Cześć! Lipcowy weekend (22-24.07) wraz z grupą Przyjaciół z łódzkiego KOD-u spędziłam pod KPRM. Lato w pełni,  pogoda w weekend dopisała, mogliśmy odpocząć w ciszy lasu, wykąpać się w Bałtyku, połazić po górach…. A jednak. Wybraliśmy intensywne 48h pod KPRM. Część z nas spędziła tam pełne 48h, część pojechała na krócej. Przez cały weekend pojawiło się w namiocie ponad 20 osób z łódzkiego. Warto było? Tak!

Dlaczego? Niech zilustruje to kilka obrazków z dyżuru:

Obrazek I

Sobota wieczór. Odwiedza nas grupa KOD-erów z mazowieckiego. Przychodzą w odwiedziny cały czas, ale tego wieczoru jest Ich wyjątkowo dużo. Przychodzą ludzie, których znam z Facebooka – czytałam Ich posty, gadałam na czacie, niektórych poznałam telefonicznie. Gadamy, poznajemy się, jakbyśmy się znali od dawna. Jest ciepło, serdecznie, rodzinnie. Pojawia się Szaman z gitarą, staje pod licznikiem i intonuje słowa „Modlitwy o wschodzie słońca”

„Każdy Twój wyrok przyjmę twardy.
Przed mocą Twoją się ukorzę.
Ale chroń mnie Panie od pogardy.
Od nienawiści strzeż mnie Boże.”

Śpiewamy. Wzruszenie.

Obrazek II

Niedziela przed południem. Od Łazienek wjeżdża wózek inwalidzki. Na nim kobieta w wieku bardzo sędziwym pchana przez wnuczkę, która mówi: „Dobrze, że Was znalazłam. Babcia bardzo chce się zapisać do KOD-u.” Wypisujemy deklarację. Każdy chce udzielić rekomendacji. Okazuje się, że Pani ma 97 lat. Cieszy się ze znaczka „4 czerwca. Wszyscy dla wolności”, bo 4 czerwca ma dla Niej duże znaczenie. Wzruszenie.

Później przyjdą Magda i Mateusz Kijowscy i poprosimy o nadanie tej Pani honorowego członkostwa.

Obrazek III

Niedziela wieczór. Jesteśmy bardzo zmęczeni i głodni. Nasze zapasy zjedzone, a w ciągu dnia tyle się działo, że nie zadbaliśmy o uzupełnienie. Przez cały weekend byliśmy dokarmiani przez gościnnych KOD-erów z mazowieckiego i tych z łódzkiego, którzy przyjechali na krócej, choćby po to, by spędzić pod licznikiem kilka godzin. Sprawdzamy pociągi –między końcem dyżuru a ostatnim pociągiem do Łodzi mamy 45 minut. Musi się udać. Mieliśmy nadzieję, że nasi Przyjaciele wracając z wakacji przyjadą skończyć z nami dyżur i zabiorą nas do domu, ale robi się późno. I nagle widzimy dwa znajome auta na łódzkich rejestracjach- zmieścimy się wszyscy! Zmęczenie znika, skaczemy na chodniku machając. Uściski, radość ze wspólnego widoku. Tę radość dopełnia garnek z gorącym barszczem ukraińskim od trzech przemiłych Pań, które co wieczór karmią dyżurnych inną zupą. Dziękujemy!

Teraz sami oceńcie, czy warto poczuć tę atmosferę harcerskiego obozu z Alei Ujazdowskich. I spieszcie się, bo, jeśli  wyrok zostanie opublikowany, namiot KOD-u zniknie spod KPRM. Marzenia… J

___Kasia Witek, KOD Łódź