___
Dorota Ceran
W opinii z siódmego marca Krajowa Rada Sądownictwa stwierdziła, że:
Jako, że kwestie prawne zwykle bywają zawiłe a sformułowania niejednoznaczne, poprosiłam dwójkę prawników, Jarosława Szczepaniaka – znanego łódzkiego adwokata i Michalinę Engel – aplikantkę adwokacką, by wyjaśnili najistotniejsze, ich zdaniem, passusy projektu ustawy o KRS i znaczenie wprowadzanych zmian.
Projekt zakłada, że członkowie Krajowej Rady Sądownictwa wybierani będą przez parlament.
Jarosław Szczepaniak: W tej chwili nie są jeszcze do końca znane kryteria wyboru tych sędziów. Można tylko zakładać, że będą to zasady podobne jak w przypadku wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ale niezależnie od tego, jakie by te kryteria nie były, to jeżeli wyboru dokonuje sejm, to jest jasne, że środowiska prawnicze nie będą miały na to żadnego wpływu. Łamie to konstytucyjną zasadę trójpodziału władzy. Zasadę, która jest podstawą funkcjonowania państwa prawa. Naruszane są w ten sposób fundamenty państwa.
To może mieć kolosalny wpływ na życie przeciętnego obywatela, dlatego, że władza sądownicza będzie władzą uzależnioną od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Wyroki będą wydawać sędziowie z nadania politycznego. A taki sędzia to problem. Problem z jego niezależnością. Pamiętamy przykłady zależności sędziów w czasach komuny. W latach osiemdziesiątych, kiedy toczyły się procesy polityczne, były wydawane wyroki czysto polityczne. Przez 25 lat dopracowaliśmy się systemu sądownictwa niezależnego. Teraz będzie to zniszczone.
Planowane jest Utworzenie dwóch nowych organów KRS: Pierwszego i Drugiego Zgromadzenia Rady. W skład pierwszego wejdą: I prezes Sądu Najwyższego, minister sprawiedliwości, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, osoba powołana przez prezydenta RP, czterech posłów i dwóch senatorów, a także sędziowie piastujący szczególne funkcje w systemie władzy sądowniczej i cieszący się z tego względu wyjątkowym autorytetem. Drugie Zgromadzenie ma tworzyć 15 sędziów wszystkich szczebli, zgłaszanych przez kluby poselskie i marszałka Sejmu, a rekomendowanych przez stowarzyszenia sędziowskie.
Michalina Engel: W Pierwszym i Drugim Zgromadzeniu Rady politycy będą mieli większość. Zatem Sejm będzie mógł zawetować wszystkie postanowienia podjęte przez Radę.
Powołuje się Izbę Dyscyplinarną przy Sądzie Najwyższym. Prezes powoływany będzie przez prezydenta.
Jarosław Szczepaniak: Wracamy tu do punktu wyjścia, czyli naruszenia zasady trójpodziału władzy. Bo jeżeli będzie funkcjonowała Izba Dyscyplinarna i na czele tej Izby będzie stał ktoś z nadania politycznego ,to jej orzeczenia też będą orzeczeniami politycznymi.
Nikt nie twierdzi, nawet sami sędziowie, że zmiany w sądownictwie nie powinny nastąpić. Powinny. To każdy wie. Ale przecież nie chodzi o zmiany, które będą rujnować podstawy ustroju państwa. Widzimy konieczność zmian chociażby w organizacji pracy, w systemie rozpoznawania spraw, ich przydziału. Można się zastanowić nad zwiększeniem kadry sędziowskiej… To wszystko jest do rozważenia.
Michalina Engel: Nawet gdyby jakiś sędzia (czy w ogóle prawnik) popełnił przestępstwo pospolite, to od tego są sądy powszechne, a nie jakiś polityczny organ. Stworzenie takiej Izby to jest po prostu zastraszanie. Organ, który ma osądzać sędziów to jest przecież element wywierania nacisku na nich, wpływania na ich niezależność, a w konsekwencji na treść orzeczeń.
