Autor: prof. Jarosław Płuciennik
Zwariował? Chory? A może po prostu zakłamany i obłudny? Minister Witold Waszczykowski znów zabłysnął, ale słabo, jakby światłem odbitym prawdziwej gwiazdy, 18-letniej Grety Thunberg
Pamiętam, niestety, kiedy w słynnym wywiadzie w niemieckim wpływowym, choć tabloidowym „Bild” w 2016 roku minister spraw zagranicznych Polski z ramienia PiS dostał komentarz od redaktora w postaci bardzo uniwersalnego tytułu: „Czy Polacy zwariowali?”[Habendie Polen pinen Vogel?]:
Waszczykowski powiedział wtedy: „Poprzedni rząd realizował tam specyficzny lewicowy program. Jakby świat według marksistowskiego wzorca miał się automatycznie rozwijać tylko w jednym kierunku – nowej mieszanki kultur i ras, świat złożony z rowerzystów i wegetarian, którzy korzystają wyłącznie z energii odnawialnej i walczą z wszelkimi formami religii. Ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami…”
Wtedy traktowałem tę wypowiedź jako kuriozalną, ale jednak wynikającą z głupoty, albo zacietrzewienia ideologicznego. Inni nazywali to zaczadzeniem. Od wtedy chyba Waszczykowski nazywany jest przez niektórych Waszczem… Kiedy 10 stycznia 2017 po powrocie ze szczytu Rady Bezpieczeństwa ONZ ciągle urzędujący minister od dyplomacji wymyślił w komentarzu swoje konsultacje z ambasadorem nieistniejącego kraju, internety zawrzały radosną twórczością memową; powstała nawet strona, konto na Twitterze, flaga San Escobar… Ja wtedy, muszę to podkreślić, zachowałem wstrzemięźliwość, no bo może minister był zmęczony, albo się przejęzyczył, w końcu taka wieża Babel, jak szczyt ONZ może skołować swoją wielojęzycznością… Choć bawiło mnie szczerze to ożywienie twórczości narodu…
No ale prawie w okrągłą rocznicę tego wydarzenia medialnego o światowym niestety zasięgu, minister Waszczykowski jakby pozazdrościł sobie tych wszechświatowego impaktu [wpływu] (New York Times, The Washington Post itp…) dzisiaj 12 stycznia 2022 po 5 latach próbował zabłysnąć przez atak na Gretę Thunberg, której karierę śledzę dość uważnie, bo interesują mnie sprawy klimatyczne i kultura Szwecji. No i interesuje mnie status nauki w społeczeństwie.
I na razie te zasięgi na Twitterze minister ma takie sobie. No bo sam ćwierk ministerialny jest dość kiepskiej jakości i urody — Greta Thunberg straszy tam głównie karykaturą i gniewiem na twarzy, jest też mała tabelka z kwietnia 1975 r. z Newsweeka oraz wycinki z Time, głównie okładki z 1973 oraz 1979. Towarzyszy temu nieudolnemu kolażowi tekst: „Dziś straszy nas Greta. Wiadomo czym. Ale … 40-50 lat temu zakładano nadejście epoki lodowcowej. Może lepiej „Nie patrz w górę”.
Słabo panie ministrze. W sytuacji, kiedy mamy szczyt w czwartek w Wiedniu z udziałem Kremla, kiedy kiepsko na granicy Ukrainy z Rosją i Polski z Białorusią (też jakby Rosją), kiedy na Bałkanach także niepokoje i Kazachstan, pan atakuje Gretę Thunberg i zgodne twierdzenia naukowców klimatycznych o nadciągającej katastrofie klimatycznej? (Dzisiaj jest konsens, w latach 70-tych nie było zgody, co do kierunku zmiany… tylko trzeba trochę poczytać źródeł…)
Mam zatem pytanie, w jakim celu Pan to robi? Daleki jestem od oskarżania Pana, ciagle daleki jestem od konkluzji narzucającej się wielu, że Pan jest po prostu głupi. Nie będę też sugerował, jak niektóre twitty, zwłaszcza po pana wpadce porannej w radiu Zet, że to tzw. #alkotweet zdarzający się zwłaszcza nocami i wczesnym rankiem ludziom mającym problem z uzależnieniem. Jednak muszę skomentować kompletne pana niezrozumienie przesłania filmu „Nie patrz w górę”. Ta ostatnia fenomenalna produkcja jest właśnie o tym, że idiotom media przeżarte korupcją i chciwością wmawiają, napędzane przez polityków takich jak Donald Trump — w obliczy zbliżającej się komety i katastrofy Ziemi — „nie patrzcie w górę”, taki będzie nasz znak rozpoznawczy… chowamy głowę w piasek, nie patrzymy na widoczną gołym okiem zbliżająca się kometę-katastrofę… takie jest przesłanie tego filmu. Więc, co chciał Pan przez tego twitta powiedzieć?
A może po prostu jest pan ciągle pracownikiem MSZ odwracającym uwagę od naszych „negocjacji” z OBWE? A może jest pan ciągle w „służbach”? Może przykrywa Pan sprzedaż prorosyjskim węgierskim firmom Lotosu? A może jest pan zazdrosny, że nie podsłuchują pana Pegasusem… Może jednak pana przeceniam?
Wydaje się jednak, że przemawia przez Pana po prostu obłuda. Jesteście państwo w stanie wszystko powiedzieć, czego wymaga od państwa partia i jej tzw. linia. Ta obłuda każe także mówić ministrowi Czarnkowi o „świętym obowiązku” państwa polskiego centralizowania polskiej edukacji… no, święty obowiązek… słuchania Jarosława Kaczyńskiego, który upodobnił się już na starość w zupełności do wzorów swojej młodości, to jest do Władysława Gomółki. Wystarczy mieć tylko trochę wzroku i słuchu, żeby rozpoznać te wzorce.
A że przy okazji ludzie może zapomną o 5 rocznicy powstania San Escobar? Santa Lucia… Santa Greta… Greta pragnie skończyć z obłudą, zakłamanego mówienia bez działania… nauki bez praktycznego wprzęgnięcia jej w naszym życiu… „bla blabla” — to są święte słowa… Greta Thunberg. Amen.
PS. Edycja 13 stycznia 2022.
12 stycznia zmieniony artykuł ukazał się w GW