Pabianicki KOD jak zwykle pokazał, że potrafi wyznaczać szlaki. 27 lipca 2016 roku odbyło się pierwsze w regionie łódzkim spotkanie na wsi (Jadwinin pod Pabianicami), poświęcone ustawie o ziemi. Spotkanie prowadziła radca prawny Ewa Stompor Nowicka. DO świetlicy wiejskiej przybyło około 80 osób.
Temat był trudny – i bardzo potrzebny. Pani mecenas rozpoczęła od wyjaśnienia zebranym, że ustawa została zakwestionowana przez Rzecznika Praw Obywatelskich i zgłoszona do Trybunału Konstytucyjnego. Jakie punkty budzą największe oburzenie i sprzeciw? Zakaz dzielenia działek na mniejsze niż 3000m2; obowiązek osobistego uprawiania ziemi przez 10 lat od momentu nabycia, co oznacza przywiązanie do ziemi i ograniczenie swobody przemieszczania się czy zmiany profesji; bardzo wąska lista osób uprawnionych do nabycia ziemi, co na pewno wpłynie na cenę ziemi; liczne wątpliwości i ryzyko uznaniowych rozstrzygnięć odnośnie kluczowych przy interpretacji terminów: co to jest ziemia rolna, jaki wypadek losowy zwalnia od obowiązku uprawy itd.
Przy wszystkich tych obostrzeniach, prawo dysponowania swoją własnością przez obywatela jest znacznie ograniczone. Ponadto, jest on narażony na dodatkowe koszty, ponieważ każda czynność prawna związana z gruntem (czy będzie to sprzedaż, darowizna, dzierżawa czy np. dziedziczenie) wymagać będzie kosztownych konsultacji prawnych. Ewentualne wątpliwości są trudne do wyjaśnienia z powodu nieprecyzyjnych zapisów ustawy, a uchybienia w stosowaniu jej zapisów mogą skutkować dużymi kosztami (kary, nieważność zawartej umowy itd.)
Wszystkie te zagadnienia wywołały ożywioną dyskusję wśród słuchaczy. Padło wiele pytań, na niektóre niestety wciąż jest zbyt wcześnie, by odpowiedzieć. Jedno jest pewne – Latający Uniwersytet Demokracji powinien pofrunąć z tym tematem w Polskę, organizować takich spotkań jak najwięcej i możliwe przystępnym językiem tłumaczyć zagrożenia osobom, których najbardziej dotyczą, czyli właścicielom działek. KOD Pabianice właśnie zrobił pierwszy krok.
___KK
Z RELACJI ORGANIZATORA (KOD PABIANICE):
27 lipca, pierwsze spotkanie z rolnikami o nowych zasadach obrotu ziemią odbyło się we wsi Jadwinin, w nowej, niedawno oddanej do użytku mieszkańców świetlicy wiejskiej. Świetlica na 80 osób, jasna, klimatyzowana, z pełnym zapleczem kuchennym i magazynowym powstała dzięki środkom unijnym.
Spotkanie miało charakter edukacyjno-informacyjny. Edukacyjny, bo nikt tak naprawdę do tej pory nie próbował powiedzieć rolnikom i właścicielom ziemi, co daje im, a przede wszystkim odbiera, nowa ustawa o obrocie ziemią i jej lustrzane odbicie nowa ustawa o lasach. Co najwyżej w prasie tej gorszego sortu ukazywała się jakaś wzmianka na ten temat, lub kilka słów powiedziano w telewizji, oczywiście nie tej narodowej. Nie było żadnych debat, żadnych szerszych informacji… I tak naprawdę nie wiemy, na czym stoimy. Niestety !
Spotkanie prowadziła mec. Ewa Stompor Nowicka, jedna z najlepszych radców prawnych w Polsce. Dla niej temat był trudny i nowy. Po pierwsze sam proces legislacyjny ustawy przebiegł błyskawicznie, bez konsultacji, a ustawa jest skonstruowana tak, że trudno o jednoznaczne ustosunkowanie się do poszczególnych spraw. Właściwie wiele wątków można różnie interpretować i dlatego najczęściej dla kupującego, sprzedającego, dziedziczącego oznacza to wizytę u prawnika, założenie sprawy w sądzie, która może toczyć się latami, a w końcu i tak możemy przegrać…przy okazji wydając dużo pieniędzy właśnie na obsługę prawną.
