Zaczął się w maju w tym budynku. Zabraliśmy z Gośką śpiwory i zostaliśmy na strajku okupacyjnym nielegalnego wtedy Niezależnego Zrzeszenia Studentów, które domagało się rejestracji. Strajk nie potrwał długo, centrala NZS postanowiła protest wygasić po tygodniu na czas okrągłostołowych rozmów.

„4 czerwca” to były moje pierwsze wybory. Wcześniej nie głosowałem, bo i po co. Tym razem ta spontaniczna, robiona na kolanie kampania wyborcza mnie porwała, ten wiatr, który nagle zerwał się po szarych, rozlazłych latach 80. był takim zastrzykiem energii, jakiej nie doświadczyłem do dziś. Wygraliśmy cały senat, tyle sejmu, ile było do wzięcia i okruch po okruchu zaczęło się sypać imperium zła.

W tamte wakacje pojechaliśmy do Finlandii na zaproszenie studentów z Tampere. Posmakowaliśmy Zachodu, a po drodze powąchaliśmy smrodu radzieckich dworców i komisariatu. Śmierdziały podobnie. Kiedy udało nam się wyrwać wreszcie spod opieki radzieckich braci z kałachami i dotarliśmy do Tampere, w kampusie, przy fińskim piwie obejrzeliśmy przemówienie generała w nowym polskim Sejmie, kontraktowego prezydenta PRL – Jaruzelskiego (wasz prezydent, nasz premier), potem już prezydenta RP. Studenci z Tampere, widząc w TV wynik wyborów i Jaruzela w nowej roli, pytali: „And what now, Polish friends?”

Odpowiedź była bardzo polska: „Jakoś to będzie. What will be, will be”. I wznieśliśmy toast za pamięć marszałka Mannerheima.

Co z tego czasu zostało dziś?
Nie poznaję tego kraju, rządzonego przez miernoty i mitomanów, szerzących pogardę, kłamstwa, dzielących ludzi? Facet, który oskarżał opozycjonistów w stanie wojennym, jest teraz reformatorem sądownictwa i przywraca nam bałagan z lat, kiedy doceniono go krzyżem zasługi PRL. Facet, który 13. grudnia bronił z kałachem gmachu komunistycznej telewizji przed opozycjonistami, szefuje dziś NSZZ, która zamieniła się w partyjne zaplecze PiS. Artysta, który w 1968 wyśpiewywał reżimowe paszkwile, jak przystało na absolwenta szkoły propagandzistów PZPR, dziś obraża Polaków, którzy nie podzielają jego entuzjazmu dla rządzącej partii i demolki kraju.

Gdzie ten duch, który odmienił oblicze tej szarej PRL-owskiej.

_Robert Szczerbaniak