24 września 2016 do Warszawy zjechali członkowie KOD z całej Polski na marsz „Jedna Polska – dość podziałów.” To początek długiego procesu jaki czeka Polaków po rządach PiS. Bo rządy PiS się skończą, a podziały zostaną, dlatego już teraz trzeba rozpocząć ten długotrwały i trudny proces jednoczenia Narodu. Ja, szary uczestnik marszu zastanawiałem się jak to będzie, co mnie spotka tym razem na ulicach Warszawy?
W nawiązaniu do artykułu z maja 2016, o majowym marszu w Warszawie.
Wylądowaliśmy koło stadionu Legii i mozolnie pnąc się do góry stajemy w Alei Szucha, która okryła się złą sławą podczas wojny. To tu była pod numerem 23 Komenda Ordnungspolizei, dalej, pod 25, więzienie śledcze Gestapo. Stajemy pod numerem 12a, przed gmachem Trybunału Konstytucyjnego, przed ustawioną sceną. To pierwsze ogólnopolskie wydarzenie które ma pokazać tym wątpiącym, jak Konrad Piasecki w swoim programie „Piaskiem po oczach”, sugerujący Mateuszowi Kijowskiemu koniec KOD-u, że KOD się nie kończy. Prowadzenie objął Radomir Szumełda, szef na Pomorzu, który ujawnił publicznie jakiś czas temu, że jest gejem. 23 września minęła 40 rocznica założenia KOR. Na scenie Ludwika i Henryk Wujec, działacze KOR. Pani Ludwika powiedziała, że KOD w swoich hasłach nawiązuje do tradycji KOR-u. – Nie bez powodu, bo co prawda KOR działał w zupełnie innym ustroju, zupełnie inne były warunki tego działania, inne formy organizacyjne, ale wtedy chodziło o te same wartości co teraz. Przemawiał szef ZNP Sławomir Broniarz, mówił o wprowadzanej nowej reformie oświaty, niszczącej dotychczasowe osiągnięcia. Adam Michnik, dawny opozycjonista, też był w KOR, dodał, że Polacy zasłużyli na Polskę w 40-tą rocznicę powstania Komitetu Obrony Robotników, niepodległą, demokratyczną, sprawiedliwą. Polskę – ojczyznę wszystkich swoich obywateli, Polskę w Unii Europejskiej. Nie chcemy Polski na wzór Putina, Erdogana czy Orbana. Zabrała głos Kayah, ubrana na czarno w proteście przeciw rozpatrywaniu w Sejmie ustawy całkowicie zakazującej aborcji. Która w emocjonalnych słowach powiedziała, że jest tu bo jest patriotką. Przemawiali też prezydenci Sopotu i Gdańska sprzeciwiający się apelom smoleńskim podczas uroczystości rocznicowych.
Wreszcie ruszyliśmy w Aleje Jerozolimskie i jak w maju idziemy tą sama drogą. Droga niby taka sama, ale jakaś inna. Miało padać, a świeci jesienne słońce. Porozstawiani animatorzy wykrzykujący hasła „Nikt nam Polski nie zaorze, wzorujemy się na KORze”, „Beata drukuj ten wyrok”, „podła zmiana”, „Polska to nie PiS” my też je wykrzykujemy. Łódź znów widać, falują żółte łódeczki i wszyscy wiedzą, że to ludzie z łódzkiego. Witają nas serdecznie. Po prawej na drugim piętrze, jak w maju wita nas „Wolny Balkon”, pozdrawiamy ich. Ludzie jacyś radośni, nie czuć napięcia, nastrój karnawałowy, choć wielu przybrało czarne ubrania w proteście przeciw proponowanej drakońskiej ustawy antyaborcyjnej. Czy PiS się ugnie przed żądaniami radykałów i spróbuje wprowadzić ją w życie? Gdzieś w tłumie ginie mi Kolega Jerzy, który mając problemy z poruszaniem, zabrał wózek na którym zamierza pokonać całą trasę. Wiesz, mówi, nigdy nie daję rady przejść całej trasy, gdzieś zawsze staję i udaję się później do autokaru. To też jeden z KOR-u, a z drugim, też Jurkiem idziemy cały czas obok siebie. Wchodzimy na Nowy Świat, mijamy Rondo de Gaulle’a. Zerkam w lewo, na drugie piętro, gdzie w maju na balkonie „pajacował” Roman Giertych, nie ma go! Na ulicy głośno, prócz skandowanych haseł wszechobecne wuwuzele podnoszą rejwach jak na stadionie piłkarskim.
