Ateiści nie powinni zajmować się sprawami zbawienia

Ateiści nie powinni zajmować się sprawami zbawienia. Wojciech, który pragnie by o nim mówiono swojsko — Wojtek — Smarzowski deklaruje się jako ateista, dlatego nie powinien zajmować się zbawieniem, ani odkupieniem. Jednak jego ostatni film „Kler” daje obraz możliwego odkupienia, odkupienia przez katastrofę, zagładę, zniszczenie. Wojtek Smarzowski nie jest prymitywnym rechoczącym się ze swoich ofiar karykaturzystą. To głęboki humanista.

Zaczyna się ten film Smarzowskiego, jak wiele obrazów z jego filmów, obrazem typowo polskiej, wódczanej popijawy trzech przypadkowo splecionych przez los, bohaterów-księży. Choć muzyka temu towarzysząca zwiastuje niezłą dynamikę i tempo. Jednak to co następuje potem dalekie jest od schematyzmu karykatury obecnego jeszcze w jego „Weselu”. Ten film daje nam szereg skrótów poprzez świetny montaż uderzających obrazów i bardzo dobrze dobrane dialogi, które są zbudowane często na znanych cytatach ze znanych publicznie wypowiedzi wielu ludzi Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

Tematem głównym filmu jest obraz patologii polskiego życia społecznego, skupionego na niejasnych relacjach świata polityki ze światem jednego, dominującego w Polsce wyznania. Opisywana instytucja wydaje się znana, bo przecież praktyki pokazane przez Smarzowskiego są tajemnicą poliszynela w Polsce: nieprzejrzystość obrotów finansowych, dyktat w stronę polityków, pazerność, upodobanie do życia w luksusie i wygodach, skupienie na ceremoniałach, obłuda i pustosłowie, eksport dzieci zagranicę, a na dodatek — pół-oficjalne związki erotyczne z kobietami i… no właśnie, nierzadkie przypadki wykorzystywania nieletnich, czyli pedofilia, zarówno heteroseksualna, jak i homoseksualna. Film Smarzowskiego boli nie dlatego, że mówi coś nieznanego, coś, czego w Polsce nikt nie wie. Jednak pokazuje on tę prawdę poprzez znakomite kreacje aktorskie i świetne obrazy twarzy ofiar.

Kreacje bohaterów

Kreacje trzech księży (Jacek Braciak, Robert Więckiewicz i Arkadiusz Jakubik) są znakomite, jednak za genialną należy uznać rolę Janusza Gajosa, który świetnie wcielił się w arcybiskupa Mordowicza, zaś Joanna Kulig znakomicie wprost, po raz kolejny znakomicie, odgrywa rolę kochanki i partnerki prowincjonalnego księdza odgrywanego przez Roberta Więckiewicza. Jednak nie brakuje tutaj także mistrzowskich epizodów w wykonaniu Henryka Talara, który prezentuje świetnie polskiego mafioso w ustawianym przetargu na wielkie zamówienie Kościoła katolickiego. Zatem aktorsko film ten jest znakomity, wspierany przez bardzo dobrze skrojone dialogi.

Subtelne obrazy 

Uważam, że jednym z największych atutów filmu są subtelne obrazy, w tym także obrazy twarzy ofiar pedofilii ze swoistego „filmu w filmie” („Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią” Ekke Overbeeka) umieszczonych dwa razy w przebiegu „Kleru”, jak również ze wspomnień bohaterów. Niezapomniane twarze, obrazy ofiary, obrazy oskarżenia, autentycznej prawdy bytu wyrażającej się w ciele przypadkowych osób. Film jest do bólu cielesny. Smarzowski jest nie tylko świetnym reżyserem, ale także widzi obrazami, jest reporterem światła twarzy i ciała innego. „Kler” kończy się symbolicznym obrazem, który wstrząsa, bo uświadamia, jak bardzo przeżarte jest polskie życie społeczne obłudą i zmową milczenia, które rodzą kryminalne wręcz zatajenia prawdy. Nie mogę tutaj zdradzać zakończenia, jednak to zakończenie jest wyrazistym symbolem, które pozwala mi mówić o koncepcji odkupienie w filmie Smarzowskiego, które znajduje paralelę na przykład u Waltera Benjamina: odkupienia przez katastrofę i zniszczenie.

