Autor: prof. Jarosław Płuciennik
Mamy wojnę Rosji Putinowskiej z Ukrainą. Jest 24 lutego 2022 r. W nocy Putin zaatakował niepodległą Ukrainę. Co to ma wspólnego z językiem i demokracją?
Nie znam się na sprawach rosyjskich. Ale zawsze interesował mnie język i retoryka. Pewnego typu sposób mówienia. Uderza mnie dzisiaj, że wedle Putina to, co robią wojska rosyjskie w Ukrainie, jest procesem denazyfikacji Ukrainy.
Kłamliwość takiej propagandy jest oczywista, jednak wydaje mi się, że warto zauważyć towarzyszenie temu wszystkiemu antyzachodniej retoryki. Antyzachodniej. Przeciwko NATO, UE i Polsce, Litwie, Szwecji, Finlandii… Bo to jest wszystko podszyte retoryką wojny kulturowej, choć przecież idzie o pieniądze i wpływy. Jednak retoryka antyzachodnia kreuje obraz wojny kultur… Dlatego ustawia się w mediach na tle imperialnych, carskich, ociekających złotem budynków i pomieszczeń…
Narzuca mi się konstatacja, że ta antyzachodnia retoryka jest także obecna, niestety, w Polsce. W tym kontekście warto naprawdę zastanowić się, czemu służy dzielenie społeczeństwa polskiego przez ekipę Kaczyńskiego i wskazywanie ukrytej opcji niemieckiej czy też wskazywanie np. jakiegoś niemieckiego pochodzenia przeciwników politycznych, ten proces demonizowania Tuska, tego wcielenia diabła, przeciwnika par excellence, to jest fascynująca sprawa, ale jednocześnie bardzo przerażająco. Nie sądziłem, że taka retoryka będzie miała miejsce w realnej przestrzeni świata bardzo blisko nas. To się dzieje naprawdę. Putin mówi, że musi bronić Ukrainy, „jego Ukrainy” przed nazistami.
I, niestety, warto powiedzieć, że nasz związek z Ukrainą to nie jest wyłącznie bliskość przestrzenna i dawno minione już Mistrzostwa Euro w Piłce Nożnej, choć ta bliskość jest niezwykle, niezwykle istotna. Ale ta bliskość polega między innymi na tym, że istnieją pewne naczynia połączone, a żyjemy coraz bardziej w globalnej wiosce. I retoryka Kaczyńskiego, mimo że nie można porównać na razie ich czynów, może być zestawiona z retoryką Putina, są one bardzo, bardzo podobne. Niedawno jak wczoraj Donald Trump, znany fan paliw kopalnych, mówił o Putinie jako geniuszu pokoju… podejrzewam niestety, że zmiana w polityce Putina motywowana przecież interesami gospodarczymi i jego osobistą chciwością może mieć związek z odchodzeniem świata od paliw kopalnych. Jak sprawić, żeby ludzie zobaczyli cyniczną grę pod narzucaną retoryką wojny kulturowej? Wszystkiemu winna UE i LGBT? Wolne żarty… choć do śmiechu mi wcale nie jest… ta wojna Rosji z Ukrainą jest wojną o interesy Putinowskiej Rosji. Ale faktycznie w krajach, w których demokracja jest słabsza, tam, gdzie nietolerancja staje się łatwiejsza, retoryka wojny kulturowej będzie możliwa do zaakceptowania, bo przecież „mocni mężczyźni” uwielbiają wojenkę i pogardzają „zniewieściałymi” brukselczykami…
Słuchajmy, proszę, uważnie języka, on sporo ujawnia…
Danie szansy pokojowi, to także uważność, jeśli idzie o język, bo za językiem stoją faktycznie wartości, pragnienia i potrzeby ludzi. Stojąc po stronie Ukrainy, będąc dzisiaj Ukraińcem, jednocześnie deklaruję: stoimy razem z NATO i Unią Europejską. Demokratyczny ład w Europie dawał pokój światu od półwiecza. Demokracja i praworządność to jest nadal bardzo ważna codzienna agenda. Codziennie coś mówimy, demokratyczny język jest różny od języka agresora.
źródło: https://jaroslawpluciennik.com/2022/02/24/czy-demokraci-mowia-innym-jezykiem/