Tak, czy owak obie ustawy, to buble prawne, które pozwalają państwu na kontrolę naszego posiadania. Np. Agencja Nieruchomości Rolnej będzie sprawdzać, czy ziemia dzierżawiona jest na podstawie umowy pisemnej, bo tak teraz. musi być….powyżej 5ha na podstawie umowy notarialnej.
Ale to najmniejszy kłopot, większy to brak możliwości podziału ziemi, sprzedaży poza ANR lub Lasami Państwowymi, kłopoty z dziedziczeniem, dziedziczymy tylko w linii prostej lub bocznej, rodzice dzieci, dzieci dziadkowie itp. Nie możemy zapisać naszych hektarów, lub choćby 3000m2 np. na organizację społeczną, przyjaciółkę, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami itp. A kupujący, dziedziczący mają obowiązek uprawy tej nowej ziemi 10 lat własnoręcznie, cokolwiek to znaczy /i to też ANR będzie sprawdzać/
Praktycznie NIE MAMY MOŻLIWOŚCI DECYDOWANIA O SWOJEJ WŁASNOŚCI.
Dla mnie osobiście to kradzież w biały dzień i bez białych rękawiczek.
Tak na marginesie to państwo też mnie okradło!!!
Teraz jeszcze o spotkaniu.. Jako jedna z organizatorów mogę powiedzieć, że wiedza w społeczeństwie i zainteresowanie takimi tematami jest prawie żadna. Roznieśliśmy prawie 900 ulotek informacyjnych o spotkaniu po sąsiednich wsiach. Przyszło ok. 40 osób, część wyszła po kwadransie. Pewnie język prawniczy był dla nich mało dostępny. Dobrze, że było trochę nas kodowców i osób zainteresowanych spoza rolnictwa. Dyskusja tak naprawdę ożywiła się pod koniec. I to jest nasza nadzieja, ci którzy zaczęli dyskutować, oni czują się teraz zagrożeni, oni przekażą swoje obawy i wiedzę dalej. Jedna z osób z oddalonej kilka km miejscowości, energiczna i zmotywowana prosiła o możliwość zorganizowania takiego wykładu, dyskusji w okolicy, gdzie mieszka.
Pytano mnie, czy czuję się rozczarowana po tym wykładzie, jego frekwencją….W stosunku do włożonej w to przedsięwzięcie pracy, mogłabym powiedzieć, że tak i spotkanie nie przyniosło spektakularnego sukcesu.
Ale tak nie powiem i nie napiszę. Bo to jest praca edukacyjna od podstaw, zaczynamy od tych, co tej wiedzy mają najmniej, nawet nie chcą jej mieć, głosowali na PIS, a rząd przecież nie może robić im nic złego.
Taka praca, to kropla, która drąży skałę. Jeśli kilka, kilkanaście osób poczuło się zagrożonych, zaniepokojonych, albo może i wściekłych na władze…i te swoje wątpliwości przekaże innym, sąsiadom, to jest ten początek, to jest ziarno, które zakiełkuje. Ktoś powie, że to proces długotrwały, a my nie mamy czasu. Tak nie mamy czasu, ale też nie mamy wyjścia.
TAK MUSIMY DZIAŁAĆ, EDUKACJA PRZEDE WSZYSTKIM !!!
I nie zawracać sobie głowy, że coś nam nie wyszło, że koszty duże, zmęczenie materiału…itp. Robić swoje!
Oczywiście dziękujemy mecz.Ewie Stopów Nowickiej za poświęcony nam czas. Osobiście dziękuję również mojej przyjaciółce mec. Basi Wandelt za uwagi i wypowiedzi. Basiu, fajnie byłoby, gdybyś chciała dla nas pracować.
Ps. Niska frekwencja to pewnie też efekt przybycia do Polski papieża Franciszka.
Ale „nic to Baśka „, do roboty panie i panowie!!!
__GABRIELA SŁAWIŃSKA