Tak jakoś smutno się w Łodzi zrobiło, bo nie przyjechała premier Beata Szydło. I nie przyjechał wicepremier Morawiecki. I nie przyjechał minister Gliński i posłanka Kopcińska. No bo jak to tak przyjeżdżać na dworzec, kiedy łodzianie zapowiedzieli, że tłumnie się pojawią z gwizdkami w dłoni? Doprawdy złośliwi są, nie przyznając zasług obecnej ekipie. Przecież taka impreza pięknie wpisuje się w ideę dobrej zmiany. To nic, że nie nie przysłużyli się do jego budowy.

Na dworzec wjechali wiceminister infrastruktury, prezes PKP PLK i przedstawiciel wykonawcy. Tak jakoś chyłkiem, bez pompy. Przyjazd ze stolicy nazwano kursem technicznym. Nie było kolorowych konfetti, choć minister Zieliński mógł to na policji przecież załatwić.

Nie było też abp Jędraszewskiego, który nie chciał przemawiać na pustym dworcu, bez kamer i fleszy. Na pustym dworcu nie zbierze się na ofiarę, a głupio tak prosić ministrów o zapomogę. Jak wiecie zapewne odjedzie z któregoś perony do Krakowa, z czego nie wiadomo czemu cieszą się łodzianie a smucą w Krakowie.

A mogła być taka fajna impreza. Nawet apel smoleński można było odprawić i pan Misiewicz mógł też przemawiać. To nic, że uroczystość nie ta. Ale w asyście wojska to jednak każda impreza lepiej wygląda.

No i można było catering zamówić, tak jak na stadionie Legii, wypraszając tych, którzy nie byli na dworcu pożądani. Mają już doświadczenie w wyrzucaniu gości, bo nawet Marcinkiewicz żalił się, że wyproszono go ze stadionu, bo PAD chciał się ogrzać w blasku fleszy i zjeść do końca przygotowany na cześć piłkarzy catering.

Jakby się łodzianie postarali, to nawet prezydent kraju by przyjechał. I mógłby wznieść okrzyk jak w szatni Legii: Kto zbudował dworzec? PiS. Kto zbudował dworzec? PiS, PiS, PiS.

A były już przygotowane dla wszystkich klęczniki, aby można było się pomodlić za pomyślność podróżnych. I arcybiskup mógł dać błogosławieństwo klęczącym i pokropić wszystkie perony.

Paskudni łodzianie zepsuć taką imprezę!

_BSU