We wtorek 7 lutego 2023 r. w Warszawie miało miejsce wydarzenie bez precedensu: na placu Krasińskiego przed Sądem Najwyższym zebrała się grupa ponad dwudziestu ławników-elektów Sądu Najwyższego i wygłosiła oświadczenie.
Dzięki uprzejmości kilku sędziów grupa ławników-elektów weszła po krótkim oczekiwaniu do gmachu, żeby towarzyszyć trójce spośród nich, której dane było „spotkać się” tego dnia z I prezes Małgorzatą Manowską .
Z wielu względów nie mogę i nie chcę komentować przebiegu rozmów, chciałbym jednak wskazać, że prawo takich rozmów nie przewiduje. Jeśli miałyby stanowić one warunek przyjęcia ślubowania od ławników, to są one uroszczeniem i nadużyciem.
Jeden wątek w tym całym wydarzeniu uderza mnie szczególnie mocno: owo ślubowanie trzech ławników miało miejsce w czterech ścianach gabinetu w obecności jedynie przyjmującej ślubowanie.
Pamiętam jakim wydarzeniem było, kiedy Lech Kaczyński po 13 miesiącach oczekiwania zdecydował się wreszcie wręczyć nominacje profesorskie 7 lipca 2009 r/ stukilkudziesięciu osobom na liście sporządzonej na podstawie decyzji wtedy działającej Centralnej Komisji ds. nauki. Byłem jedną z tych stukilkudziesięciu osób. Pamiętam ten tłok w salach pałacowych. Lech Kaczyński też wtedy dał odczuć tym oczekującym osobom — niejako samym aktem oczekiwania, wyczekania — jak wiele od niego zależy, choć w świetle prawa miał być jedynie zwieńczeniem całego procesu, nie dość że wieloletnich starań kandydata, ale także bardzo złożonej procedury dochodzenia do tytułu. Ceremoniał był jednak dostojny i godny.
Nie chcę tutaj porównywać tych spraw, bo w świetle obowiązującej ustawy o Sądzie Najwyższym pani prezes ma nawet mniej do powiedzenia, jeśli idzie o przyjęcie ślubowania niż wtedy urzędujący prezydent Lech Kaczyński w sprawie nominacji profesorskich. Miał ją podpisać i wręczyć. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że ta pokątna ceremonia wtorkowa przyjęcia ślubowania od legalnych ławników Sądu Najwyższego jest urągająca powadze instytucji i nie przystoi ludziom reprezentującym instytucje Konstytucyjne. Drugorzędna w tym kontekście sprawa to np. radość z takiej uroczystej chwili, kiedy towarzyszyłaby jej np. rodzina czy znajomi (to są tak zwane imponderabilia). W ceremonii profesorskiej w pałacu Prezydenckim zazwyczaj jest kilka osób towarzyszących. Przeciwnicy samej instytucji ławników w Sądzie Najwyższym będą być może krytykować ten punkt widzenia, myślę jednak że godność instytucji sądu najwyższego, nawet jeśli nie zgadzać się z istotnością obecności czynnika obywatelskiego w niej, zasługuje na lepsze procedury. Tego wymaga szacunek dla Polski i jej państwa.
_Jarosław Płuciennik
źródło: Pokątne ceremoniały… w Sądzie Najwyższym – Prof. Jarosław Płuciennik (jaroslawpluciennik.com)
(7 lutego 2023 r. Przed Sądem Najwyższym – fot. Anita Czarniecka)