___
Dorota Ceran

mscMaria Skłodowska-Curie to nie tylko kobieta o wielkim umyśle, to ciekawy, wielowymiarowy człowiek. Pasjonatka, która potrafiła kochać i krzywdzić, walczyć o swoje
i kochać bez reszty. Pogrążona w ciężkiej żałobie po ukochanym mężu miała siłę na kontynuację pracy naukowej a w końcu – na podarowanie sobie luksusu szczęścia.

Film Marie Noelle opowiada właśnie o takiej Marii, prawdziwej, bez patosu
i pomnikowego zadęcia. Francuska reżyser od dziecka była zafascynowana naukami ścisłymi, zwłaszcza chemią. Na drodze tych poszukiwań w oczywisty sposób zetknęła się z postacią Marii Skłodowskiej-Curie. Zaczęła studiować jej życie, czytać prywatne listy, dzienniki
i wszelkie informacje, które wpadły w jej ręce.

Osoba, którą poznałam, okazała się bardzo ciekawa – powiedziała Marie Noelle – To, że była geniuszem nauki, wszyscy wiemy. Alena ogół  nie wiemy, jaka była naprawdę.
A przecież była kimś znacznie więcej niż tylko statuą nauki, zakurzoną i zapomnianą.

Rolę Marii reżyser powierzyła Karolinie Gruszce, aktorce młodej, ale już wielokrotnie nagradzanej za znakomite kreacje filmowe i teatralne, jak choćby Złotymi Lwami za najlepszą rolę kobiecą w filmie „Kochankowie z Marony” w 2005 roku w Gdyni, czy Nagrodą im. Aleksandra Zelwerowicza miesięcznika „Teatr” za najlepszą kobiecą kreację aktorską sezonu 2009/2010 za rolę w „Lipcu” w Teatrze na Woli w Warszawie.

Na zdjęcia próbne przyjechałam z jakimś takim przeczuciem tej roli. I chyba z Marie Noelle miałyśmy jakieś takie… wspólne rozumienie postaci Skłodowskiej. Po otrzymaniu roli przez miesiąc przeczytałam wszystko, co tyko było możliwe do przeczytania na temat mojej bohaterki. I potem, na próbach, okazało się, że faktycznie – spojrzenie na Marię Skłodowską miałyśmy takie samo, a w każdym razie bardzo podobne. I wątpliwości też miałyśmy podobne.

To, co budziło najwięcej dyskusji wśród twórców filmu, to wątek romansu Marii
z Paulem  Langevin. Z jednej strony autorzy nie chcieli usprawiedliwiać bohaterki, z drugiej – zrozumieć ją.  Karolina Gruszka wywiązała się z zadania znakomicie. Zbudowała postać kobietygenialnej w swojej pasji naukowca, bezkompromisowej i twardej w negocjacjach ze światem owładniętym męską hipokryzją i męskim poczuciem wyższości. Zarazem jednak kobiety potrafiącej kochać i ulegać impulsom. Kobiety walczącej o prawo do prywatnego szczęścia nawet cudzym kosztem. Ukazała nam osobę swobodnie poruszającą się zarówno
w wykładowych salach jak i w kuchni nad parującym garem z zupą. Jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę to, że aktorka budowała tę postać grając niemal w  stu procentach w języku francuskim, będziemy musieli uznać, że to naprawdę znakomita rola, która, jak mniemam, niejednąprzyniesie nagrodę.

W filmie wystąpiła plejada znakomitych aktorów, francuskich i polskich, wśród których uwagę zwraca Piotr Głowacki jako Albert Enstein – zabawny i uroczy, jak również Danel Olbrychski. Zbudował on postać wyjątkowo wredną (Emile Amagat), uczonego chama i mizogina, który nie może pogodzić się z nowym zjawiskiem – uczonej kobiety.

Film ma także łódzkie konotacje, ponieważ kilka scen było kręconych w Pałacu Poznańskiego  (scena wręczenia nagrody Nobla) i w kamienicy przy ulicy Sienkiewicza, gdzie zorganizowano uczelniane laboratorium chemiczne, gdzie Maria Skłodowska-Curie przeprowadzała ćwiczenia ze swymi studentami. Lokacją tych scen zajął się Tadeusz Motylewski, łodzianin,  kierownik produkcji o ogromnym doświadczeniu w tym zakresie.

W obrazie tym zastosowano bardzo ciekawy język filmowy. Już w pierwszych ujęciach pojawia się kolaż starych fotografii Paryża miksowanych z równie starymi sekwencjami filmowymi. Kiedy pojawia się zdjęcie pracowni małżeństwa Curie, nagle
w głębi pomieszczenia dostrzegamy ruch. Ktoś przechodzi, widzimy twarz Piotra… kamera wnika do głębi wnętrza i kadr płynnie z czarno-białego staje się kolorowy. Przez ułamek chwili – wynurza się z sepii. To znakomity zabieg wprowadzający widza z płaszczyzny wspomnień i starych dagerotypów w czas akcji. W filmie kilkakrotnie pojawia się zabieg przywracania starych fotografii na zasadzie zatrzymania kadrów zbudowanych zgodnie
z zachowanymi zdjęciami.

Warto obejrzeć ten film z wielu powodów: jest po prostu bardzo dobrze, uczciwie artystycznie nakręconym obrazem, wiarygodnym aktorsko, dopracowanym w sferze scenografii, kostiumów i charakteryzacji. A co najważniejsze, jest opowieścią o znakomitej kobiecie, mądrej i znającej swoją wartość, odważnie walczącej o swoją pozycję w świecie zdominowanym przez mężczyzn;  jednocześnie o czułej matce i pani domu dbającej
o rodzinę; w końcu – o szalonej kochance, nieco bezwzględnej w egzekwowaniu swojego prawa do uniesień.

Warto z jeszcze jednego powodu – film ten może okazać się ostatnią szansą dla młodego pokolenia, by dowiedzieć się czegoś o naszej podwójnej noblistce, ponieważ jej postać, z niewidomej przyczyny sprawczej została usunięta z podstawy programowej
w ferworze przygotowań do reformy oświaty. Przez przeoczenie? Przez głupotę?
Z premedytacji? Każda z odpowiedzi może okazać się prawdziwa.