1 sierpnia. Upalny dzień, niemrawe popołudnie.
Tymczasem tuż obok pomnika w hołdzie Powstańcom Warszawskim, monumentu autorstwa profesora Michała Gałkiewicza, stojącego u zbiegu ulic Wojska Polskiego i Grzegorza Palki, powoli zbierają się ludzie… Część najwyraźniej zna się dobrze, o czym świadczą życzliwe powitania.
O 16.45 jest już spora grupa i choć widać podążających w tym kierunku kolejnych uczestników spotkania, punktualnie o zapowiadanej wcześniej godzinie głos zabiera organizatorka zgromadzenia Elżbieta Wspaniała-Jankowska. Mówi zwięźle, krótko, konkretnie. Intonuje hymn państwowy, nieodmiennie towarzyszący wszystkim zgromadzeniom obywatelskim.
Spotykamy się, by uczcić kolejną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Nie ma już wśród nas państwa Gołębiowskich, uczestników powstania mieszkających w Łodzi. Czas jest nieubłagany – a to już 74 rocznica. To właśnie z ich inicjatywy powstał Pomnik Powstańców Warszawskich, odsłonięty dokładnie dwa lata temu przez panią Marię i pana Henryka oraz Aleksandrę Skowrońską, która mając lat 14 ratowała rannych powstańców.
Ale jest pan profesor Henryk Panusz, który również brał udział w powstaniu. Należał do Szarych Szeregów, a w powstaniu brał udział w obronie lokalnej. Do Łodzi przeniósł się już po wojnie i wrósł w nasze miasto – uważa je za swoje, troszczy się o wspólne sprawy, aktywnie uczestniczy w życiu publicznym. Pan Profesor dzieli się swoimi refleksjami, wyraźnie wzruszony, wspomina przecież chwile z okresu wczesnej młodości – w 1944 roku miał zaledwie 15 lat.
Wszystko odbywa się tak sprawnie, że krótkie wystąpienia (kilkoma refleksjami podzielił się również nasz kolega Jerzy Frydrych) zakończyły się na chwilę przed tym poruszającym momentem, kiedy to rozbrzmiały syreny… Nieco wcześniej te nasze, przyniesione przez uczestników spotkania, a zaraz potem uzupełnione dźwiękiem syren miejscowych, które przypomniały mieszkańcom Dołów, że to ten właśnie moment, kiedy warto zatrzymać się i oddać hołd tym, którzy swoje młode życie złożyli na ołtarzu Ojczyzny…
Po chwili Elżbieta Wspaniała-Jankowska zaprasza historyka, dra Andrzeja Kompę, by i on podzielił się refleksjami dotyczącymi powstania. Było częścią akcji „Burza”. Ok. 10 tys. zabitych powstańców, ok. 150-200 tys. zabitych cywilów, ok. 20 tys. rannych. Jak zawsze wraca temat zasadności zrywu militarnego, który przyniósł tak tragiczny bilans strat. Nie mówmy jednak o tym, pamiętajmy męstwo powstańców, oddajmy im hołd – byli wielcy swoim bohaterstwem.
Jeszcze kwiaty. Kwiaty białe i czerwone. Parę zniczy. Zaduma. Na wieńcu od nas napis: BOHATEROM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO – ŁODZIANIE.
Wśród obecnych są przedstawiciele różnych środowisk (również „narodowcy”), w tym takich, które trzeba było przekonać, że czytanie apeli na dzisiejszej uroczystości jest zbędne… Pobieżne spojrzenie na obecnych pozwala odnotować obecność przedstawicieli partii politycznych, stowarzyszeń demokratycznych, organizacji obywatelskich. Wszyscy przyszli jednak „po cywilnemu”, bez emblematów organizacyjnych (no, może z jednym wyjątkiem). Przyszli, bo uważali, że jest to nasz obowiązek. Przyszli, by zadumać się nad losem ludzi, którzy na zawołanie z radością rzucili się do walki – choć nie byli dostatecznie uzbrojeni i przygotowani. W walce poczuli się wolnymi ludźmi. Wolność to ta wartość, która i dla nas jest bezcenna. Może właśnie dlatego tak dobrze rozumiemy Powstańców?
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!
_Bożena Ziemniewicz
Zdjęcia: Michał Stolarski