Poranek sylwestrowy, pobudka o godzinie 7.30. O 8.40 wychodzę do auta pokrytego grubą warstwą lodu, zdaje się, że mróz w nocy był solidny. To nic, dmuchawa działa, skrobaczka do szyb daje radę…

            Ostatni rzut oka na wyposażenie samochodu: transparenty są, konstytucje również, budziki, ulotki, gazetki, kacze dzioby i oczywiście nasza żółta, kodowa łódeczka. Wygląda na to, że wszystko mam.

            Zatem ruszam, przez Zgierz, gdzie zabieram Ilonkę, do Poddębic.

Tak właśnie, kolejny, trzynasty Błysk Budzik robimy już po raz drugi w Poddębicach. Nie bez kozery! Beata  i Maria ciężko pracują tu na miejscu próbując rozbudować KOD-owe wpływy, nawiązują kontakty z członkami tutejszej PO i wszystko idzie w dobrym kierunku. Już wkrótce będzie się można pochwalić prężnie działającą komórką KOD-u… zatem dziś chcemy zaprezentować poddębiczanom różne możliwości. Wspomaga nas Ewa i jeszcze jedna mieszkanka Poddębic, pozostali na razie obserwują.

W samym sercu miasta, przy Placu Kościuszki mieści się biuro poselskie posła PiS, Piotra Polaka.Zatem tu właśnie, pod jego biurem, koncentrujemy nasze działania.

Zaczynamy standardowo, kolejnym Błysk Budzikiem. Jak zwykle, samo nasze pojawienie się z konstytucjami i „resztą oprzyrządowania” wzbudza zainteresowanie i – również jak zwykle – wywołujemy różne reakcje, od bardzo pozytywnych po mocno negatywne.

Tym razem mamy sporo obserwatorów, ktoś nas nawet podgląda z okna biura poselskiego.

            Po zakończeniu flasha nie rozchodzimy się jednak tak jak zawsze, tylko przeorganizowujemy się w pikietę wsparcia dla opozycji w Sejmie a przeciw rządom bezprawia.

            Przy okazji rozdajemy ulotki i gazetki. Cieszą się dużym powodzeniem, ludzie biorą bardzo chętnie i często przekazują nam wyrazy poparcia. Zdarzył się jeden przypadek zwrotu  materiałów ze słowami :”Ja tego nie chcę czytać, bo jestem za Kukizem” i kilka zdecydowanych odmów przyjęcia.

            Decydujemy się wstąpić do posła Polaka,  może to on sam nas podglądał? Chcemy zostawić nasze ulotki i złożyć życzenia noworoczne. Idziemy z Beatą na górę, pikieta trwa nadal bez nas.

Pukamy do drzwi i słyszymy ciche zaproszenie. Wchodzimy z rześkim „dzień dobry”. W oczach sekretarki posła widzimy przerażenie. Przedstawiamy się szybko, mówimy z czym przychodzimy, żeby panią uspokoić. Przerażenie zamienia się w zaskoczenie. No bo jak to tak? Złodziejki, puczystki, wegetarianki i diabły wcielone przychodzą po prostu z ulotkami i życzeniami? Zdziwienie jest tak wielkie, że pani pozwala nam się rozejrzeć i zrobić parę zdjęć. Beata fotografuje choinkę i portret Piłsudskiego, krzyż sobie odpuszcza. Ja z kolei robię przez okno zdjęcia naszym pikietującym. Pani kryguje się z powodu krat będą nieostre. Pokazuję jej jak wyszły i dochodzimy wspólnie do wniosku, że nie jest tak tragicznie. Jeszcze chwila rozmowy na temat jak się tu pani pracuje (dobrze), czy jest zadowolona z rządu (bardzo!), życzenia noworoczne, prośba o przekazanie posłowi materiałów i informacji,  że miał pod oknem pikietę i wychodzimy na zewnątrz.

            Tu dopada mnie mężczyzna krzycząc: „Co Wy tu chcecie, jak Wam nie wstyd? Tak teraz jest dobrze, moje dzieci dostały tyle pieniędzy, tyle pieniędzy od PiS-u!!” Wchodzę panu w słowo, pytając: „A wie pan, że zaraz te pieniądze się skończą?!” Chcę jeszcze coś dodać, ale pan nagle robi się czerwony jak burak, próbuje coś wykrztusić, w końcu z trudem wydusza „Kłamstwo… to kłamstwo!”, robi gwałtowny w tył zwrot i ucieka.

            Kiedy już pakujemy rzeczy do auta podchodzi jeszcze jeden mężczyzna z pytaniem czy mamy może dla niego jakieś transparenty. Mówię, że możemy mu dać ulotki i gazetki. Kiedy już trzyma je w ręce następuje nagła zmiana w zachowaniu i słyszymy wypowiadane z obrzydzeniem słowa: „To Wy jesteście z KOD-u?!! To ja tego nie chcę!! Jak możecie, co Wy tu robicie?!!” I jeszcze: ”Myślałem, że jesteście z PiS-u!!”. „My z PiS-u?!” – to dopiero obraza, już wolimy być wyzywane od choler, złodziejek i komunistek, ale brać nas za PiS?!! No, ale widać wystarczy stanąć pod biurem PiS-u, żeby być z nim utożsamianym. Nie zrodziła się myśl, że pikieta może być przeciw PiS-owi, przeciw tej „Wspaniałej partii, która wprowadza porządek i uzdrawia Trybunał Konstytucyjny, który za rządów PO był cały upolityczniony”. Pikanterii tej sytuacji dodaje fakt, że pan okazuje się być szkolnym kolegą Beaty, która powoli bierze na siebie cały ciężar dyskusji, choć początkowo kolega nawet nie chce z nią gadać, skoro ona jest w KOD. Upomina ją: ”W co Ty się angażujesz Beata? Kogo Ty popierasz, tego Kijowskiego, co alimentów nie płaci? Ja to co innego, ja popieram dobrą zmianę…” Od słowa do słowa, Beata bierze od niego numer telefonu, żeby zaprosić go na najbliższe spotkanie koderów w Poddębicach. Czy przyjdzie? Zobaczymy…

Warto budzić ludzi!

___EK