Chemia - okładka

 Oxfordy, nie szkoty

Leil Lawndes – autorka, Chemii miłości, niczym kobiecy Kingsman zabiera nas w pełną przygód, fascynującą podróż w głąb ludzkiego umysłu i ciała, emocji i zachowań. Z brawurą i klasą agenta Jej Królewskiej Mości, rozprawia się ze stereotypami dotyczącymi kobiet, mężczyzn i związków, jakie tworzą. Poznajemy, odkryty przez współczesną naukę, świat neurobiologii i związków chemicznych, które wpływają na pracę naszego mózgu i sposobu na pobudzanie tych właściwych.

Cała ta przedstawiona inżynieria, ma na celu jedno. Pokazać nam jak zdobyć i utrzymać wymarzoną miłości.
Żyli długo i szczęśliwie, teraz, naprawdę można wyjąć spomiędzy bajek. Zapewniam. Lawndes jest jak mag. Miesza w tym miłosnym kotle, smakuje i doprawia. Dopamina, serotonina, testosteron…z każdym przeczytanym rozdziałem, czujemy, że w nas buzują i przyłapujemy się, na nerwowym rozglądaniu się, czy w pobliżu nie ma dzieci.

Wybuchy śmiechu, poprzedzielane są momentami, kiedy przynosząc z kuchni herbatę, zabieramy chusteczki.

Mnóstwo bezcennych faktów i sytuacji z życia, samej autorki, lub jej najbliższych przyjaciół, czyni opowieść szczególnie bliską. Czujemy się zanurzeni. Częste odnośniki do wyników badań przyrodniczych przypadną do gustu, tym bardziej sceptycznym z nas, dając jednocześnie, bezpieczne osadzenie człowieka w uniwersum. Narracja, w przekładzie Zenona Trzaski podana śpiewnym, płynącym językiem sprawia, że już drugiego wieczora  spostrzegamy, że połknęliśmy książkę, prawie na raz.

Z konsekwencją Sherlocka Holmesa, Lawndes, przygląda się nam, współczesnym „zwierzętom sieciowym”, spędzającym tysiące godzin w internecie i wciąż marzącym o tej jedynej, prawdziwej miłości. Obnaża z wdziękiem błędy wizerunkowe i komunikacyjne jakie przy tym popełniamy. Zagląda w najskrytsze zakamarki kobiecej i męskiej psychiki, pozwalając nam grać w otwarte karty.

Panie pierwsze, czyli dlaczego czasem warto łamać zasady? Co jego paraliżuje najbardziej? Dlaczego ten tuman i tak tego nie zrozumie? Czy jest gotowy tekst na podryw PPM,a? Dlaczego rozwój osobisty, to jak pole position w Formule I? Jedna na milion, czy jedna z miliona, panowie, to zasadnicza różnica? Czy warto być tą „nie do zdobycia”? Dlaczego pierwsza randka, tak bardzo się skomplikowała? Co zbliża  do siebie, Łowczynie a co Łowców i jak to pogodzić?

300 stron z wypiekami na twarzy! Dacie radę!

Gorąco zalecam!


___Kuba Stawicki

Łowczyni

Kiedy po raz pierwszy rzucisz okiem na mężczyznę, instynktownie oceniasz jego charakter, pewność siebie, życzliwość i zachowanie.
Masz nadzieję, że cechują go inteligencja i poczucie humoru.
Gdzieś w tylnych zakątkach twojego mózgu, błąka się pytanie: czy w przyszłości może być z tego stały związek?


Łowco

Kiedy po raz pierwszy zauważasz kobietę, oceniasz jej wygląd i podatność na swoje zalety.
Gdzieś w przednich zakamarkach twojego mózgu, błąka się pytanie, czy w przyszłości może być z tego seks – i jak szybko?


Łowczyni, Łowco

Łowczyni – miłość naprawdę leży w głowie!
Łowco – zapomnij o seksie. Bez doskonałej znajomości topografii, układu limbicznego, nie zdobędziesz Łowczyni.


Strój myśliwski, który pomoże jej zdobyć wyjątkową Zdobycz

Krótkoterminowe strategie zdobywania partnera, zapewniają Ci dużą ilość uwagi, ale marnej jakości..


Wędkarze zapewne znają odpowiedź

Podobnie jak na rybach, na przyjęciu, też chcesz złowić większą Zdobycz – kogoś, z kim będziesz się umawiać na randki, uprawiać seks, kogo pokochasz i z kim być może zbudujesz wspólne życie. Wokół barku, aż roi się od atrakcyjnych osób i każda z nich ma nadzieję na wspaniały połów.
Dlaczego tylko nielicznym szczęściarzom się powiedzie?


Jesteś wyewoluowanym facetem dwudziestego pierwszego wieku

Powiedzmy, że wybrałeś się do klubu dla singli i ledwo wszedłeś, kobiety zaczęły ukradkiem cię taksować.
Jesteś dobrze ubrany, badasz sytuację i udajesz, że nie dostrzegłeś swojej Zdobyczy.
Idziesz płynnym krokiem, przybijasz piątkę z dwoma znajomymi, zamawiasz piwo i podchodzi do Ciebie atrakcyjna znajoma. Czy wiesz co dzieje się w ciele migdałowatym twojej Zdobyczy?