______

KOD MAZOWSZE

 

Nie wierzcie telewizji – są jeszcze miejsca, gdzie ludzie odcięci są od świata od kilku dni i jeszcze czekają na pomoc – mówi Romek, który był na Pomorzu i pomagał ofiarom nawałnic.

45 tys km2 – to największy wiatrołom w Polsce od kilkuset lat zapewne, ale to oznacza, że ogrom katastrofy (bo tak to trzeba nazwać) jest nadzwyczajny. – A tam przecież ludzie mieszkają – mówi Romek. – Wiatr nie wybierał: zmiatał równo – drzewo, dom, słup wysokiego napięcia, szkołę … To skrzyknęliśmy się pod namiotem stojącym pod sejmem, bo tam czekają na pomoc. Nadal …

Romek zobaczył ogrom tragedii w telewizji i wystarczyło. Romka poznałam tak naprawdę pod namiotem OSA pod sejmem. Niby znaliśmy się z fejsbuka … Z kilku protestów zapewne też, ale nie podchodziliśmy do siebie – on zawsze w straży, a ja latająca między grupami. Romek z Łodzi przyjechał na stałe pod sejm kilka miesięcy temu (https://www.kod-mazowsze.pl/wyprawa-po-demokracje/ i https://www.kod-mazowsze.pl/lato-w-miescie-przed-sejmem/ ). Jeszcze jako koder dyżurował z Obywatelami RP. Nadal działa wraz z grupą KOD Łódzkie (która własnie organizuje transport darów), ale tym razem wyprzedził wszystkich.

Ludzie tam nadal czekają …
Fot. Romuald Durlik

Razem z Martą, Justyną, Rafałem (zwanym Rafaelem), dobrze znanym na Mazowszu – Frankiem (tym od kuchni polowej), Ryśkiem, skrzyknął się i pozbierali trochę darów  (https://www.kod-mazowsze.pl/ofiarom-nawalnic/).  Zapakowali samochód, pożegnali bliskich i pojechali na jeden dzień … miał być jeden, zrobiły się dwa.

W środę dojechali do miejscowości Brusy. Tam pod wodzą obrotnego burmistrza Witolda Ossowskiego miasto staje na nogi. W urzędzie miejskim jest mobilny punkt obsługi klienta PZU i przyjmowane są wnioski o odszkodowania. Przybywają kolejne samochody z darami i na miejscu sprawnie to wszystko jest dystrybuowane. Posiłek zjadł z remizie strażackiej, która w dzień pełni rolę centrum pomocy, a w nocy – sypialni dla rodzin, które nie mają gdzie podziać się, bo im dom zwiało.

Według planu mieli zostawić wodę, jedzenie, plandeki i co tam dobrzy ludzie podarowali, ale okazało się, że nie ma kto rozwieźć tego po okolicznych wioskach. Więc postanowili dotrzeć tam, gdzie jeszcze nikt nie dotarł.

Na początek Trzebuń …. I Romek przez 20 kilometrów niemal osiwiał …  Jeszcze chłop trzymał się, ale jak dojechał do Trzebuni, to mu nerwy puściły. – Kasia, tu ludzie od pięciu dni są bez pomocy – mówił a właściwie wył do słuchawki. – Nie słuchaj co mówią w TVPiS, a nawet w TVN, nie jest tak różowo. Wojsko ma agregaty, piły, łańcuchy, ale tu wojska mało. Nawet z Brusach jakoś dają sobie radę, a tu nic nie ma. Kobity zatrzymują samochód na drodze i pytają się, czy pościel mamy, bo dzieciaków nie mają w co położyć. Tu trzeba przyjechać, żeby zobaczyć ten koszmar.

Do tych kaszubskich wiosek nie miał kto zawieźć wody, jedzenia, ciuchów do okolicznych … Nie mogli ludzi tak zostawić. Drzewa lub wiatr pozginał do ziemi metalowe, wielkie słupy wysokiego napięcia. – Ludziom powiedziano, że zasilanie dostaną w połowie września – mówi Romek. – A oni z małymi dziećmi, ze lodówkami z jedzeniem … Jak tu żyć?