Jak relacjonować dzisiejszą Czarną Kawiarenkę KODu, gdy oglądam trwające wciąż i wciąż protesty? Trudno… bo emocje są wielkie. Przez te emocje się spóźniłam, gdy tak naprawdę byłam za wcześnie – o tym jednak na końcu.
Teraz znowu o emocjach, bo gdy dotarłam do znanej wszystkim cukierni w Pasażu Schillera (lokalizacja uległa zmianie z uwagi na przeciążenie J Off Piotrkowska), była tam też jakaś dziwna nerwowość i podniecenie. Mimo, że prawie godzinę po umówionym czasie spotkania wcale nie byłam ostatnia. Powód pewnie ten sam – o tym jednak na końcu.
Oczywiście wszyscy koderzy, i nie tylko, całkiem na czarno lub możliwie całkiem. Super! Na dodatek w godzinie lekko przed trzynastą! Ja zwykle o tej porze siedzę przy biurku, ale nie dziś i jak wiele z nas również zrobiłam sobie wolne. Prawdę mówiąc nie sądziłam, że w środku dnia będzie nas tyle. Hurra! Znowu coś nas połączyło, znowu jakaś idea jest wspólna dla kobiet, które powszechnie są uznawane za nieumiejące się jednoczyć (sic!). Figa z makiem! Umiemy się jednoczyć! Tu chyba trzeba podziękować rządzącym za ten niesamowity bodziec dla środowisk kobiecych, prodemokratycznych, liberalnych… po prostu społeczeństwa WOLNYCH LUDZI. Oczywiście w większości na spotkaniu dzisiaj były kobiety, lecz rodzyneczki też przy okazji się trafiły.
Dziwny to dzień i chyba przez to, przy moim stoliku (trudno było usiąść całą grupą) rozmowa powędrowała do wspomnień, historii przemian, drogi życiowej i oczywiście do wkurzenia na odwracanie i negowanie dokonań Polaków. Kawiarenka była też nieco inna, bo nie tylko czarna, a także pierwszy raz z rozwieszoną flagą KODu. Taka sama jednak była siła wzajemnego wsparcia, zrozumienia i poczucia wspólnej sprawy. Sądzę, że nowe osoby, które się pojawiły dzisiaj na Kawiarence też to odczuły i przekonały się, że żadna KODerka i KODer nie jest dziwolągiem, nie wszczyna burd i bliżej mu do środka niż skrajności. Ładujemy tu po prostu baterie, a dzisiaj również niezastąpiona KKW z grupą będzie ładować baterie ludziom w Bełchatowie. Powodzenia. Szacun!
Dlaczego się spóźniłam będąc za wcześnie i dlaczego nie byłam ostatnia? Bo zagarnęła mnie czarna fala, która wylała się z Offu i przemaszerowała najpierw pod budynek Wyborczej, a następnie pod siedzibę PISu. Myślałam, że mam po wczorajszym Marszu dość chodzenia i krzyku. Jednak nie. Taki entuzjazm i taka emocja kobiet i mężczyzn, młodych i mocno dojrzałych ludzi, to jest niesamowite. Przemarsz był mocno chaotyczny, niezorganizowany, ale pełen zapału i poczucia siły. Przepraszam za spóżnienie, ale nie żałuję.
Ach… I jeszcze coś specjalnego, co nasunęło mi się po dzisiejszym dniu spędzonym wśród anonimowych kobiet w spontanicznym deszczowym przemarszu oraz po budującym spotkaniu zakodowanych: Dziękuję ci rządzie, że pozwalasz mi poznawać wciąż nowych i niesamowicie Wspaniałych ludzi i prowokujesz nieustannie Suwerena do wzbudzania wolności i obywatelskości. Dzięki!
Wreszcie władza zrobiła coś dobrze! 😉
___Małgola