____
Dorota Ceran
(koduj24.pl)
Minister edukacji Anna Zalewska przyjechała w piątek do Łodzi, by – jak twierdziła – spotkać się ze środowiskiem łódzkich nauczycieli, samorządowców i mieszkańców. Zapewne po to, by wytłumaczyć im, że reforma oświaty idzie w najlepszym z możliwych kierunków i – co najważniejsze – zapewnić, że w mieście pojawi się 99 nowych miejsc pracy.
Każda z tych informacji okazała się nieprawdziwa. Po pierwsze – Zalewską gościł Urząd Wojewódzki, gdzie spotkała się na krótkim, konwencjonalnym briefingu z przedstawicielami lokalnych mediów. Spotkała się także z wiceprezydentem Tomaszem Trelą (SLD), odpowiedzialnym za łódzką oświatę oraz – co było dla pani minister znacznie ważniejsze – z przedstawicielami łódzkiego PiS.
Czekających na nią nauczycieli i przedstawicieli Związku Nauczycielstwa Polskiego zlekceważyła, nie poświęcając im ani chwili. Więcej, zwyczajem gości wywodzących się ze środowiska PiS, weszła do budynku tylnymi drzwiami, by za wszelką cenę uniknąć spotkania ze środowiskiem ludzi podległego jej resortu.
Nauczyciele nie przybyli w tak dużej grupie, jak zapowiadali, ponieważ, jak dowiedziałam się w piątkowy poranek, wielu z nich usłyszało, że mimo zgłoszonego wcześniej wyjścia ze szkół i zorganizowania zastępstw podczas nieobecności na planowych zajęciach, koledzy z nauczycielskiej „Solidarności” przygotowują do Kuratora Oświaty oficjalną skargę na nieobecnych w pracy. Przyszli zatem najodważniejsi a także ci, którzy nie mieli tego dnia zajęć. Zatem Anna Zalewska nie spotkała się ze środowiskiem łódzkich pedagogów.
Po drugie – reforma oświaty niesie wiele zagrożeń i absurdów, które nie są znane szerokiej opinii publicznej, ponieważ generują je jednostkowe kłopoty poszczególnych placówek oświatowych. Na przykład – dwie łódzkie szkoły – 26 Gimnazjum Publiczne oraz Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 (o profilu hotelarsko-turystycznym) staną się jedną szkołą średnią, która będzie prowadziła zajęcia w dwóch, oddalonych od siebie o trzy przystanki tramwajowe budynkach. Lekcje z przedmiotów ogólnokształcących – w jednym, zawodowych – w drugim. Pani minister, mówiąc o przekształceniach, nawet nie zająknęła się na temat tego typu kuriozalnych rozwiązań.
Łączenie szkół nie przysporzy etatów dla nauczycieli. Przeciwnie, pozwoli wielu z nich na rezygnację z łączenia godzin i biegania do różnych placówek w celu kumulacji godzin. Dla wielu faktycznie okaże się to udogodnieniem, ale tym samym skurczą się możliwości zatrudniania nowych pracowników. Więcej – wielu już pracujących pozbawi zajęcia. Nie wiadomo zatem, skąd minister edukacji wzięła informację o liczbie dziewięćdziesięciu dziewięciu dodatkowych miejsc pracy dla łódzkich nauczycieli. Z pewnością nie od władz oświatowych miasta, które dwoją się i troją, by sprostać zadaniom reformy i łączyć placówki z możliwie najmniejszym kosztem ludzkim i finansowym. Nie uda się jednak sprawić, by wszyscy wyszli z tej operacji cało. Zatem – kolejna, oficjalna nieprawda.
O godzinie 15.00 Anna Zalewska odwiedziła XII Liceum Ogólnokształcące, gdzie – jak się nieoficjalnie dowiedziałam – otworzyła Izbę Pamięci. Nieoficjalnie, ponieważ minister była nieuchwytna dla dziennikarzy, którzy chcieli z nią rozmawiać indywidualnie, a o wejściu na teren szkoły pilnowanej przez zastępy policji nie było mowy.
Przed szkołą zebrali się działacze KOD i partii Razem. Wśród pikietujących byli przede wszystkim ci członkowie Komitetu, którzy związani są zawodowo z oświatą i doskonale zdają sobie sprawę z dramatu, który rozgrywa się na ich oczach. – „Domagamy się konsultacji społecznych i odwołania reformy, która psuje polską szkołę. Niestety, nie mieliśmy okazji spotkać się z panią minister. To już jest zasada, że członkowie rządu wchodzą do różnych instytucji tylnymi drzwiami. Boją się spotkania twarzą w twarz z suwerenem” – mówi Katarzyna Witek z łódzkiego KOD, wieloletni, doświadczony pedagog.
Zdjęcia: Rafał Zamojski