___
Kasia Knapik

 

Leży sobie taki zeszyt na Gdańskiej 29. Napisano na nim Dziennik Zmiany, dla żartu dodano „złej”, żeby odróżnić od niesławnej „dobrej”. Służy zapisywaniu rzeczy ważnych, takich, które zginą na pojedynczych karteczkach, a są istotne w pracy dyżuranta: kto przekazał komu klucze, jaki jest telefon do zapisów na spotkania, telefon do hydraulika, konto na składki członkowskie, co zrobić, kiedy przyjdzie awizo, jaki jest kod do wifi oraz nie zamykamy środkowego zamka w bramie!

Ale nie tylko. Ten zeszycik to także mała kronika dyżurów, spotkań, drobnych codziennych spraw składających się na funkcjonowanie siedziby na Gdańskiej 29. Pojedyncze wpisy zwykle nie są fascynujące, ale zebrane razem pokazują, ile drobnej pracy, często niewidocznej, tworzy łódzki KOD. Dyżuranci – to na waszą cześć!

15 września, piątek. Wydano plakaty (lista). Deklaracje gotowe do wprowadzenia wzięłam. Kasia Knapik dopisek (+1 w kopercie). Mirek przywiózł zaproszenia VIP na Wałęsę dla Piotrka Kośli.

Tak wyglądał pierwszy wpis w zeszycie. Niektórzy dyżurujący byli dokładniejsi i zapisywali wydarzenia ze skrupulatnością komentatora sportowego:

 

5.10. 12:00 Dorota. Otworzyłam. Jest ciepło. Kawa

12:15 Michał Mostowy. Herbata.

12:18 Umówiłam kominiarza na piątek. Przyjechała Ala Gruszka, Janek Szymański. Przyszły 3 osoby złożyć deklarację. Jasio robi uchwyt do łazienki. Odpaliliśmy ekspres do kawy.

17:06 Przyszedł Marcin Olkusz. Piotr Kośla – 7 deklaracji (P. Tryb.)

18:30 Zebranie koordynacyjne.

Lub

 

12:15 nie mam neta… router nie dostarcza… nie mam jak pracować

12:55 Router był wyłączony!

Są także przyziemne, ale niezwykle ważne sprawy życiowe, czasem przybierające formę dramatycznych apeli i ostrzeżeń:

 

EKPRESS DO KAWY ZOSTAŁ WŁĄCZONY NA NOC! – TO NIEDOBRZE

Pojawił się pan Marian hydraulik, odkręcił co należało i grzejniki zaczęły się rozgrzewać. Przekręcanie zaworów jest dosyć ryzykowne, bo sprzęt jest stary, jednak pan Marian uchylił rąbka. Otóż, im cieplej u nas – na parterze – tym słabiej grzeje na górze. Ale ponieważ nie ma nikogo na górze, to nie będziemy się tym przejmować. No cóż, byle do rewitalizacji. NIE POZWOLIĆ ZAKRĘCIĆ ZAWORÓW PRZY GRZEJNIKACH.

Jak kosz pełen, to się wyrzuca śmieci (strzałka z dopiskiem: to prawda!)

Przybył Igor na herbatę. Tymczasem szafa już jest posprzątana.

Nie ruszać sprzętu z korytarza! Naszykowane na marsz!

Kupa luda! Meble przywieźli! Rozpierducha, ale wyszło bosko.

Wojtek Szafrański szuka swojej ładowarki – widział ktoś?

Przybył Michał Berent – przywiózł toner (?) czy coś w tym rodzaju (jest w pokoju szefa)

Przychodzą także goście. Zapisywane są ich uwagi, pomysły, spostrzeżenia:

3.10. Przyszła pani Maria, stwierdziła, że była wczoraj na marszu. „Zobaczyłam, że to wszystko było świetnie zorganizowane, dlatego chcę się zapisać do KOD i złożyć darowiznę 50 zł”. Ktoś pomieszał legitymacje, ciężko było znaleźć właściwą.

Przyjechał pan i powiedział, że „tak się wk*** na PiS, że chcę zapisać się do KODu”.

Beata Machocka i Jacek Machocki z Warszawy podziwiali siedzibę, dostali trochę ulotek o deformacji, zjedli cukierki

Przyszła pani Zosia z podpisami, zakolegowała się, usunęła zszywkę z patyczaków… pojedzie z nami 18 marca… bardzo miła.