Nagle na chodniku z prawej widzę czarną piękność, ubraną w ciemny golf, na nim biała bluzka, na głowie kolorowy zawój jakie noszą Afrykanki, przez ramię przełożona kolorowa torba z afrykańskimi wzorami. W ręku trzyma dużą flagę biało czerwona, a do piersi przypięty okolicznościowy button, wydany z okazji marszu. Macha flagą i uśmiecha się, też się do niej uśmiecham i robię zdjęcie.
Życzę ci piękna żebyś nie spotkała na swojej drodze bojówkarza ONR, czy jazgoczącego wyznawcy zamachu smoleńskiego.
Wchodzimy na Krakowskie Przedmieście, na schodach św. Krzyża nie ma na czerwono ubranych inkwizytorów, nie ma wystawionego krzyża, nie ma monstrancji, nikt nie stara się nas przekląć. Są za to uchylone drzwi, można wejść do środka, nie wchodzę idę dalej! Czyżby po majowym skandalu, ponoć nie pierwszym, ale być może pierwszym opisanym na łamach Dekodera, rozpowszechnionym też w internecie, ksiądz proboszcz zakazał tych ekscesów na schodach kościoła? Stoi za to pan z małym napisem „PO, KOD, Nowoczesna – targowica”, jest bardzo żałosny. Stoi też młoda para z polską flagą i macha do nas przyjaźnie.
Nawet Chrystus dźwigający po schodach swoje ciężkie brzemię ma jakąś weselszą minę, bo nienawiść schowała się do kąta i nie wyłazi stamtąd.
Płynie dalej rzeka roześmiana, roztańczona … Nawołują żeby iść lewą stroną jezdni, co się tam dzieje? Ach, to Jarosław Kaczyński przemawia, udziela wywiadu, macha do ludzi! Nie, to nie Jarosław, to kukła z jego twarzą, siedzi obok dziewczyny, ona nią porusza i głosu użycza!
Idą motyle biało czerwone z napisami „23.09.1976”, nad głowami ludzi małe banery biało czerwone „40 lat KOR”. Gra KOD kapela w pomarańczowych strojach, przejechała też kawalkada MotoKOD. Trochę się zapędziłem i stanąłem przed Poniatowskim co na koniu, w stroju rzymskiego legionisty wskazuje mieczem drogę dalszej marszruty, idź na zachód, zdaje się mówić. Zawracam ku Ordynariatowi na Tokarzewskiego-Karaszewicza. Tam stoi scena, z której będą przemawiać nasi koordynatorzy.
Mówią koordynatorzy ze wszystkich regionów. Przemawia też Michał, nasz chłopak z Łodzi, skończył dopiero 21 lat, mówi o młodych w KOD, o Młodym KOD-zie, mówi że młodych jest coraz więcej, że zaczyna się w nich budzić patriotyzm, jest wzruszony. Michnik stoi z boku i słucha, z tyłu Marszałek Piłsudski, z cokołu przygląda się Michałowi. Tak Panie Marszałku, kiedyś taka młodzież szła do Legionów, szła też walczyć z wojskami Budionnego, Trockiego, Tuchaczewskiego o Warszawę, o Polskę. To oni zatrzymali Armię Czerwoną, która parła na zachód w 1920 roku, żeby opanować Europę. Mateusz Kijowski mówi że musimy być razem, nie dajmy się podzielić, chcemy jednej Polski. Nawiązał do Norwida, mówi, że „ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek, to ludzie, Polacy, otwarci, szanujący się, życzliwi, połączeni w jeden naród, skupieni wokół jednego państwa”.
Tak kończy się marsz, który pokazał że KOD jest, nie zmalał, nie zmarginalizował się i jest wierny swoim ideałom. W czasie marszu i na koniec słyszałem od ludzi, że wreszcie nie było polityków, którzy do tej pory pojawiali się na scenach i zbijali swój kapitał na sile KOD-u. Taką samą opinią dzieli się ze mną moja Koleżanka Michalina, z którą wracamy na parking do autokaru. A ja, jestem szczęśliwy, nawet zbytnio niezmęczony. Czuję się też jakoś inaczej niż po marszu majowym, może dlatego że nie przeżyłem chwil przygnębienia jak wtedy. Jeszcze jedna dziwna historia, spotkałem, dziewczynę, przepraszam kobietę z którą kilkadziesiąt lat temu byliśmy na jednych koloniach jako koloniści. Mieliśmy też tych samych znajomych, już po maturze…
Wracamy i dalej do roboty, jeszcze dużo pracy przed nami.
____Ludomir Nowierski