Moje dzieciństwo i młodość związane były z Odrą we Wrocławiu. Wspomnienia z tego okresu to spacery rodzinne nad Starą Odrą i rejsy żeglarskie po Odrze z ojcem, który był zapalonym żeglarzem.
W wieku szkolnym uprawiałem sportowo wioślarstwo. Byłem członkiem 96 Wrocławskiej Wodnej Drużyny Harcerskiej, która miała stanicę wodną na Biskupinie. Co roku organizowane były harcerskie obozy żeglarskie na Jeziorze Sławskim, gdzie płynęliśmy Odrą żaglówkami z Wrocławia do Głogowa. Sezon żeglarski rozpoczynaliśmy w maju rejsem i biwakiem na Zalewie Bajkał. Znałem dobrze Odrę, spędziłem wiosłując i żeglując po niej tysiące godzin. Obrazy jej nurtu i pejzaży brzegów z tamtych czasów wciąż jeszcze noszę w sobie. To potężna rzeka, zamarznięta zimą, wezbrana wiosną, leniwa latem, wzburzona jesienią. Piękno tej rzeki stało się powodem, dla których na studiach zająłem się potamologią (badanie rzek).
Lipiec 1997 roku, Odra występuje z brzegów i wywołuje katastrofalną powódź, której skutkiem były nie tylko olbrzymie straty materialne idące w miliardy złotych, ale zagrożenie zdrowia i życia mieszkańców obszarów nadrzecznych, ginie nie tylko kilkadziesiąt osób, ale także wiele zwierząt. Z tego czasu pochodzi słynne powiedzenie premiera Cimoszewicza „trzeba się było ubezpieczyć”. Takie katastrofalne powodzie są znane w hydrologii jako „powodzie stulecia”, ponieważ zdarzają się cyklicznie raz na sto lat. Po powodzi powstał rządowy projekt, którego celem była budowa infrastruktury zabezpieczającej przed skutkami zjawisk powodziowych. Projekt ten jednak został szybko zarzucony. Władza doszła do wniosku, że statystycznie mamy jeszcze 100 lat do następnej powodzi.
Lipiec 2022 roku, Odrę spotyka katastrofa ekologiczna. 17 marca, na Kanale Gliwickim zaobserwowano pierwsze śnięte ryby. Kolejne zaobserwowano 14 kwietnia i 18 lipca na śluzie Łabędy. Pierwszą większą grupę śniętych ryb zaobserwowano 14 lipca na Kanale Kędzierzyńskim. 27 lipca duża ilość śniętych ryb pojawiła się w Oławie, a 4 sierpnia w okolicach Głogowa. Resztę pewnie śledzicie jak ja w mediach. Oglądam w telewizji relację z Zalewu Bajkał na Odrze, gdzie w latach 70-tych biwakowaliśmy z harcerzami. Na wodzie unoszą się śnięte ryby zjadane przez mewy. To jest początek łańcucha skutków ekologicznych. Odrą do Szczecina płynie setki tysięcy śniętych ryb, a władze nie informują obywateli o przyczynach i skutkach katastrofy ekologicznej, ani jak zamierza jej przeciwdziałać.
Od transformacji ustrojowej Polski, Odra już dwukrotnie przełamała swoją przewidywalność i stała się zagrożeniem życia. W obu przypadkach władza nie była w stanie „zapewnić bezpieczeństwa obywateli i ochrony środowiska” (Konstytucja RP, art.5.).
Prowadź swój pług przez kości umarłych.
_Piotr Kłoda