Na miejsce zbiórki, w Warszawie przed Pałacem Kultury, dojeżdżamy z Łodzi pociągiem. Łódzka delegacja jest najliczniejsza z regionów (5 osób) i składa się z: Mirka i Małgosi Michalskich, Piotrka Kujawińskiego, Michaliny Engel oraz Katarzyny Knapik. Autobus już czeka, witamy się z przyjaciółmi z innych części zakodowanej Polski. Czeka nas siedemnastogodzinna podróż, ale humory dopisują i wiadomo od razu, że będzie to Wesoły Autobus.

mwsnap282-2016-10-16-15_12_19

   Do Brukseli docieramy w środę, około 11:00. Chwilę zajmuje nam znalezienie hotelu (w którego istnienie niektórzy zaczynają już powątpiewać). Okazuje się jednak, że istnieje i to zaledwie kilkadziesiąt metrów obok. Na miejscu czeka już na nas Magda Kijowska, która wraz z Mateuszem dojechała do Brukseli z Paryża, oraz druga Magda – asystentka pani europoseł Róży Thun, dzięki której możliwa była wizyta w Brukseli tak licznej delegacji koderów z całej Polski. Magda będzie nam towarzyszyć przez cały pobyt w Brukseli, pilnować żebyśmy się nie pogubili i zdążyli wszędzie na czas. Zostawiamy bagaże, jemy lunch i (prawie) biegniemy do metra (z Magdą będziemy dużo biegać, bo plan naszej wizyty jest napięty i ciągle musimy się gdzieś spieszyć). Jedziemy cztery stacje do stacji Maelbeek, jeszcze trochę biegania i wreszcie jesteśmy – przed nami gmach Parlamentu Europejskiego.

mwsnap070-2016-10-15-15_37_30

Nasza grupa na chwilę się tu rozdziela, by otrzymać właściwe akredytacje. Część z nas biegnie dalej za Magdą, reszta zostaje z asystentką innej polskiej europosłanki – Danuty Hübner, na zaproszenie której wejdzie do Parlamentu. Już w środku spotykamy się wszyscy na krótkim wykładzie obu pań o Unii Europejskiej. Pani poseł Hübner musi się z nami szybko pożegnać, bo czekają na nią obowiązki w komisji. Oglądamy z trybun salę plenarną, którą znamy wszyscy z telewizji.

Potem Magda prowadzi nas przez skomplikowany układ korytarzy oraz wind prosto do gabinetu Róży Thun. Znajduje się on na piętrze, które całe zajmują posłowie z Polski. Poznajemy tam Bridgette, sympatyczną stażystkę z Nowej Zelandii i podziwiamy oryginalny wystrój gabinetu pełnego kolorowych pamiątek i ozdób z Polski. Gabinet nie jest duży, a jednak mieścimy się wszyscy – do dyspozycji mamy kanapę, krzesła, a także parapet, z którego podziwiać można panoramę miasta. Pani Róża (jak szybko zaczynamy wszyscy myśleć o pani poseł) urzeka nas osobowością i otwartością. Przygotowuje herbatę i kawę, częstuje ciasteczkami. Wszyscy czujemy się, jakbyśmy odwiedzili w domu kogoś dobrze nam znanego. Rozmawiamy o KOD, o Unii Europejskiej, o CETA i o wielu innych interesujących tematach.

Czas mija bardzo szybko i wkrótce okazuje się, że musimy już iść, by zdążyć na ceremonię wręczenia Europejskiej Nagrody Obywatelskiej – głównego powodu naszej wizyty w Brukseli. Schodzimy na dół, po drodze zamieniamy parę słów z niemieckim posłem, który zaczepia nas pytając, czy jesteśmy tu z panią poseł Thun. Gdy potwierdzamy, mówi że to najsympatyczniejsza osoba w Brukseli – o czym my też zdążyliśmy się już przecież przekonać.

Zajmujemy przygotowane dla nas krzesła – dopiero teraz widzimy, jak liczną stanowimy grupę wśród wszystkich obecnych na ceremonii. Pozostali laureaci, wśród których jest także wiele stowarzyszeń i organizacji, reprezentowani są zwykle przez dwie, trzy osoby. Nas jest tu dwadzieścioro! Wyjmujemy flagę KOD, ktoś robi zdjęcie. Od razu zauważają to fotoreporterzy z różnych europejskich krajów. Proponują, byśmy ustawili się wszyscy przed sceną, a oni nas sfotografują. Teraz już cała sala widzi, że jesteśmy z KOD.

