Kontynuujemy publikację wybranych stronic z „Codziennika z czasu zarazy” Jana Suligi. Postrzegamy je jako głos w wolnej dyskusji na bieżące tematy. Teksty te, nadzwyczaj osobiste, czasami kontrowersyjne, „nieuczesane” i nietuzinkowe traktujemy jako przyczynek do szkicowania zarysów naszej zbiorowej, współczesnej, polskiej świadomości. Kształtowania się postaw i poglądów. Są wolnym głosem w wolnej rozmowie Polaków i świadectwem naszej najnowszej historii.

– Jerzy Morka


CODZIENNIK Z CZASU ZARAZY

 20.07.2020 poniedziałek, Nów Księżyca

Jako polskojęzyczny obywatel tego pobożnego kraju oraz zwolennik wszelkich, niepolskich opcji, a także zaprzaniec, zdrajca, wykształciuch i ogólnie obcy element pasożytujący na zdrowej tkance katolickiego narodu dochodzę do wniosku, że nawet mi takie zaszeregowanie pasuje. Raz dlatego, że potwierdza to, co zawsze czułem, a mianowicie obcość i nieprzystawalność do kultywowanych przez „prawdziwych Polaków” wzorców. Po wtóre z tej przyczyny, że nie muszę opuszczać tego miejsca, bo i tak jestem na emigracji, by nie powiedzieć wygnaniu. Po trzecie z tego powodu, że będąc polskojęzycznym obcokrajowcem nie muszę się uczyć nowego języka, a jednocześnie w każdej chwili mogę powiedzieć – nie rozumiem. I po czwarte wreszcie pozwala mi to być tym, kim z zawodu jestem – etnografem obserwującym i opisującym „gry i zabawy ludu polskiego”.

„Obcokrajostwo” ma także negatywne strony. Takie na przykład, że nie wolno mi zbyt mocno manifestować swej obcości, albowiem lud tutejszy jest bardzo wrażliwy i domagający się szacunku dla swojej religii, kapłanów, politycznych przywódców ect. Mogę więc kultywować moją religię, lecz tylko w domu i broń Pani Bogini na zewnątrz, choć mam czasami ochotę to zrobić, nie po to by kogoś urazić, lecz po to, by cieszyć się religijną/duchową wolnością. Ni du du… Tutejszy prezydent, którego nazwisko od „du” sie zaczyna bardzo tego nie lubi. I aczkolwiek tak jak ja wielbi Boginię (czemu dał wyraz składając Jej hołd w jasnogórskim sanktuarium zaraz po ponownym wyborze go na ten wielce szacowny urząd), jednakże nie widzi w Niej Bogini, a tylko to, co mu Kościół nakazuje. Kościół zaś cieszy się tutaj wielkim poważaniem i niekwestionowanym autorytetem. Bez niego tubylcy byliby bezradni jak dzieci, moralnie oraz duchowo pogubieni. Zgroza! Zgroza!!! 😀
Ponadto religia tubylców stanowczo wyklucza wszystkie inne wierzenia i religie, uznając je za duchową aberrację tudzież płód szatana. Stąd wzięła się tu wyjątkowa mnogość egzorcystów, wypędzających diabła na przykład kaszanką. Szatan to kluczowa powstać tutejszych wierzeń, równie ważna, a w pewnym sensie nawet ważniejsza od naczelnego, troistego bóstwa złożonego z trzech osób, które – jak się tu uważa – stworzyło świat z niczego i niezbyt wiadomo po co. To troiste bóstwo, zwane Trójcą Świętą składa się z trzech facetów – Ojca, Syna i Ducha Świętego. Nie, nie, nie, spokojnie, nie jest to żadne LGBT (ta ideologia jest tu zakazana), aczkolwiek budzi we mnie takie, chore wedle tuziemców skojarzenia. Tych trzech to jeden Bóg. Bogini niestety nie ma. To znaczy jest i to do niej pojechał wspomniany prezydent Du…, jednakże w powszechnym mniemaniu jest ona człowiekiem, a dokładniej niewiastą obcej tubylcom nacji. Nacji tej tubylcy nie cierpią i wszędzie się jej dopatrują (również we mnie), w nadziei, że jak już ją dopadną, to wywalą stąd na zbity pysk (co czynili parokrotnie w ostatnim stuleciu). Ich święta księga również jest przedziwna, opowiada bowiem o dziejach tejże właśnie, znienawidzonej przez Polaków nacji, ni słowem nie wspominając o ich własnej historii. Dlatego jej znajomość jest w tym kraju rzadkością, a ponadto opiera się ona głównie na mitach.

