.org/wiki/Polska_Zjednoczona_Partia_Robotnicza wraz z uzupełnieniem z dzieje.pl/aktualnosci/rozwiazanie-pzpr:
13 października 1989 opozycja zainicjowała w Katowicach akcję okupowania lokali PZPR i jej „przybudówek”. Akcja objęła cały kraj i trwała kilkanaście tygodni. Okupowano łącznie około 120 komitetów PZPR na różnym szczeblu, a także lokale ZSMP oraz PRON. Do akcji przyłączyły się także inne radykalne grupy młodzieży (m.in. FMW, NZS, Ruch WiP).
Ataki na komitety miały miejsce m.in. w Katowicach, Warszawie, Lublinie, Bydgoszczy, Krakowie, Wodzisławiu Śląskim, Białymstoku, Gdańsku, Łodzi, Poznaniu, Przemyślu, Rzeszowie i Wrocławiu.
Wystąpienia opozycji zmusiły kierownictwo partii do rezygnacji z władzy. 29 stycznia 1990, tuż po północy, XI Zjazd PZPR przyjął uchwałę o zakończeniu działalności partii. Przyznawano w niej, że: „Zrodzony w powojennych warunkach ograniczonej suwerenności i stalinowskiej dominacji ustrój społeczno-ekonomiczny nie potrafił zaspokoić społecznych potrzeb, nie zapewnił realizacji wartości, których emanacją miał być. Nie stało w nim bowiem ani wolności, ani sprawiedliwości”.
W dalszej części uchwały przypominano o odpowiedzialności kierownictwa PZPR za zbrodnie okresu stalinowskiego, a także za „sprzeniewierzenie się zasadom demokracji, za przymus kolektywizacji, za konflikty z klasą robotniczą, za pauperyzację inteligencji, za kryzysy gospodarcze i społeczne”.
W zakończeniu uchwały stwierdzono: „Delegaci, zgromadzeni na XI Zjeździe PZPR, świadomi niemożności odzyskania przez PZPR zaufania społecznego, postanawiają zakończyć działalność PZPR. […]”.
NALEŻY TERAZ PILNIE ZASTANOWIĆ SIĘ, CZY, BIORĄC POD UWAGĘ
(1) nieskuteczność działań KOD-u i innych ruchów społecznych oraz instytucji i organizacji wyrażających sprzeciw wobec tak wielu szkodliwych posunięć władzy,
(2) gwałtownie malejący autorytet Polski i kurczenie się jej dobrego imienia na forum międzynarodowym na skutek szkodliwych posunięć władzy,
(3) malejącą atrakcyjność inwestycyjną Polski wskutek szkodliwych posunięć władzy,
oraz mając na względzie sprawdzoną, skuteczną metodę z października 1989 nie należałoby zastosować jak najszybciej podobnej w odniesieniu do wszystkich biur obecnej skompromitowanej partii rządzącej oraz siedzib wszelkich organizacji ściśle z nią kolaborujących w celu wymuszenia samorozwiązania się rządu i rozpisania nowych wyborów powszechnych do sejmu, senatu i na urząd prezydenta.