Projekt zakłada konieczność uzyskania zgody na podjęcie przez sędziego dodatkowych obowiązków (szkolenia, wykłady, praca na wyższych uczelniach).
Jarosław Szczepaniak: Jeżeli jest sędzia, który wykonuje swoje obowiązki sumiennie, nie spóźnia się z wydawaniem orzeczeń a do tego chce się kształcić, lub kształcić innych, to dlaczego nie dać mu możliwości rozwoju? Ja rozumiem, że ustawodawcy chcieliby, by sędziowie poświęcili się tylko pracy, ale przecież można zaleźć takie rozwiązanie, które nie będzie stawiało tamy sędziom w rozwoju. I ich studentom. Sam, mimo że swój zawód wykonuję długo, niejednokrotnie korzystam z wiedzy doświadczonych sędziów, chodząc na przykład na ich wykłady. Bo jest to nieoceniona skarbnica wiedzy płynącej od praktyków z wieloletnim doświadczeniem.
Michalina Engel: Konstytucja mówi o tym, że sędziowie nie mogą się angażować politycznie i nie mogą angażować się w działania godzące w godność zawodu. Ale to przecież nie może dotyczyć pracy naukowej czy pedagogicznej. Podejrzewam, że chodzi o jeszcze jedną możliwość ukarania sędziego: jeśli nie będzie działał po myśli polityków, nie uzyska takiej zgody. I jeszcze jedno – młode, studiujące pokolenie prawników będzie miało kontakt tylko z wykładającymi sędziami prezentującymi „właściwą” linię polityczną.
Projekt ustawy przewiduje spłaszczenie struktury sądownictwa do dwóch szczebli.
Jarosław Szczepaniak: Obecnie mamy sądy rejonowe, okręgowe i apelacyjne. W jakiej konfiguracji zostaną połączone w dwa szczeble, nie wiadomo. Ale zasada dwuinstancyjności nie może być naruszona, bo to byłoby już kuriozum w skali świata. Mogę się tylko domyślać, że rzecz opiera się na idei dezubekizacji: ponieważ w sądach apelacyjnych zasiadają sędziowie z najdłuższym stażem likwidacja tych sądów poprzez spłaszczenie struktury do sądów rejonowych i okręgowych sprawi, że wielu z nich będzie musiała udać się w stan spoczynku.
Wedle założeń ustawy Ministerstwo Sprawiedliwości będzie mierzyć (przy pomocy systemów informatycznych) obciążenie sędziów pracą i ważyć ich sprawy.
Jarosław Szczepaniak: Mierzenie wydajności pracy sędziego… No naprawdę gratuluję temu, kto będzie w stanie stworzyć program do takiego mierzenia. Po pierwsze dlatego, że sprawa sprawie jest nierówna. Jaką przyłożyć tu jednostkę miary? Liczbę rozpoznanych spraw? Jeden sędzia może dostać akurat trzydzieści spraw i wniosków o dobrowolnemu poddaniu się karze. Czyli takich, które na jednej rozprawie zakończy. I zrobi to w ciągu dwóch, trzech dni. A inny sędzia dostanie jedną sprawę, która będzie miała 50 tomów akt. I będzie ją ciągnął trzy, cztery czy pięć lat. To co? To ma znaczyć, że ten pierwszy pracuje w pocie czoła a ten drugi nie robi nic? Nie mam zielonego pojęcia, jak można to zmierzyć. Są to populistyczne hasła, które mają wywrzeć na opinii publicznej takie wrażenie, że oto nad wszystkim będziemy panować i teraz się wszystko polepszy.
Michalina Engel: To grozi tym, że sędziowie będą starali się jak najszybciej sprawy odhaczać. Czyli ustawa może wpłynąć na rzetelność rozpatrywania spraw.
