___
Paweł Wika
Już teraz należałoby się zastanawiać: co po erze PIS? Wiele problemów nie jest rozwiązywanych. Przykładem takiego problemu jest brak lekarzy w Polsce.
2,3 lekarza na 100 tys. mieszkańców ustawia nas w szarym ogonie Europy. W czasach komuny o liczbie lekarzy decydowała doktryna wojskowa – polscy lekarze mieli zapewnić obsługę medyczna dla całego Układu Warszawskiego. Lekarzy było aż za wielu.
W latach 2000-2009 systematycznie spadała liczba absolwentów akademii medycznych. Z danych GUS wynika, że liczba studentów kierunku lekarskiego w 2011 roku wynosiła ponad 19 tys., a w roku akademickim 2015/16 rozpoczęło kształcenie zaledwie 21 tys. przyszłych lekarzy. Efekt wzrastającej liczby lekarzy wchodzących do systemu odczujemy jednak dopiero w odległych latach.
Zmniejszanie się liczby lekarzy, to również efekt emigracji. Według szacunków za granicę wyjeżdża ok. 7% lekarzy. W przeprowadzonej niedawno ankiecie wśród 300 lekarzy, robiących specjalizację z okulistyki na pytanie: „Czy chcą wyjechać za granicę po ukończeniu specjalizacji?”, aż 45% pytanych odpowiedziało „tak”.
Lekarze się też starzeją. Jak wynika z danych Śląskiej Izby Lekarskiej, średnia wieku lekarzy, w niektórych specjalnościach to już około 60 lat; np. chirurgów – 60 lat, ginekologów – prawie 58 lat, średnia wieku pediatrów – już powyżej 60 lat. Co trzeci lekarz ma 60 lat.
W zasadzie system funkcjonuje dzięki pracy lekarzy na kilku etatach, pracy lekarzy emerytów i wyzysku lekarzy – stażystów, odbywających specjalizację. Społeczeństwo też się starzeje i zapotrzebowanie na usługi medyczne ciągle rośnie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że system publicznej ochrony zdrowia się załamie z powodu braków kadrowych. I nie ma co liczyć na lekarzy zza wschodniej granicy. Ci zainteresowani są tylko uzyskaniem uprawnień, potrzebnych do wykonywania zawodu w krajach Europy zachodniej.
Potrzebna jest zatem obywatelska dyskusja, jak poradzić sobie z tym problemem? Nie wszystkich bowiem stać na leczenie prywatnie. Można odwołać się do świadomości pacjentów. Zgodnie z obowiązującym prawem lekarz może wypisać, podczas jednej wizyty 11 recept, z datą realizacji co jeden miesiąc. Czy trzeba zgłaszać się do lekarza co miesiąc po receptę na wszystkie leki? Można przecież poprosić lekarza o wypisanie leków na kilka miesięcy, z datą realizacji co jeden miesiąc. Obawiam się, że takie odwoływanie się do świadomości pacjentów nie przyniesie efektów. Nasi południowi sąsiedzi wprowadzili niewielką opłatę techniczną, którą płaci pacjent przed dostaniem się do lekarza. Opłata jest niewielka i istnieje szeroka grupa pacjentów zwolnionych z tej opłaty. Po wprowadzeniu w/w opłaty liczba wizyt u lekarzy gwałtownie się zmniejszyła. Oczywiście istnieją też inne rozwiązania. W niektórych państwach pracownik ma do wykorzystana kilka dni urlopu w roku, na przechorowanie infekcji wirusowej. Możliwości jest wiele i warto o nich podyskutować, bo na obecny rząd nie ma co liczyć.
Swoją drogą, przydałby się jakiś instytut obywatelski, gdzie obywatele wymieniali by poglądy na ważkie tematy ich dotyczące.