___
Mirek Michalski
Wszystko to, czego nie chciałbym powiedzieć a zmilczeć nie umiem, przybiera coraz bardziej żałosną postać. Skądś to znam. Pamiętam dział w lokalnej prasie, który nazywał się mniej więcej „Dziękuję”. To najmniej ważne, jak się nazywał. Zawartość powalała. Podziękowanie w prasie… toż to szczególne miejsce. Media zobowiązują. Te społecznościowe obecnie zwłaszcza.
Co czytałem? „Dziękuję motorniczemu tramwaju nr X, że otworzył mi drzwi i mogłem wsiąść, choć wszystkie drzwi już zamknięte były„. Tramwaj jednak, jak rozumiem, stał na przystanku? „Dziękuję Pani z poczty nr Y, że pomogła mi wypełnić druk…„.
Wryło mi się to w pamięć. Dlaczego? Nie z powodu idiotycznych podziękowań. Przez nadzieję, że się skończą i przeczytam coś wyjątkowego. Naiwny, od zawsze naiwny.
Dziś powaliła mnie myśl, że chyba jestem frajerem. Uwierzcie, komuś, kto się urodził i wychował na łódzkich Bałutach można rzucić w twarz wiele. Ale nie frajera. Oj nie!!!
Czytam:
Członkowie zarządu, wszyscy, ludzie którzy pracują jak woły od rana do wieczora, i to praktycznie codziennie będą otrzymywali wynagrodzenie […] Praca za darmo, czego niektórzy od zarządu się domagają, jest nienormalna i nie uczciwa.
Mógłbym powiedzieć, że chce mi się wyć. Ale wygrywa pokora. Nie będę dziękował za to, co jest normą. Wszyscy jesteśmy wolontariuszami. Wyszliśmy ze swoich pieleszy, domowych grajdołków walczyć. Nie na sceny, na ulicę. Nie w obiektywy kamer – w ludzi. Opluli kiedyś naszą Elę. Za znaczek KOD i ulotki, które wręczała. Następnego dnia stała znowu z ulotkami. Jak każdego dnia.
Porządkowanie.
Jest robiony porządek […] Została już opracowana i wdrożona… […] są już publikowane….
Dziś jest 24.02.2017 roku. KOD powstał w listopadzie 2015 roku. Dokumenty statutowe pojawiały się i ginęły. Ktoś wypłacał pieniądze, ktoś przyjmował. Ktoś powinien kontrolować wszystko na bieżąco. Ktoś TERAZ tyra jak wół.
Wszystko to, czego nie chciałbym powiedzieć a zmilczeć nie umiem, przybiera coraz bardziej żałosną postać.
p.s. muszę coś wyjaśnić. Nie mam nic do idei wynagrodzenia za pracę. Także w tym przypadku. Każdą pracę trzeba jednak wykonywać tak, żeby nie trzeba było sprzątać po całym roku zaniedbań. „Tyranie jak wół” przy sprzątaniu własnych błędów, te słowa w tej konkretnej sytuacji mnie dziwią i powodują, że napisałem te słowa. Nie samo wynagradzanie za pracę. Dobra praca, w sytuacji gdy ponosi się w związku z nią duże koszty, powinna być wynagrodzona. Za błędy i zaniedbania płacić trzeba, a nie gloryfikować czas porządkowania.
I jeszcze jedno: do Krzysztofa Łozińskiego mam ogromny szacunek. Tą wypowiedzią jednak skusił. Ale to każdemu się zdarzyć może.