NOC (18.11):
18 listopada 2016 roku pojechaliśmy objąć od godziny 22 do 10 rano łódzki dyżur pod KPRM, gdzie znana nam wszystkim Beata już 254 dni nie publikuje wyroku TK, a my jej o tym nieustannie przypominamy, stojąc pod oknami!
Przygotowani na solidne marznięcie, w pięciu warstwach kurtek i ośmiu bielizny termicznej, około 21 dotarliśmy do naszego pomarańczowego namiotu. Gdzie, jak się okazało, panowała atmosfera temperaturą dorównująca Ibizie, dzięki niezawodnie chodzącej nagrzewnicy i fajnym ludziom w środku.
Po wylewnych przywitaniach i szybkim przeszkoleniu z obsługi sprzętu poprzedni dyżuranci poszli na zasłużony odpoczynek, a my pozostaliśmy sami ze sobą. Nie na długo co prawda, bo po chwili odwiedziła nas Tita, Piotr Chabora z Marysią, a potem nawet sam Szaman, który (podobno specjalnie dla mnie <3) przyjechał z gitarą i zagrał nam pięknie kilka piosenek.
Po czym, ostatecznie trochę po pierwszej, zostaliśmy sami: Madosia, Michał Berent i ja. Ponieważ moim towarzyszom trochę się oczy kleiły, to się na trochę położyli. W przypadku Madosi po cichu, w przypadku Michała – rozdzierająco głośno, bo chrapał jak smok!
A ja siedziałem sobie sam i pracowałem na komputerze. A potem obudziła się Madosia i ja poszedłem spać. Miało być na pół godziny, ale mnie tak szczelnie przykryła drugim kocem (stwierdziliśmy że wyłączamy nagrzewnicę – takie z nas sknery, że woleliśmy mieć 10 stopni niż marnować paliwo), a mnie zrobiło się tak ciepło, że spałem 4,5. Co w tym czasie robili… To ja już nie wiem 😀 (Wy spaliście, a ja jak ważka – gdy coś stuknęło, wychodziłam sprawdzić, czy jeszcze mamy nagrzewnicę! / Madosia)
A rano zjedliśmy śniadanie – zupki chińskie! <3 (o przepraszam, ja owsiankę! / Madosia). Zaś niedługo potem przyjechała nasza dzielna zmiana, której wrażenia za chwilę, poniżej 🙂
Jak zwykle było super. Spotkaliśmy znów wielu fajnych ludzi, pogadaliśmy o najróżniejszych sprawach i naładowaliśmy akumulatory niesamowitą energią tego miejsca. Naszego, kodowskiego, serca – bo tak odbieram pikietę pod KPRM.
___Michał Mostowy
DZIEŃ (19.11):
Witajcie.
19 listopada 2016 roku w Warszawie pełniliśmy w godzinach 10:00-22:00 swój kolejny już dyżur pod KPRM.
Relację dedykujemy nie tym, którzy tam bywali, ale tym, którzy z różnych względów dotrzeć nie zdołali. Zawsze się uzbiera spora grupka przyjaciół, czy znajomych z rodzinnych stron albo też przyjezdnych z którymi wymienić zdania i poglądy można:
Mimo tego, że prawie cały dzień padał deszcz i było mało przechodniów to po słynnej pikiecie „ Nie dla chaosu w szkole” w naszym namiocie zrobiło się tak tłoczno, że wejść do niego nie można było… Momentami atmosfera była tak gorąca, że……… zresztą sami zobaczcie:
I kto powie, że to koniec listopada? Klimat tu zawsze ciepły….
Namiot ten, jak to już wiele, wiele osób określiło ma przedziwną moc. Niby taki niepozorny, a potrafi naładować akumulatory do działania na długie dni, a nawet miesiące.
Spotykają się w nim przeróżne osoby z różnych krańców Warszawy i spoza niej, ale też z wielu innych regionów Polski i wszyscy traktują się jak jedna rodzina.
Zmiana cyfry na równie słynnym już liczniku została dokonana jak zwykle o 13:00.
I tu musimy się pochwalić furorę zrobił znaczek zrobiony specjalnie na tę okazje oraz baner wykonany po akcji w Radomiu. Na nim widać jaka moc jest z nami.
Niech żałują Ci, którzy nie byli z nami i niech nie zmarnują następnej okazji by tu przyjechać bo zawsze jest wspaniale. Nie siedźcie w domach, nie ociągajcie się, przybywajcie by wspólnie ładować akumulatory na kolejne dni i miesiące i mieć siłę do działania…
Zapraszamy wszystkich tych, których jeszcze tutaj nie było.
Opiekunowie grupy: Pikody region łódzki
___Marek Butkiewicz