Jarosław Szczepaniak: Z sędziami jest tak, jak z chirurgami. Nie da się zrobić operacji szybciej niż wymaga tego konkretny zabieg. I nie da się rzetelnie przeczytać pięćdziesięciu tomów akt szybciej, niż to możliwe.
Jest też mowa o wprowadzeniu losowania składów sędziowskich.
Jarosław Szczepaniak: To rozwiązanie ma swoje zalety i swoje wady. Rozumiem, o co chodzi projektodawcom. O to, żeby całkowicie wykluczyć możliwość wpływu konkretnych spraw do konkretnych sędziów. Ale to tworzy atmosferę korupcyjności w sądach.
A poza tym, jak stworzyć program do losowania, żeby sędzia, który dostał przed chwilą wielotomową sprawę nie miał za chwilę przyznanej podobnej a z kolei inny sędzia żeby nie dostawał wyłącznie spraw prostych. Cały ten pomysł jest, według mnie, mocno podszyty populizmem.
Michalina Engel: No niby teraz też jest taka możliwość, o ile pełnomocnicy złożą wniosek o losowanie. Ale robienie z tego zasady kłóci się ze zdrowym rozsądkiem.
Kolejna rzecz, to wprowadzenie funkcji sędziów pokoju.
Michalina Engel: To jest tłumaczone tym, że tzw. czynnik społeczny powinien mieć udział w orzekaniu. Ale przecież są ławnicy. Stworzenie kolejnych tego typu funkcji to jest, według mnie, gra na to, by pokazać, że sędziowie są skorumpowani, nie są sprawiedliwi, nie można im zaufać, trzymają ze sobą i trzeba ich pilnować wprowadzając w skład orzekający jeszcze kogoś.
Ludzie boją się Polski, w której na przykład kobiety mogą być karane za poronienie ciąży…
Jarosław Szczepaniak: Widmo takiego „sytemu” pojawia się od momentu, w którym zaczęto grzebać przy sądownictwie. Tak naprawdę – jedyny ratunek jest w sądach, w sędziach. Byłem niedawno na znakomitej konferencji nt. rozproszonej kontroli konstytucyjności prawa. Chodzi o to, że jeśli sędzia będzie miał wydać wyrok, ale okaże się, w jego ocenie, że przepis ustawy jest niezgodny z Konstytucją to sędzia będzie mógł nie zastosować przepisu takiej ustawy (w konkretnym przypadku, bo w skali globalnej tylko Trybunał Konstytucyjny ma takie uprawnienia). Oczywiście, to zależy od niezależności sędziego. A ta niezależność będzie im przychodziła łatwiej, gdy będą czuć wsparcie ze strony społeczeństwa. Nie zostawiajmy ich samych sobie, bo gdy jest nas więcej, czujemy się silniejsi. Szalenie ważne jest, żeby się wzajemnie wspomagać. Jeśli na demonstracje przyjdzie milion osób to to jest potężna siła.
I sędziowie dostaną wiatr w żagle czując poparcie społeczne. Natomiast jeśli przyjdzie tysiąc osób no to…
Michalina Engel: Ja jestem projektem tej ustawy przerażona. A przecież istnieje realna groźba jej wprowadzenia. I musimy sobie uświadomić, że z chwilą jej wprowadzenia Polska już nie będzie państwem prawa. Obywatel w jakimkolwiek konflikcie z władzą będzie bez szans. Bo sędzia będzie się bał, że zostanie rozliczony ze swoich orzeczeń. Wystarczy, że sąsiad, z którym będziemy się sądzić o przysłowiową miedzę, będzie zwolennikiem PiS – możemy przegrać. Tylko z tej przyczyny.
Jadę na demonstrację, ponieważ wierzę, że one jednak mogą coś zmienić. To wykazał Czarny Protest. Rządzący się po prostu boją tego, że w końcu wyjdzie nie kilka, czy kilkanaście tysięcy, a kilka milionów. Poza tym, to jest sposób na policzenie się i stwierdzenie, że nie jesteśmy osamotnieni w sprzeciwie wobec zmiany ustroju.