Ostatni numer the Economist pisze o obecnym świecie jako o świecie „po prawdzie”, o nastaniu ery „poprawdziwościowej”, w której sztuka kłamstwa jest powszechna i przypisana wręcz do mediów społecznościowych, definiująca je,  w których źródła informacji, plotek i kłamstw są rozproszone. Według odredakcyjnego wstępniaka sprawa ma wymiar globalny, na całym świecie coraz większa ilość przede wszystkim  polityków kłamie, coraz częściej kłamstwo staje się dominującą metodą zdobywania głosów wyborców. Głównym przykładem dla autorów odredakcyjnego wstępniaka otwierającego numer stał się, oczywiście, Donald Trump, kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Warte odnotowanie, że jako drugi przykład występują „członkowie rządu Polski”, którzy stwierdzają, że poprzedni prezydent – ten co zginął w katastrofie lotniczej — był ofiarą zamachu dokonanego przez Rosję. Ów przykład figuruje w poczytnym i wpływowym brytyjskim tygodniku jako szczyt realizującej się polityki „po prawdzie”, polityki państwa kłamliwego, polityki oszczerstwa. Oczywiście zaraz później znajdziemy już odniesienie do kłamstw wychodzących już z kręgów rządowych Stanów Zjednoczonych, np. Ronalda Reagana, potem autorzy już piszą o Wielkiej Brytanii i o roli kłamstwa w kampanii referendalnej nad Brexitem. Autorzy  wierzą w moc prawdy, w to że można również tymi sami metodami poprzez media społecznościowe być za prawdą, być niejako pro-prawdziwym. Jednym z poważniejszych mechanizmów obronnych przed kłamstwem jest wedle autorów wstępniaka — niezależny system prawa. Jest on w stanie obronić obywatela, choć już nie niezależne dziennikarstwo, które jest prawdopodobnie już przeszłością, bo Rosja czy Chiny zalewają media społecznościowe milionami fałszywych wiadomości. Nowa forma cenzury to nie cenzura prewencyjna, tylko zalewanie prawdy kakofonią kłamstw i półprawd. Na tym tle najważniejszy jest niezależny system prawa.

I dlatego wstępniak odredakcyjny the Economist kończy się dość pesymistycznie: jeśli Donald Trump z dużym prawdopodobieństwem przegra wybory w Stanach Zjednoczonych, to demokracja ucierpi jednak chwilę, ale obroni się, natomiast są kraje takie jak Rosja, które nie mają tych mechanizmów obronnych w postaci niezależnego aparatu prawa i których mieszkańcy nie mają do czego się odwołać. Pocieszające, że jeszcze nie wymieniono Polski obok Rosji i Turcji jako krajów pozbawionych odpowiednich systemów prawnych. Bardzo nie chciałbym tego, żeby np. za  dwa lata obok Rosji i Turcji wymieniano Polskę, bo  wszystko zmierza w tym kierunku. Dlatego właśnie wybiorę się za tydzień 24 września 2016 r. o godzinie 15:00  na Marsz KOD wyruszający sprzed  Trybunału Konstytucyjnego.

___Jarosław Pośpieszny-Nowina