___
EK

 

Zelów, niegdyś czeskie miasteczko,  wydawało się nam ostoją tolerancji i spokoju.

Przecież to tu  przez lata mieszkali obok siebie ludzie różnych wyznań: bracia czescy, luteranie, katolicy, baptyści i wyznawcy religii mojżeszowej.

Do tej pory są tu kościoły kilku wyznań i jakoś nie słychać, żeby stanowiło to kość niezgody. Byliśmy więc przekonani, że nasze budzikowe działania przyjęte będą spokojnie i jeśli nie z entuzjazmem, to przynajmniej z dużą dozą tolerancji, bez tej zaciekłości, charakterystycznej dla miłośników 500 +.

Niestety pomyliliśmy się… było jak wszędzie. Choć rozdaliśmy parę konstytucji i usłyszeliśmy wiele słów poparcia i radości z naszej obecności, nie obyło się bez głośnych oznak potępienia i zarzutów nieróbstwa.

Nie da się jednak ukryć, że rozbudziliśmy trochę to senne miasteczko. Grupka z flagami, transparentem i innymi akcesoriami stanowiła nie lada atrakcję. Większość przechodniów była szczerze zaintrygowana i dawała temu wyraz.

Przeprowadziliśmy szereg mniej lub bardziej ciekawych rozmów, rozdaliśmy trochę ulotek, odwiedziliśmy biuro poselskie PiS-u i pojechaliśmy na budzenie do Bełchatowa. Tam dopiero było co robić! Już planujemy kolejną akcję w tej „pisowskiej krainie”…

Warto budzić ludzi!