W ostatni weekend 16 i 17 lutego 2018 r. we Wrocławiu na Uniwersytecie Wrocławskim odbył się Kongres Polskiego Kulturoznawstwa, na którym zebrali się reprezentanci z kilkudziesięciu ośrodków naukowych z całej Polski. Mowa była głównie o identyfikacji dyscyplinarnej kulturoznawstwa w kontekście zamiarów Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosława Gowina wprowadzenia nowej klasyfikacji nauk w Polsce i wynikającej z niej praktycznej likwidacji odrębności instytucjonalnej tej bardzo zasłużonej dla nauki i kultury w Polsce dyscypliny.

Problemem głównym dla Ministra jest mnożenie się dyscyplin naukowych. Planuje się redukcję liczby dyscyplin w oparciu o klasyfikację OECD. Ta klasyfikacja została zrewidowana w 2002 na potrzeby światowych badań porównawczych nad postępem w nauce. Chodziło głównie o bazę danych naukowych z całego świata dla celów badawczo-rozwojowych.

A o co chodzi w Ustawie o Szkolnictwie Wyższym zwanej Ustawą 2.0, jeśli idzie o dyscypliny naukowe? Aby ograniczyć samodzielność naukową uniwersytetów w przyznawaniu stopni i tytułów naukowych. To oznacza konkretne problemy ze ścieżkami karier naukowych. Zatem argumentacja Ministerstwa, że chodzi o dostosowanie polskiego systemu nauki o światowych standardów jest wielką grą pozorów. Bo nikt nie przyjmuje do wiadomości, że polskie kulturoznawstwo jest oryginalnym wkładem w obszar badań nad kulturą, tak samo ważnym, jak oryginalny wkład niemieckich „Kulturwissenschaften”, czy brytyjskich „Cultural Studies”. Wskazanie jednak na te dwie tradycje, podobnie jak wskazanie na rolę humanistyki w ramach amerykańskiego ideału „liberal education” nie zaowocuje żadnym gestem ze strony Ministra, bo motywacja jego działań jest pozamerytoryczna — wyraźnie przeszkadzają mu tematy i problemy badawcze poruszane przez kulturoznawstwo i w istocie idzie o ukaranie osób zajmujących się nimi oraz degradację badań nad kulturą.

Kultura dzisiaj jest w zagrożeniu, bo do władzy doszli ludzi, dla których siła polityczna jest najważniejsza. Likwidacja kulturoznawstwa i jego niezależności jest fragmentem procesu zaorania polskiego świata akademickiego, likwidacji autonomii szkolnictwa wyższego, degradowania badań humanistycznych, zrywania z tradycyjną ideą uniwersytetu jako stowarzyszenia mistrzów i studentów. Siła przeciwko kulturze. Jakoś mi to wszystko pasuje do wizji państwa, w którym ulicami maszerują ONR-owcy, kibole, Młodzież Wszechpolska, zaś władza nie widzi haseł nawoływania do agresji względem mniejszości i obcych. Jakoś mi to wszystko pasuje do wizji edukacji w szkole podstawowej i średniej, w której idzie o propagowanie mechanicznego zakuwania jak największej ilości wiedzy i cnót posłuszeństwa i bezkrytyczności względem władzy. Broń Boże, żeby uczeń wykazał się kreatywnością i krytycznością. A tego właśnie może się też nauczyć student kulturoznawstwa: krytycznego myślenia i kreatywności.

Przecież po zaoraniu szkół podstawowych i średnich przyszedł czas na szkolnictwo wyższe i naukę. To że Minister Gowin argumentuje, że ta jego ustawa jest inna niż wszystkie, bo dyskutowana ze środowiskiem przez wiele, wiele miesięcy, a nie wprowadzana np. pod osłoną nocy z dnia na dzień, jest tylko wymówką – to gra pozorów, Gowin musiał poczekać na swoją kolej, a przecież czekając, musiał coś robić, żeby nie było podejrzenia, że jest tylko politycznym figurantem.

___
Jarosław Płuciennik