___
Dorota Ceran

Każde spotkanie z redaktorem Sewerynem Blumsztajnem to czas spędzony pożytecznie. Bez względu na to, czy jest pośrednie, czyli redaktor na ekranie telewizyjnym a my w domu, w kapciach i na kanapie czy też bezpośrednie, twarz a w twarz.  Studyjnym rozmowom redaktor Blumsztajn zawsze nadaje ton wyważonej analizy, spokojnej oceny sytuacji, refleksji.   Jego wypowiedzi często wpływają mitygująco na rozemocjonowanych  i rozideologizowanych  adwersarzy. Bo żadne argumenty dziennikarskiej młodzieży nie są  w stanie przeważyć w obliczu stwierdzenia: ja tam byłem, ja za to siedziałem.

Trzeciego dnia trzeciego miesiąca  czyli w imieniny marca Seweryn Blumsztajn przyjechał do Łodzi na zaproszenie łódzkiego KOD. Spotkaniu patronowała Gazeta Wyborcza, jako że Redaktor jest z nią związany od  samego początku jej istnienia czyli od  1989 roku.

Redaktor naczelna łódzkiej Gazety Wyborczej Joanna Żarnoch-Chudzińska spotkanie otworzyła przypominając, że oto wkraczamy w kolejną rocznicę marca ’68. Nasz gość był wszak czynnym uczestnikiem tamtych wydarzeń, więcej – ich współorganizatorem, co –miedzy innymi – zaowocowało aresztowaniem i skazaniem. Sam w toku spotkania podkreślił, że wówczas nie pozwolił wygnać się z Polski i informuje obecne elity władzy, że nadal nigdzie się nie wybiera.

Rozmowa z Panem Sewerynem, prowadzona przez profesora Jarosława Płuciennika mimo że nie pozbawiona humoru i celnych ripost,  nie wszystkich napełniła optymizmem. Panowie bowiem  nie tylko nie wieszczyli rychłej zmiany warty w sferach decyzyjnych kraju, ale poszli dalej pytając – kto i jak poczynioną dewastację naprawi?

Nie wiadomo, po co Kaczyńskiemu ta władza – Seweryn Blumsztajn nie może dopatrzeć się racjonalnych przesłanek w działaniach lidera partii rządzącej. Jednocześnie uświadamia nam mechanizm stosowanych działań:  To jest wyścig. Oni płacą ludziom za odbieraną im wolność, co skończy się gospodarczą katastrofą.

Dlaczego ludzie nie wychodzą tak masowo na ulice, jak – wydaje się – sytuacja by tego wymagała? Dlaczego KOD to przede wszystkim ludzie dojrzali, często po pięćdziesiątce? Czemu niektórym ludziom ciągle jeszcze jest wszystko jedno? Bo jeszcze ciągle daje się żyć – tłumaczy Redaktor Blumsztajn.

I trudno zaprzeczyć – w sklepach półki są pełne,  samochody  i paliwo do nich – dostępne, telewizja działa (jeszcze ciągle z możliwością wyboru preferowanej stacji itd.), na ulicy możemy głosić, co chcemy właściwie…  Ale ale –  pierwsze jaskółki nadchodzących zmian już, niestety widać – kiedy na Dworzec Fabryczny wyszli przedstawiciele KOD, by przywitać Pana Blumsztajna i mieli ze sobą niewielkich gabarytów transparenty, zostali spisani przez służby porządkowe jako… nielegalna manifestacja. A było ich dwóch!!!!! W stanie wojennym liczono dopiero od trzech.

Jako, że profesor Płuciennik zajmuje się naukowo zjawiskiem dziennikarstwa, jest oczywiste, że sporo czasu panowie poświęcili właśnie temu zagadnieniu. Było to zderzenie teorii z praktyką – obu najwyższej próby. Seweryn Blumsztajn nie zgodził się z  teorią koniecznej bezstronności dziennikarza. Na pytanie o skargi prawicowych redaktorów, że przez lata byli prześladowani powiedział:

Oni zawsze czuli się skrzywdzeni, od kiedy pamiętam. Gazeta Wyborcza miała niegdyś monopol na dominujące sądy w sferze intelektualno-moralnej. I oni nam to pamiętają mimo że miało to miejsce na wolnym rynku idei.

  Jednocześnie zwrócił uwagę na niezwykle ważny aspekt w tym dyskursie, który jest, w mojej ocenie kluczowy, a tak często pomijany. Redaktor przypomniał, że w wielu redakcjach, także w TVP, przez długi czas dziennikarze skrajnie prawicowi pozostawali na swoich stanowiskach mimo objęcia władzy przez Platformę Obywatelską. Dwa lata po wygraniu wyborów przez PO Karnowscy byli w TVP.- przypomina Redaktor Blumsztajn

Wylecieli, bo byli złymi dziennikarzami. Bo dziennikarstwo ideologiczne nie może być dobre.  A ja dodam, że dziennikarstwo faszyzujące, stające w obronie nacjonałów, ksenofobów, homofobów jest nie tylko złe – ma wszelkie znamiona przestępstwa, w przeciwieństwie do tego, które przed taką ideologią ostrzega.

Na koniec spotkania nasz gość podkreślił, że najważniejsza jest solidarność, nie ta zinstytucjonalizowana, ale ta zwykła, ludzka, rozumiana jako wspólnota i wzajemna pomoc. Bo nie wolno ludzi zostawiać w kłopocie i nieszczęściu. Trzeba ich wspierać i bronić do końca.

Zdjęcia: Rafał Zamojski


MEDIA: