Poprzedni, już ósmy w kolejności „donos”, zatytułowany „Jest jak miało być, czyli donos o tym czym skończyła się rzekoma debata o reformie edukacji, zamykałem słowami: „Zakończę ten kolejny ale na pewno jeszcze nie ostatni, donos na pisowską reformę oświaty”. Miałem wtedy niezachwiane przekonanie, że już w niedługim czasie Władza dostarczy mi kolejnych tematów do ich komentowania i przybliżania „niefachowcom ” od oświaty. Dziś, po upływie zaledwie 4 tygodni, uznałem, że powodów do napisania tego kolejnego donosy na reformę uzbierało się już sporo.

Zabierając się do tego tekstu mam świadomość, że temat reformy szkolnej ma niewielkie szanse przebicia się przez budzące tak powszechne zainteresowanie tematy, jak  kolejna ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, terrorystyczne zamachy w Nicei i w Niemczech, czy nieproporcjonalne do przyczyny reperkusje nieudanego wojskowego zamachu w Turcji . Jednak nie zrezygnuję z tego, gdyż jestem głęboko przekonany, że zrujnowanie polskiej edukacji, poddanie jej indoktrynacyjnej kontroli monopartyjnego rządu PiS  i wtłaczanie do programów kształcenia podporządkowanych pisowskiej wizji treści podstaw programowych – zwłaszcza dla przedmiotów historia i język polski, będzie miało równie szkodliwe i dalekosiężnie negatywne skutki dla przyszłości naszego państwa, jak praktyczne wyłączenie z systemu politycznego  kontrolnej funkcji Trybunału Konstytucyjnego.

Zacznę od najgłośniejszego w dotychczasowej karierze pani minister edukacji występu w telewizji, od jej – jedni mówią – pokazu niekompetencji i ignorancji, drudzy – dowodu tchórzostwa i całkowitego podporządkowania Prezesowi, jakie dała w wywiadzie z Moniką Olejnik w ramach programu „Kropka nad i”*.  Przypomnę tylko, że tą wątpliwą sławę przyniosła jej –  magistrowi polonistyki, nieznajomość znaczenia słowa „poległ” i uparte powtarzanie, że znaczy to samo co „zginął”, a także nagła amnezja w dziedzinie pamięci historycznej o sprawcach mordu w Jedwabnem i pogromu kieleckiego. Jednak te właśnie „wyczyny” przesłoniły inne fragmenty wypowiedzi pani Zalewskiej, dotyczące  planowanej reformy systemu szkolnego, której główną ofiarą padną gimnazja.  Dlatego nikt nie zwrócił wtedy uwagi na bezczelne kłamstwa, jakie padły z jej ust w odpowiedzi na pytanie redaktor Olejnik:  „Ile będzie kosztowała ta reforma wygaszania gimnazjów?. Oto stenograficzny zapis tego fragmentu jej odpowiedzi:

„Wygaszanie gimnazjów tak naprawdę to już rzeczywistość. Nauczyciele, rodzice, organiza- torzy etapów kształcenia zdecydowali, że rzeczywiście gimnazja się nie sprawdziły. Po pierwsze większość gimnazjów jest już w zespołach… – M. Olejnik: Kto stwierdził, że się nie sprawdziły? – Między innymi badania za 350 milionów, bo tyle wydano na badania w Instytucie Badań Edukacyjnych, między innymi Edukacyjna Wartość Dodana, między innymi analiza wyników egzaminu. I decyzje rodziców, nauczycieli, jak również organów prowadzących…”

Nie dziwi brak riposty na powyżej zacytowane brednie, analogicznej do prezentowanej  przez redaktor Monikę Olejnik wobec wygłaszanego przez panią Zalewską bełkotu językowo-historycznego. Nie mogła protestować,  bo były to zbyt „branżowe” tematy. Ja także nie mogę zweryfikować prawdziwości informacji o koszcie owych badań, bo nie mam dostępu do źródeł na ten temat, ale wiem jedno: pani minister Zalewska nie ma pojęcia o tych badaniach! Gdyby zapoznała się choćby z ogólnodostępnym na stronie IBE raportem, „Trafność metody edukacyjnej wartości dodanej dla gimnazjów,  IBE, Warszawa 2013”, wiedziałaby, że nie ma tam ani linijki na temat danych, dowodzących niepowodzenia tego elementu polskiego systemu szkolnego.

