Pewnie zauważyliście, że prezydent mówi bez kartki. Ot, tak z głowy przychodzą mu złote myśli. Sławomir Świerzyński, ten od utworu Majteczki w Kropeczki z Bayer Full, powiedział w jednym z wywiadów, że prezydentowi „miód z ust kapie” i że ma „pyłek kwiatowy na ustach”.

Spróbujcie kiedyś wsłuchać się w wypowiedzi PAD-a. Zdecydowanie stracił siłę rażenia. Kiedyś szło mu zdecydowanie lepiej, bo gdy krzyczał, to słowa jakoś same mu kapały. Teraz przybrał bardziej koncyliacyjny ton i to już nie jest to samo. Ani mimika nie ta, ani artykulacja. Nie ma zapowietrzania się, nadymania, słania groźnych min do oponentów. Teraz prezydent wygląda tak, jakby mu słów brakowało, tzn. pyłku kwiatowego, używając terminologii faceta od majteczek w kropeczki.

Ostatnio prezydent ma sporo tzw. wizyt w terenie. Zauważyliście, że już nie w garniturze i krawacie? Teraz zakłada…to jest chyba mundurek harcerski? Nie wiem, nie znam się. Kiedyś o mało nie zostałam harcerką, kiedy nasza wychowawczyni wparowała na lekcję i powiedziała, że wszyscy jak leci mamy zapisać się do harcerstwa. A ponieważ byłam w klasie „d”, to chodziły słuchy po szkole, że jesteśmy licealistami do dupy. Pani profesor chciała poprawić wizerunek naszej klasy i chwała jej za to. Jak szybko wstąpiliśmy do tego harcerstwa, tak szybko się wypisaliśmy. Nie pamiętam tylko powodu, bo jak się domyślacie dawno to było…

Wracając jednak do mundurka harcerskiego. Ustalmy, że to jednak mundurek. To ja sobie myślę, że nasz dzielny prezydent nie dorósł do urzędu. Nie tylko z powodu ubrania. Z wielką powagą zapewniał ostatnio Polaków:

„to, że będą zgony jest w zasadzie pewne. Mam nadzieję, że będzie tych przypadków jak najmniej”.

To drugie zdanie mnie trochę uspokoiło, bo daje nadzieję, że nie wszyscy polegniemy na froncie walki z koronawirusem. W tym samym przemówieniu dziękował Policom i Koszalinowi, że już w połowie stycznia te miasta walczyły dzielnie z wirusem. Nie wiem, jak mogli na Pomorzu Zachodnim walczyć z epidemią, skoro w tym czasie ponoć w Polsce nie odnotowano żadnego przypadku tej choroby. I tak to jest jak prezydent nie czyta z kartki i na chwilę traci kontrolę. Nie, to już nie jest jednak to samo, co kiedyś. Teraz już tak się nie upaja swoimi słowami, zapewne pyłku kwiatowego zabrakło.

Ostatnio zaczął też słuchać żony, która chyba pozazdrościła swojej kontrkandydatce do stołka pierwszej damy Paulinie Kosiniak – Kamysz, która powiedziała, że nie będzie milczeć. Więc żona prezydenta, która do tej pory nie mówiła, postanowiła w ostatnich dniach przemówić kilka razy. Najpierw powiedziała na ucho małżonkowi:

„słuchaj, Andrzej, jest problem z tym leczeniem, jest bardzo wiele takich sytuacji, kiedy nie ma tej pomocy”.

Później aktywnie włączyła się w akcję czytania dzieciom bajek. Każda wizyta wygląda podobnie. Prezydentowa przyjeżdża do przedszkola lub szkoły i czyta dzieciom bajki. Ha, ciekawi jesteście czy coś przywiozła oprócz dobrego słowa? No nic, tylko bajki.

Dzisiaj Andrzej Duda powiedział, że nie będzie przesunięcia wyborów. Nie dziwię się, bo co jak co ale on jest teraz w najlepszej sytuacji. Czas zmienić opowieść o poległych pod Smoleńskiem na poległych przez koronawirusa. Każdy głos się będzie liczył, szczególnie zarażony.

_BS