Nieprawdopodobna scena potrzebna z powodów dramaturgicznych

Nie chcę pisać laurki Wojciechowi (Wojtkowi) Smarzowskiemu i jego ekipie. Jeden wątek budzi moją refleksję krytyczną: cała sekwencja pogoni za domniemanym księdzem-pedofilem, która zaczyna się na pogrzebie, na którym ksiądz ten jest celebrantem, wydaje się czystą fikcją. Skądinąd wiemy przecież wszyscy, że lud polski często brał stronę księży-pedofilów i zdradzał ich ofiary zmową milczenia. Obraz możliwego linczu, jaki pojawia się w filmie „Kler”, wydaje się motywowany wyłącznie budową dramaturgiczną głównego wątku fabularnego, musiał być tutaj jasny zwrot akcji. To raczej mała uwaga krytyczna do autora świetnego skądinąd scenariusza Jacka Rzehaka.

Zacznijmy rozmawiać, przestańcie zakrzykiwać ten film

Jednak ta jedna skaza na monumentalnym i wielowątkowym, panoramicznym obrazie jest doprawdy maleńka, jeśli pamiętać, że dotyka ten film niezwykle ważnych kwestii. Film „Kler” nie jest antyreligijny, ani antykościelny, nawet nie jest, jak może sugerować tytuł — antyklerykalny — pokazuje swoich bohaterów z pełnymi niuansami psychologicznymi, wyjaśnia ze zrozumieniem nawet mechanizmy powstawania pedofilii, które jesteśmy w stanie przyjąć jako ludzkie wyjaśnienie słabości. A jednocześnie w konkretnych scenach widać także rozległość spojrzenia na naturę ludzką tego polskiego reżysera: ta rozległość świetnie dała się poznać w „Róży” (z 2011 r.), obrazie niejednoznacznym politycznie, ani nie dającym łatwych recept na trudną historię. Nie jestem takim antropologicznym pesymistą jak Smarzowski (obraz natury ludzkiej w „Domu złym”, czy „Róży” jest z gruntu pesymistyczny) i nie podzielam jego wizji odkupienia przez katastrofę i zniszczenie zaprezentowanej w „Klerze”. Jednak zamiatanie pod dywan, obłuda, ucieczka przed prawdą, ukrywanie przestępstwa zatruwają życie społeczne. Dlatego dobrze, że nie wszyscy chrześcijanie i nie wszyscy katolicy uważają ten film za atak na wartości chrześcijańskie. Może jest to okazja do debaty nad stanem polskiej duchowości? Może jest to okazja do debaty nad niejasnymi relacjami finansowymi władzy i Kościoła? No i jednak, okazja do debaty nad rozmiarem pedofilii w Polsce.

Twórcy filmu wydali oświadczenie:

Celem naszego filmu nie jest podejmowanie dyskusji na temat wiary czy krytyka osób wierzących. Wiarę uznajemy za jedną z najbardziej intymnych sfer każdego człowieka. Chcemy jednak mówić o ludzkich działaniach i postawach budzących nasz fundamentalny sprzeciw. Nasz film to wizja artystyczna oparta na wielu prawdziwych wydarzeniach, sytuacjach, które miały miejsce gdzieś i kiedyś. To niezwykle poruszająca, ale równocześnie prawdziwa historia. (https://kultura.onet.pl/film/zwiastuny/kler-oficjalny-zwiastun/vw5wjh0)

Może jednak zacznijmy debatę nad jakością polskiego życia społecznego? A katolicy mają może okazję, by lepiej wsłuchiwać się w słowa papieża Franciszka? I działać, żeby było mniej zła w Polsce i na świecie. Odkupienie przez katastrofę to nie jest moja wizja odkupienia. Ale ten obraz Smarzowskiego traktuję z szacunkiem. Taka wizja świata jest dobrze umotywowana filozoficznie i zakorzeniona w kulturze. Propagandowe działa przeciwko temu filmowi tego nie zmienią. Trzeba ten film zobaczyć, obrazy wciskają w fotel, trzymają w napięciu, ludzie wychodzą w milczeniu z kina. I jest to milczenie refleksji, przeżycia, kultury. Smarzowski oczyszcza.

 

08.10.2018
___Jarosław Płuciennik