Dowidziałaby się natomiast, że istotą badań, prowadzących do wprowadzenia wskaźnika Edukacyjnej Wartości Dodanej (EWD) do oceny pracy określonych szkół, a wiec nie wszystkich gimnazjów jako typu szkoły, było znalezienie narzędzia, przy pomocy którego można by było oceniać wysiłek pracujących w konkretnej szkole nauczycieli, niezależnie od tego z kim przyszło im pracować: z uczniami zdolnymi czy mniej zdolnymi, z tzw.„dobrych” czy „złych” domów, czy w pracy pomagało im „nasycone” czy „ubogie” w ogólnorozwojowe bodźce środowisko lokalne… Jest to o wiele bardziej sprawiedliwy wskaźnik, niż rankingi szkół tworzone na podstawie osiąganych przez ich uczniów lub absolwentów średnik wyników egzaminów. Zainteresowanych (a przede wszystkim panią minister) odsyłam do lektury  tej publikacji, a przynajmniej do jej rozdziału „Trafność interpretacji przyczynowej wskaźników EWD” (  s. 17 – 21).**

 

Tego, że słowa: „decyzje rodziców, nauczycieli, jak również organów prowadzących” rzekomo potwierdzają konieczność likwidacji gimnazjów są też – elegancko to nazywając – niewiele mają wspólnego z prawdą, nie musze tu chyba uzasadniać, gdyż niezależne media informują na bieżąco o stanowiskach w sprawie przygotowywanej przez PiS reformy, jakie ogłaszają: Związek Nauczycielstwa Polskiego, Ogólnopolskie Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, Stowarzyszenie Rodzice w Edukacji czy samorządy, będące organami prowadzącymi szkół (Związek Gmin Wiejskich RO, Związek Miast Polskich).

Śledząc kolejne etapy prac MEN wokół zapowiedzianej reformy nie można pominąć dwu wystąpień minister Zalewskiej: 14 lipca na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego pani minister przedstawiła informację na temat kierunków zmian w systemie edukacji. Oto fragment komunikatu o tym wydarzeniu:

Zmiany mają być wprowadzane stopniowo od roku szkolnego 2017/2018 poprzez wydłużenie nauki w szkołach podstawowych i wygaszanie gimnazjów. Uczniowie, którzy jesienią tego roku rozpoczną naukę w VI klasach szkoły podstawowej po ich skończeniu zamiast do gimnazjów pójdą do VII klas szkoły powszechnej. Uczniowie, którzy w tym roku we wrześniu rozpoczną naukę w I klasach gimnazjów będą ostatnim rocznikiem, który będzie się w nich uczył. Oto cytat z jej wystąpienia:

W 2019 roku (…) będą na progu liceum dwa roczniki, bo nie da się tego elastycznie przeprowadzić. Ale uczniowi po trzeciej klasie gimnazjum nie powiemy, że teraz czeka go 4-letnie liceum i będzie się uczył 13 lat, a nie 12 lat. On musi dokończyć naukę na bazie tej podstawy programowej, na której się uczył. To nie będą klasy razem, ale będzie klasa po gimnazjum i klasa po szkole powszechnej”.

20 lipca podczas posiedzenia połączonych sejmowych podkomisji ds. młodzieży oraz jakości kształcenia i wychowania posłowie wysłuchali jej informacji na temat : „Badanie jakości edukacji. Metody ewaluacji. Ocena szkoły w świetle aktualnych badań ewaluacyjnych ze szczególnym uwzględnieniem opinii uczniów„. W drugiej części posiedzenia pani minister Zalewska odpowiadała na pytania posłów. Wygłosiła wtedy  następujący komunikat i niespójną z nim informację:

Szkoła nie lubi rewolucji, dlatego wszystko będzie ewolucyjnie przemyślane i przygotowane – mówiła, by za chwilę zaskoczyć posłów informacją, że choć „dyskusje trwają”, ustawa o nowym ustroju szkół będzie gotowa już 16 września. A równocześnie MEN będzie chciało ją sprawnie przeprowadzić przez proces legislacyjny – jeszcze przed Bożym Narodzeniem.

To tyle, co przyniósł lipiec – miesiąc w którym nauczyciele i uczniowie są na wakacjach. Obiecuję, że ja nie uśpię wakacyjnie mej czujności i pod koniec sierpnia, na progu nowego roku szkolnego, prześlę kolejny donos na reformę edukacji autorstwa polityków PiS (bo przecież nie pani minister Anny Zalewskiej!)

 

___Włodzisław Kuzitowicz


* http://www.tvn24.pl/kropka-nad-i,3,m/kto-odpowiada-za-pogrom-kielecki-rozne-byly-zawilosci-historyczne,660807.html#autoplay

** http://2013.ewd.edu.pl/badania-gimnazja/Trafnosc_EWD_gim.pdf