2

Wracamy na swoje miejsca i rozpoczyna się wyczytywanie laureatów. Jest ich około 50 – do przemówienia dopuszczono tylko troje z nich, w tym Mateusza Kijowskiego, więc to wielkie wyróżnienie. Lista laureatów to prawdziwy przegląd form działalności obywatelskiej. Wiele osób i instytucji zajmuje się pomaganiem uchodźcom lub ofiarom wojen i konfliktów. Poruszyło nas szczególnie wystąpienie działacza wymieniającego z imienia dzieci, które utonęły próbując uciec przed wojną do Europy– miały dwa, pięć, dziesięć, dwanaście lat. Zaraz jednak na scenę wchodzą kolejni nagrodzeni, w tym pani Aleksandra Banasiak, bohaterska pielęgniarka, która brała udział w wydarzeniach poznańskiego Czerwca. Przed ceremonią mieliśmy okazję chwilę porozmawiać – powiedziała „nie dajcie się! Teraz wy, młodzi, musicie walczyć o Polskę.” To hasło będzie się powtarzać jeszcze wielokrotnie – różni ludzie będą zaczepiać Mateusza nawet na korytarzu i powtarzać „wytrzymajcie”, „dacie radę”, „jesteśmy z wami”.

Wreszcie jednak nadchodzi moment, na który wszyscy czekaliśmy. Commitee for the defence of democracy nominated by Róża Thun, słyszymy, i na scenę wchodzi, w imieniu nas wszystkich, Mateusz Kijowski. Mówi o tym, co dzieje się w Polsce, o zagrożonej demokracji, o działaniach rządu i prezydenta. Cała sala słucha, reporterzy nagrywają. Mateusz pięknie mówi o tym, że to nagroda dla całego ruchu, kamery na jego znak pokazują na widowni nas, działaczy. Czuję, że mam w oczach łzy i nie wiem, czy to wzruszenie tym, jak wiele osiągnęliśmy przez 10 miesięcy, czy smutek, że muszę słuchać takich słów o moim państwie, z którego bardzo chciałabym być dumna. Brawa, Mateusz schodzi ze sceny, pokazuje nam nagrodę. Machamy flagą KOD. Nagrodę odbierają kolejni laureaci,  ceremonia dobiega końca. Jeszcze pamiątkowe zdjęcia, na końcu korytarza czekają już na nas reporterzy z różnych programów telewizyjnych i radiowych. Stajemy wszyscy z flagą KOD i biało-czerwoną rękawiczką, którą zna już cała Polska. Mateusz i pani Róża mówią parę słów, na koniec skandujemy „wolność – równość – demokracja”. Jesteśmy w tej chwili szczęśliwi, że w Europie dostrzegane są nasze starania, choć oczywiście wolelibyśmy nie mieć nigdy powodu do protestów i zakładania specjalnego ruchu budującego od podstaw społeczeństwo obywatelskie.

Czeka na nas tego dnia jeszcze późny obiad, na którym towarzyszyć nam będzie pani Róża. Humory nie przestają nam dopisywać, choć we znaki daje się też zmęczenie – nie mieliśmy przecież nawet chwili, by odpocząć po męczącej podróży i dniu pełnym wrażeń. Długo siedzimy jednak przy stole i rozmawiamy, żartujemy, czas mija, a nikomu nie chce się wracać do hotelu.

Następnego dnia zwiedzamy Parlamentarium, czyli  interaktywne muzeum poświęcone Parlamentowi, a także całej Unii i procesom, które prowadziły do jej powstania i rozszerzania się o kolejne państwa członkowskie. Odnajdujemy tam fotografie z Polski z czasów Solidarności, na które patrzymy dziś inaczej niż jeszcze rok temu.

   Potem wracamy do zwiedzania Parlamentu, poznajemy Agatę Byczewską zajmującą się w imieniu grupy EPP kontaktami z mediami. Agata opowiada nam o tej grupie parlamentarnej, do której należy większość polskich europosłów. Przy okazji zwiedzania mamy okazję zajrzeć do sali posiedzeń. Zasiadamy w ławkach, przez chwilę obradujemy przez mikrofony – taki sprzęt przydałby się nam na KODowych zebraniach! Wszyscy od razu czują się jak u siebie.