O kilku z nich teraz napomknę. Otóż, w tejże świętej księdze wyraźnie napisano, że jedna z osób tego troistego bóstwa (nosi ona imię Jezus) wywodzi się z Bliskiego Wschodu, bo tam się urodziła. Dla tubylców Jezus jest wszakże Polakiem i na dodatek królem Polski. To samo tyczy matki tegoż Jezusa, która wedle tutejszych wierzeń pochodzi z Częstochowy, nosi królewska koronę tego kraju, reprezentuje ją zaś prawosławna ikona – twór religii obcej katolickiemu narodowi i uznawanej za heretycką. To tylko cząstka tej wierzeniowej gmatwaniny w jakiej daremnie próbuję się połapać od ponad pół wieku 🙂

O innych sprawach nie wspomnę, gdyż są równie popaprane i – z mojego, obcokrajowego punktu widzenia – niespójne. Na przykład – tuziemcy chwalą się swoją tolerancją i co rusz obijają obcokrajowcom gębę. Razi ich wszystko, co odmienne i wyrastające nad przeciętność. Kiedy więc jedna z obywatelek Polski dostała pisarską nagrodę Nobla natychmiast ogłoszono ją „obcym elementem” o białoruskich, czy ukraińskich korzeniach (dokładnie jakich nie pomnę), zaś świetnie władający językiem angielskim kandydat na prezydenta został okrzyknięty Niemcem. Kiedy zwróciłem uwagę pewnemu tubylcowi, że Niemcy mówią po niemiecku i że Trzaskowski to nazwisko stricte polskie, oburzył się, mówiąc, że niczego nie rozumiem. I to akurat była prawda 😀
A tak poza tym, to mi dobrze tutaj pod tym wszakże warunkiem, że ograniczam swój kontakt z tubylcami i obracam się w gronie podobnych mi emigrantów. Jest ich całkiem sporo i – jak zauważam – coraz więcej. Brzmi to niepokojąco, albowiem tubylcy coraz częściej przebąkują o tym, by wszystko, co niepolskie opuściło Polskę. Przed drugą wojną światową też mieli takie pomysły i w tym celu chcieli wynająć Madagaskar. Jako człek ciepłolubny popierałbym taką opcję, jednakże wyspa ta jest już zajęta. Do Izraela nie wyjadę, bo nie jestem Żydem (ups! nazwy tej nacji lepiej tu głośno nie wypowiadać, ponadto tubylcy wierzą, że jeśli ktoś temu zaprzecza, to Żydem jest na milion procent). Nie zrobię tego również z tej przyczyny, że W Izraelu przyjmują tylko Żydów, co czyni Izrael kopią Polski (albo na odwrót). Europa Zachodnia także odpada, gdyż emeryturę dostaję w złotówkach, te zaś ulegają galopującej inflacji i stać mnie będzie tylko na zamieszkanie pod mostem. Równiez kierunek wschodni nie jest dla mnie wskazany, a to dlatego, że Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie mają podobnego do Polaków chysia na punkcie swej nacjonalnej tożsamości. Fakt, nie są jak Polacy zależni od Watykanu i wręcz za nim nie przepadają. Tubylcy również, z tą jedną różnicą, że są bardziej papiescy od aktualnego papieża. Nic dziwnego. Posiedli już przecież swojego własnego, wiecznie żywego i uwiecznionego na mnogich pomnikach papieża-Polaka i to im wystarczy na wieki. Innymi słowy trza tu zostać i łączyć się w bólu z Polakami, którzy nie mając dokąd wygnać polskojęzycznych obcokrajowców cierpią niewyobrażalne katusze.

No chyba, że w sukurs przyjdzie im jakiś wujek Adolf, tak, jak się to zdarzyło w 1939 roku. Wielu tubylców wspomina ten czas z sentymentem, a nawet obchodzi urodziny tegoż. Zgodnie tubylczą logiką nie przeszkadza im, że wujek Adolf był Niemcem, a dokładniej Austriakiem i że jednako nienawidził wiadomo jakiej nacji i Polaków. Tego też nie rozumiem, lecz fakt ten odnotowuję ze skrupulatnością jak na etnograficznego badacza przystało 🙂

Ps. Pisząc te słowa wpadłem na pomysł, ażeby popełnić habilitację i wymodzić traktat pt. „Absudrum Poloniae”. Z drugiej jednak strony absurdów tych jest tak wiele, że nie jestem pewien, kiedy je wszystkie ogarnę. Cudowną bowiem cechą tej środkowoeuropejskiej krainy jest to, że rozmnażają się one jak kaczki – w postępie geometrycznym. I miałbym zapewne z tego niezły ubaw zwłaszcza, że tubylcy traktują je ze śmiertelną powagą. Obawiam się jednak, że umarłbym przedwcześnie ze śmiechu, a ja chcę długo pożyć. Dlatego zajmę się czymś innym. Na przykład kontemplacją mego taraso-ogródka w chmarach komarów. O cholera! Komary są ściśle polskie. Kompletnie o tym zapomniałem!!! 🙂

 

_Jan Witold Suliga


Jan Witold Suliga (ur. 20 grudnia 1951 w Krakowie) – polski etnograf, antropolog kultury, pisarz, tarocista. Doktor nauk humanistycznych. Od roku 1985 był wykładowcą w Instytucie Geografii Uniwersytetu Łódzkiego, a później (w latach 1990–2006) pełnił funkcję dyrektora Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Jego specjalizacja naukowa obejmuje kulturę Indii (ze szczególnym uwzględnieniem społeczności plemiennych), antropologię kulturową i stosowaną, geografię religii, kabałę, tantrę, szamanizm, mitologię i symbolikę mitów oraz historię okultyzmu. Autor kilkudziesięciu artykułów z zakresu etnografii, antropologii kulturowej i religioznawstwa, a także książek z dziedziny ezoteryki oraz powieści.