Jest codzienna krzątanina. Ktoś bierze obrusy i flagi do prania. Ktoś myje podłogę i naczynia, a ktoś pisze Ja tylko kruszę wafelkami. Przywieziono palmę, co Jest fajna! Wędruje do toalety: Madosia zdobywa sprawność „siostra Pudziana”. A to znowu Marcin Olkusz i narzędzia przyjechały. Zepsuliśmy i naprawiliśmy drzwi. Bramę znaczy. Jasio ostrzy nożyce. I krzątanina KODowa: 2 x legitymacje odebrane. 5 deklaracji. Podstemplowanie papierów pieczątką. Państwo P. złożyli deklaracje członkowskie. Pan T przyjechał napić się herbaty i złożyć deklarację. Pani Halina dostarczyła ulotki w sprawie sędziów. Listy odebranych plakatów, ulotek – czasem po kilka, ale ile tego jest!

Jest wpis o bezdomnym, którzy dostał gorącą herbatę i prośba, aby go poczęstować, jeśli przyjdzie znowu, bo jest bardzo grzeczny i trzeźwy.

 

Są przygotowania do dużych wydarzeń:

1 października. Dziewuchy kleją, szyją, przypinają, czyli szykują się na niedzielę.

19.10. Prześpiewaliśmy „Marsz Pierwszej Brygady”, „Odę do radości”, „Hej, hej sokoły” – to tylko raz. Robimy uchwyty do puszek, przygotowujemy wstążeczki.

Szymańscy prowadzą debatę na temat wdzianek dla puszek. Nie wtrącam się, bo szydełkowanie to dla mnie fizyka kwantowa wykładana po chińsku – Michał.

Zebranie marszowe. 20 plakatów na offa. Przyjechał agregat (rysunek uśmiechniętej buźki)

21.12. Kuba zabrał sprzęt na Codziennik.

10.02. Kasia Lehmann przywiozła patyczaki na Warszawę

Ewa Kruszyńska wzięła 200 ulotek raz klej, plakaty, zjadła pączka i uciekła

 

Są wpisy okolicznościowe…

 

25.10. godz. 18:00 Tu byłem i wykład prowadziłem. Jacek Paczesny

19.12. Wesołych Świąt! Na Wigilii byli, pierogi jedli i barszczyk pili… (lista nazwisk)

Posadziliśmy drzewko na skwerze KOR-u. Zaprowadziliśmy gości na Gdańską

Wszyscy trzymamy kciuki za Jerzego, który dziś wymienia kości ?

Maciej Kloc – wyściskany za zdany egzamin!

 

…żartobliwe… lub niezbyt zrozumiałe…

 

W dniu 20.12. dokonano rutynowej kontroli w Dzienniku Zmiany. Stwierdzono liczne niedociągnięcia i uchybienia. Wobec winnych wyciągnięto konsekwencje służbowe. Autorów poprawnych zapisów wyróżniono pochwałą w rozkazie dziennym. J. Friedrich

29.12. Spotkanie poświąteczne. Prezes wychodzi bez kurtki palić. Anka G skarży! (dopisek: Anka nie jest skarżypytą! Opiernicza winnych od ręki!) Marcin jakiś zatroskany. Jarek P przywiózł sprzęt do nagrywania. Kasia W od fryzjera.

Podjęto uchwałę dot. Pizzy hawajskiej, Chińczyka oraz obiadów domowych z „Pełnej michy”

Kasia Lehmanm – patyczaki na marsz równości (sernik!)

 

…refleksyjne…

 

Dyżur rozpoczęty. Ludek Nowierski. Zacząłem Nowy Rok od przeziębienia. Polopiryna S + wapno z wit. C.

Cisza, spokój, można sobie pomyśleć w samotności (lubię to!)

Zamykam dyżur, klucze zabieram do czwartku… a dyskusja jeszcze trwa…

Dyskusja wciąż trwa… nowy zeszyt od 25 maja leży na Gdańskiej. Można się wpisać, zostawić po sobie ślad, zostawić ważne informacje. Można też poświęcić chwilę refleksji lekturze tej codziennej, drobnej krzątaniny. Policzyć, ile osób, zapisanych z imienia i nie, przepływa przez ten KODowy krwiobieg. W jak miły, pogodny sposób pisze się o innych. Nie ma tu złośliwości, jeśli już, to dobrotliwe. Przebija troska o dobro wspólne, współpraca przy dbaniu o siedzibę i chęć służenia odwiedzającym. Polecam wam Dziennik (Złej) Zmiany. Krzepi.