Na korytarzu natrafiamy przypadkiem na grupkę młodych ludzi niosącą kartki z napisem „Solidarity with polish women”. Zagadujemy, mówimy że jesteśmy z Polski, z Komitetu Obrony Demokracji, że część z nas organizowała niedawne protesty w całej Polsce. Słyszymy gratulacje, słowa uznania, robimy sobie wspólne zdjęcie – napotkane osoby to działacze na rzecz edukacji seksualnej i praw kobiet z różnych krajów, są pełni podziwu dla determinacji Polaków i Polek. Wymieniamy się kontaktami. W tym szczególnym momencie czujemy, że nie jesteśmy sami z naszymi problemami, że młodzi ludzie z innych krajów solidaryzują się z nami i przejmują naszym losem. Tłumaczymy im, jak ważne jest dla nas wsparcie z zagranicy.

mwsnap106-2016-10-15-15_44_56

   Opuszczamy Parlament, kolejnym punktem naszego programu jest wizyta w siedzibie Google. Spędzamy tam czas wesoło, dowiadujemy się o nowych projektach i pomysłach. Podziwiamy dinozaury przez – z pozoru – zwykłe kartonowe pudełeczko i poznajemy niezwykłe możliwości wizyty w wirtualnym muzeum.

Wieczorem spotykamy się z belgijską Polonią. Spędzamy ten czas na rozmowach, poznajemy się, żartujemy, zadajemy sobie wzajemnie pytania, opowiadamy o tym, czym się zajmujemy, jak widzimy przyszłość KOD, czego oczekujemy od samych siebie. Zastanawiamy się, w jaki sposób osiągnąć cele, które sobie stawiamy. Próbujemy zrozumieć, co stało się w Polsce, dlaczego nie trafiamy z przekazem do części społeczeństwa i jak możemy to zmienić. Wyrażamy też poparcie dla Czarnego Protestu w Polsce.

W piątek, ostatni nasz dzień w Brukseli, mamy nieco luźniejszy plan. Po raz pierwszy mamy czas, by pospacerować trochę po brukselskich uliczkach wokół Wielkiego Placu. Odwiedzamy obowiązkowy punkt programu w Brukseli – Manneken pis, czyli  figurkę sikającego chłopca oraz Galerię świętego Huberta. Udajemy się wszyscy do Katedry św. Michała i zwiedzamy jej piękne, gotyckie wnętrze. Potem mamy „czas wolny”, rozdzielamy się i spacerujemy po starym mieście, pośród pięknych kamienic i sklepów z czekoladkami.

W Brukseli (i, jak się potem okaże, także na niemieckich stacjach benzynowych) towarzyszy nam wciąż pewien motyw. Z nieznanych nam powodów w każdym sklepie natrafiamy na… gumowe kaczki. Kaczki w najróżniejszych odsłonach. Jest kaczka-Batman, kaczka-policjant, kaczka-wiking, kaczka-cyklop, kaczka-diabeł, kaczka-Pinokio, kaczka-kot… Jest i gigantyczna kaczka w koronie. Hmm… nie mamy żadnych politycznych skojarzeń i zupełnie nie wiemy dlaczego, ale bawią nas bardzo te kaczki i ciągle ich gdzieś wypatrujemy.

Chętnie zostalibyśmy dłużej, ale czas mija nieubłaganie. Wracamy więc na miejsce zbiórki i udajemy się na obiad, w czasie którego po raz ostatni towarzyszy nam Pani Róża. Każdy z nas otrzymuje w prezencie pamiątkową wspólną fotografię z podpisem pani poseł, my natomiast wręczamy KODową flagę z podziękowaniami i podpisami nas wszystkich. Pani Róża obiecuje zawiesić ją przed drzwiami swojego gabinetu. Odprowadza nas do hotelu, czeka aż zapakujemy bagaże i żegna się z każdym z nas. Przed nami kolejne kilkanaście godzin w podróży, ale dobry, KODowy nastrój nas nie opuszcza.

Cieszymy się, że dzięki staraniom wielu życzliwych osób możliwy był przyjazd do Brukseli naszej wesołej gromadki. Jesteśmy też wdzięczni za zorganizowanie nam czasu i zapewnienie tylu atrakcji. Wiemy, jak wspaniała jest KODowa rodzinka, a teraz tylko kolejny raz mogliśmy się o tym przekonać. Będziemy długo wspominać ten wyjątkowy czas.

 

___Michalina Engel
___Katarzyna Knapik
_fot: Mirosław i Małgosia Michalscy


Media o przyznaniu nagrody:

 

 

Zapisz