Często próbuję rozmawiać ze swoimi uczniami o wartościach. Teoretycznie konteksty literackie i historyczne powinny wzbudzać dysputy o wyborach moralnych, konflikcie dobra jednostki z dobrem społecznym, wolności i zniewoleniu, o przyszłości budowanej na przemijaniu i niecierpliwości oczekiwania na nowe… Młodzi ludzie jednak rzadko mówią o sobie, swoich pragnieniach i ocenach etycznych. Jakby budowali w głębokiej tajemnicy swój własny, nowy, alternatywny świat w opozycji do tych „innych” – rodziców, belfrów, polityków – reprezentantów rzeczywistości opresyjnej, konserwatywnej, bezsensownej. Gdy tak zaczyna się dziać, pytam siebie i uczniów, a raczej głównie siebie, o uniwersalizm wartości, o to, czy możemy wartości rozumieć jednakowo? Starzy i młodzi także samo rozumiejący dobro i zło, prawdę i fałsz, miłość i nienawiść, piękno i brzydotę… Także samo rozumiejący znaczenie słów… Idealizm idylliczny?
Miałem kiedyś ucznia, który zrezygnował ze zdawania egzaminów maturalnych. Jego decyzja wywołała zdumienie. Wielkie i ogólne. Oto człowiek zdolny, świadom wymagań dzisiejszego rynku pracy, rokujący na przyszłość, mówi: nie!
Poprosiłem go wtedy, by wyobraził sobie siebie za 20 lat, by pomyślał, kim po tych latach będzie. Nie, kim chciałby być, a kim będzie. Pytanie z natury tych agresywnych, jakie powodują, że najczęściej rozmówca zamyka przed nami drzwi. W tym przypadku jednak usłyszałem klarowną wizję przyszłości, wyrażoną przy tym z takim przekonaniem, że zapomniałem o głównym temacie dialogu. Proszę wybaczyć ogólnikowość, ale nie mogę przedstawić szczegółów treści naszej rozmowy. W każdym razie najbardziej w niej poruszające były jasno sprecyzowane cele i wartości, które miały przy (wtedy jeszcze) uczniu po dwudziestu latach stać. A całkowicie osłupiałem, gdy pojąłem, że wartości, do których zmierza, niczym nie różnią się od tych z mojego świata. Na dobitkę usłyszałem takie, mniej więcej, słowa:
Wie pan, możemy sobie porozmawiać o mojej decyzji zrezygnowania z matury, bo to tylko jedna z dróg dojścia do tego, kim za dwadzieścia lat będę. To tylko droga, którą teraz wybrałem. Może dobrze, może źle. Jeśli przekonam się, że wybrałem źle, to nawet jutro ją zmienię, zdam maturę, skończę studia. Ale tą czy inną drogą dojdę do swojego celu i będę takim człowiekiem, jakim chcę być.
Od młodych ludzi można się wiele nauczyć.
W kontekście debaty nad przyszłością i programem Naszego Stowarzyszenia, w kontekście prób przewartościowania Jego nadrzędnych celów i wartości chcę powiedzieć tyle, że jedyne, nad czym warto dziś się pochylić, to konkretne formy działania. Cele i wartości dla tego, czym będzie Komitet Obrony Demokracji, gdy skończy się jedynowładztwo PiS, gdy zmienią się kolejne rządy, za kolejne dwadzieścia, trzydzieści lat, są w dokumencie, pod którym członkowie Stowarzyszenia tak skwapliwie się podpisywali, by zostać pełnoprawnymi koderami, czyli tu:
Paragraf 6 Statutu Komitetu Obrony Demokracji
Cele Stowarzyszenia:
1) rozwijanie i propagowanie postaw i działań sprzyjających zachowaniu i rozwojowi demokratycznego państwa prawnego,
2) wspieranie i rozwijanie idei państwa neutralnego światopoglądowo,
3) wspieranie i rozwój idei społeczeństwa obywatelskiego, promowanie postaw i zachowań obywatelskich,
4) upowszechnianie i ochrona wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich,
5) działalność na rzecz integracji oraz rozwijania kontaktów i współpracy między społeczeństwami,
6) przeciwdziałanie łamaniu zasad demokracji i praworządności, w tym m.in. nadużyciom władz państwowych i samorządowych, przekraczaniu uprawnień i kompetencji,
7) działalność mająca na celu upowszechnianie wiedzy o demokratycznym ustroju państwa prawa, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej, zapewniającego wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli – określonym w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r., w duchu, w jakim powstała, i zasadach, na jakich się opiera.
Dziś niszczy demokrację PiS, jutro może ktoś inny. Nasze cele i wartości powinny jednak zostać te same, bo to one świadczą o naszej wyjątkowości – stowarzyszenia, które łączy, a nie dzieli.
___Piotr Staroń