Espresso Dopio na pożegnanie Karla Dedeciusa

 

Dziś pożegnano we Frankfurcie kawał Europy w Łodzi i kawał Polski w Niemczech — pochowaliśmy Karla Dedeciusa, zmarłego w wieku lat bez mała 95, założyciela i dyrektora Niemieckiego Instytutu Kultury Polskiej, wielkiego tłumacza i promotora polskiej literatury na świecie, frapującego i inspirującego teoretyka przekładu, filozofa i obywatela Europy, honorowego obywatela Miasta Łodzi, doktora Honoris Causa Uniwersytetu Łódzkiego i czterech innych uniwersytetów polskich.

W uroczystości pogrzebowej z udziałem ewangelickiej liturgii żałobnej, skromnej, ale z wielką godnością, uczestniczyli m. in. wiceprezydent Ireneusz Jabłoński, Krzysztof Jurek, były dyrektor i promotor nadania imienia Karla Dedeciusa Publicznemu Gimnazjum nr 43 w Łodzi, obecny dyrektor departamentu edukacji w Urzędzie Miasta Łodzi, jak również prorektor Uniwersytetu Łódzkiego prof. Jarosław Płuciennik, dyrektorka Muzeum Miasta Łodzi, Małgorzata Laurentowicz-Granas. Jako że zmarły był odznaczony Orderem Orła Białego, reprezentant Prezydenta RP odczytał krótki list od Prezydenta Polski. Nad trumną przemawiał pięknie Adam Zagajewski.

10647607_1050686534991748_370570297_n12833465_1050687018325033_918331268_n 12822204_1050686674991734_200432332_n

Mówiło się kiedyś o Dedeciusie, że ma filologiczny słuch absolutny. Według Jerzego Kwiatkowskiego Dedecius przeszedł drogę od wirtuozerii do prostoty i wytrawności. Jego „Notatnik tłumacza” to swoisty poradnik i katechizm dla tłumaczy.

Karl Dedecius był przywiązany do wartości europejskich, między innymi do wolności. Zabawnie nieco brzmią dziś jego rozważania na temat podobieństwa brzmienia i podobieństwa znaczeń słowa łacińskiego „liber”, oznacza ono książkę, ale także człowieka wolnego. Zaiste, w jego wykonaniu: im więcej czytania, tym więcej wolności.

Translacja była dla Karla Dedeciusa misją i sensem życia, ale nie dla samej siebie, zawsze widział w centrum swojej uwagi życie społeczne i dlatego translację rozumiał jako pomost i budowanie pomostów, ale także poszerzenie znaczenia i ekspresywności własnej mowy, jak to ujmował Wilhelm von Humboldt.

Translacja była też przyrównywana przez niego jako służba przewodnika, na podobieństwa przeprawy Charona przez Letę, rzekę zapomnienia. Translacja to służba komunikacji między światami. Czasami uderzają u niego piękne sformułowania: „kto prze-kłada, przez granicę prze-nosi (…), pracuje dla społeczeństwa, dla jego prastarego snu o wolności, równości i braterstwie w mowie czystej i pozbawionej pułapek.” (62). Zmarł i został dziś pochowany spadkobierca św. Hieronima i Marcina Lutra jako tłumacza, cytuje jego List do tłumaczy:

„A nawet gdybym wiedział, że jutro świat się skończy,
I tak bym dzisiaj sadził moją młodą jabłonkę.” (63)

Dedecius to subtelny umysł. Rozróżnia rzeczy trudno odróżnialne. ”Praktyka uczy każdego tłumacza, że znajomość danego języka zaczyna się tam, gdzie kończy się słownik, gdzie słyszy się słowa między słowami, nie wypowiedziane, przemilczane lub niewidoczne, ponad konstrukcją zdania, kiedy wpada się na ślad myśli, która zrodziła wiersz, ale która daje się wyczytać nie z samych słów, ale ze sposobu, w jaki ich użyto.” (35)

Zmarły bronił tłumaczenia jako procesu metamorfozy, jako takiej czynności w której translator musi wyjść poza siebie. Przyrównywał on pracę tłumacza do zawodu aktora, który potrafi wcielać się w życie wielu osób, od aktora nie wymaga się żeby odgrywał jeden charakter. Dedecius pisze o szansie metamorfozy jako o atrakcji dla translatora, doświadczaniu w jednym życiu wielu żywotów. (36)

Warta przypomnienia jest jego wspaniała definicja pracy tłumacza: „to przezwyciężanie jednostkowych i grupowych egoizmów, jednostkowych i narodowych ograniczeń, ciasnoty, obskurantyzmu i megalomanii. (49) Aż nie chce się uwierzyć, że pisał to w latach 70-tych XX wieku.

Warte uwagi jest jego zdroworozsądkowe podzielenie pracy translatorskiej na trzy główne typy: tłumaczenie, czyli takie tłumaczenie, które jest wierne, ale nieartystyczne; na przekład – wierny i artystyczny oraz na naśladowanie, czyli próba przełożenia niewiernego, ale artystycznego (53). Rzeczywistość jest niewątpliwie bardziej skomplikowana, ale podział ujawnia zasadnicze typy.

Znany jest fakt fascynacji Dedeciusa aforystyką Leca, czasem można znaleźć w jego pismach niesłychanie trafne aforyzmy: „społeczeństwo to pudło rezonansowe języka”. (58) Jako fenomen związany ze społeczeństwem, może mu służyć lub może go niszczyć. Są dwa wyjścia: albo mowa jest jasna i wyraźna, albo powstaje szum werbalny.(59). Tylko tak pierwsza może dobrze przysłużyć się społeczeństwu.

Ta służba społeczna powoduje, że poetę Dedecius pojmuje także w podobny do polskiego sposób: na czoło wysuwa się zaangażowana i przywódcza rola poety jako zdolnego do samopoświęcenia i ofiary (tak wg Hölderlina), czy partyzanta (jak jest wg Lucácsa). (61)

Szczególnie aktualnie brzmią zdania przytaczane przez Dedeciusza za Konfucjuszem: „gdzie słowa są niegodne zaufania, tam moralność i sztuka upadają. (…) Państwu zaś, w którym okrągłe nie jest nazywane okrągłym, a kanciaste kanciastym, przepowiadał upadek”. (65)

Muszę się przyznać, że mieszkałem dzisiaj w pokoju trzynastym na dwudziestym piętrze hotelu we Frankfurcie, co sprawia że czuję się trochę nieswojo, bo Karl Dedecius pisze w swoich notatkach, że obsesyjnie napotykał 13-tkę w swoim życiu, mieszkał w Łodzi na ul. Emerytalnej 13, do szkoły chodził na ul. Ewangelicką 13, we Frankfurcie mieszkał też pod trzynastką, no i jeszcze kilka innych trzynastek w jego życiu było. Dziś 8 marca. Nie 13-tego. Dlatego to nie jest dobry dzień dla Łodzi i Polski. Umarł kawał Polski w Niemczech, odszedł olbrzym europejski z życia wielokulturowej Łodzi. Cześć.

___Jarosław Pospieszny Nowina


Jeszcze dziś w Wolnym Radiu Opornik o 23:00 i o 24:00 Reportaż z uroczystości pogrzebowych Karla Dedeciusa z Frankfurtu.