_____
Siset Lis
Dziesiąty czerwca – znowu kolejna miesięcznica i kolejne zawłaszczanie – pod osłoną policji – kawałka Polski (zresztą z miesiąca na miesiąc coraz większego) przez pisowską bolszewię. Tyle, że suweren przestał już spokojnie przyjmować propagandową papkę i w reakcji coraz wyżej zaczyna podnosić głowę, coraz głośniej przeciwstawiać się zakłamywaniu rzeczywistości przez tych „którym wszystko wolno”, coraz głośniej domagać się przestrzegania swoich praw czy czynnie próbować zmieniać otaczającą nas rzeczywistość. Chapeau Bas przed tymi którzy zdecydowali się na podroż do Warszawy by zamanifestować swój sprzeciw na Krakowskim Przedmieściu.
Niestety nie każdy mógł tam być. Ci którzy nie mogli, wybrali inną formę aktywności proobywatelskiej.
W dniu dzisiejszym po raz drugi stanął w Zgierzu PIKOD-owy namiot. Mimo różnorakich przeciwności, zebrała się kilkuosobowa grupa zgierskich KOD-erek i KOD-erów gotowych do działania.
Stała ekipa, stałe miejsce (oczywiście udostępnione za pisemną zgodą właściciela terenu), stały zapał i … spore zainteresowanie, więc przywiezione przez nas materiały szybko znajdowały odbiorców (zwłaszcza przy stanowisku sprzedawcy truskawek gdzie oczywiście niestrudzenie dyżurowała Pani Ela ). Furorę zrobiły znaczki naszej lokalnej grupy z zakodowanym jeżykiem – te brali nawet ci, którzy nie chcieli wziąć ulotek czy innych gadżetów. Dzieciaki chętnie sięgały po krówki z logo KOD, starsi po kalendarze czy darmowe i oczywiście „zakodowane” egzemplarze konstytucji RP zakupione z przeprowadzonej „zrzutki” (tych rozdaliśmy ponad dwadzieścia sztuk). Niestety trochę gorzej przebiegła dzisiejsza kwesta, zaledwie kilka osób postanowiło wrzucić po parę złotych do puszki. Ale dobre i to.
Zdjęcia: Joanna Kasprzyk
Nagle obok nas zrobiło się biało-czerwono. Okazało się, że miłą niespodziankę przyszykowała dla nas Ewa ze swoją grupą BłyskBudzikowców, którzy specjalnie pofatygowali się by wspomóc naszą akcję. Wspomóc to jedno (za co serdecznie dziękujemy) ale oni dodatkowo przespacerowali się jeszcze (oczywiście pod czujnym okiem miejscowych przewodników) po zgierskim osiedlu 650-lecia i zrobili samodzielną akcję pod innym sklepem tej samej sieci handlowej. Nie wiadomo kiedy rozdali cały przydział materiałów i wrócili wspierać nas dalej.
A dalej akcja – do samego końca – przebiegała spokojnie i bez incydentów. Czasami słyszeliśmy „cieplejsze” słowa”, raz posłano w naszym kierunku epitet (aczkolwiek nie wulgarny) ale nic to. Nas to nie zniechęci.
Tym razem obyło się bez wizyty Straży Miejskiej czy innej służby mundurowej (może wiedzą, że działamy tylko legalnie). Na pewno do pozytywów dzisiejszej aktywności należy zaliczyć akces kolejnej osoby do naszej grupy. Mam nadzieję zobaczyć Panią Kasię (i przedstawić ją pozostałym zgierskim KOD-erom) na najbliższym spotkaniu. Na plus trzeba też zaliczyć odzew ludzi którzy nie mogą pogodzić z bezprawiem władzy i deklarowali akces w marszach protestacyjnych. Może i oni zasilą nasze szeregi?
Drugi zgierski PIKOD przeszedł do historii. Wielkie podziękowania za pomoc w jego przeprowadzeniu składam wszystkim uczestnikom, aczkolwiek imiennie chciałem docenić Kasię za niestrudzone wsparcie logistyczne.
Dzisiejsze podsumowanie zacząłem od akcentów związanych z protestem wyrażanym na Krakowskim Przedmieściu i na symbolu tego protestu chcę zakończyć. Bo zakończenie PIKOD-u nie oznaczało zakończenia dzisiejszej aktywności. Oj zdziwi się poseł ze Zgierza mający swoje biuro przy głównym placu miasta. U nas też można można niespodziewanie otrzymać piękne białe róże…