fot: Układ słoneczny wedle wizji kopernikańskiej (fot. Depositphotos)
Nie dość, że nasi rządzący potrafią ustanawiać nowe Konstytucje (zob. Konstytucja dla Nauki ministra Gowina), to teraz potrafią wskrzesić po pół tysiąclecia Kopernika…, ponownie odkrywają system heliocentryczny, a co! Tyle że świat jest już dawno po Eisteinie… no i po Kancie (przewrót kopernikański w filozofii…). Ale my jeszcze odkryjemy nową dyscyplinę, w której jesteśmy przodujący: biblistykę… A to że nie nowa? No cóż, ale przecież częstochowska? Naprawdę, częstochowska? Biblistyka naprawdę narodziła się wraz z reformacją, to reformacyjne hasło „Tylko pismo” (łac. Sola scriptura) dał nowy impuls do studiów nad Biblią. Interdyscyplinarnych badań, które dzisiaj obejmują swoim zakresem nie tylko nauki o kulturze i religii (sic! cokolwiek to znaczy), teologię (sic!), ale także tekstologię, literaturoznawstwo, archeologię, historię, krytykę, antropologię kulturową, mitologię i komparatystykę religioznawczą. Towarzystwo biblistyczne na świecie zrzesza 8500 członków z 80 krajów.
To dobrze, że nasz Pan minister oraz nasze światłe ministerstwo odkrywa Amerykę po pół tysiąclecia: przeprowadza odkrycia Kopernika (który pozostawał na Indeksie ksiąg zakazanych Kościoła Katolickiego do połowy XIX wieku), sięga po odkrycie Reformacji (studia nad Biblią) oraz ponownie przeżywa przełom oświeceniowy (Konstytucja). Ale jednak szkoda, że robi to na Jasnej Górze, która ostatnio kojarzyć się może przede wszystkim z bardzo spektakularnymi zlotami ONR-u i militarnymi marszami z pochodniami. Projekt, który został dzisiaj opisany przez Gazetę Prawną jest projektem skandalicznym.
Pełna centralizacja zarządzania z podporządkowaniem politykom całej struktury. Jeśli ten projekt zostanie zrealizowany, to będziemy mieć rosyjsko-Putinowski model organizacji życia naukowego, co jest samo w sobie zaprzeczeniem nauki. Nauka jako instytucja jest fragmentem cywilizacji Zachodu, który może być przez różne inne cywilizacje naśladowany, jednak jeśli nie weźmie się pod uwagę podstaw tej instytucji: wolności badań naukowych i autonomii nauki, to wyjdzie zawsze atrapa. Zatem zamiast wielkiego przewrotu kopernikańskiego, będziemy mieć naukę z dykty. Państwo zaczęło ostatnio przypominać już papierowe (typ papieru do wyboru), ale nauka jeszcze zachowała resztę autonomii. Zamiast pomnika Kopernika przed Pałacem Staszica w Warszawie, w którym mieści się kilka instytutów PAN, będziemy mieć pomniki z dykty w kilku miejscach w Polsce. Ale na tę dyktę będą olbrzymie pieniądze… Tak to się plecie w tym dziwnym polskim świecie…
PS. Dla ministra Czarnka: uważam, że jest pan w świetnym towarzystwie Paula Feyerabenda, który uważał, że w nauce „wszystko ujdzie” (hasło „anything goes” z „Against Method” z 1975 r.), nie ma żadnych metod. Pan chyba też tak uważa. Gorzej, iż może się pan spotkać też z wyznawcami nihilizmu, wedle których nie ma żadnych wartości poza pragmatyzmem politycznym… No cóż, to kolejne może odkrycie dla Pana z okresu renesansu: „Książę” Niccolo Machiavelego. Ale może Pana przeceniam…
PS. Nowy system bardziej przypomina znane skądinąd metafory, na przykład metafory fraszki:
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy, Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy, Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława, Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom, Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
_Jarosław Płuciennik