W ostatnim czasie z różnych stron dało się słyszeć doniesienia o śmierci KODu. Po dzisiejszym marszu z dumą i radością mogę powiedzieć, że pogłoski te były mocno przesadzone. Proszę państwa, KOD żyje. I to jak żyje! Wszyscy wątpiący mieli dziś okazję, by się przekonać, ile pozytywnej energii i niezachwianej wiary w sens naszych działań mają koderki i koderzy z całej Polski.

Także tym, którzy na co dzień zajęci są pracą w KOD w naszym regionie – w Łodzi, Pabianicach i innych miastach oraz miasteczkach – bardzo potrzebny był ogólnopolski, duży marsz. Marsz, który w smutnej, czarnej rzeczywistości coraz brutalniej pozbawiającej nas nadziei na normalność – był jak promyk nadziei. Pokazaliśmy sobie nawzajem, że nie znudziliśmy się, nie zapomnieliśmy o KOD w czasie wakacji, nie „przeszło” nam i ani myślimy przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości.

Mimo obaw o pogodę, zabranych do autobusów kurtek i parasoli, Warszawa powitała nas pięknym słońcem. Po tylu marszach, pikietach, demonstracjach, powinniśmy się już dawno nauczyć, że KODowi zawsze świeci słońce.

Dzisiejszy marsz przyniósł tak wiele różnorodnych wrażeń i emocji, że o połowie z nich pewnie teraz, na gorąco, nie pamiętam. Będę je sobie przypominać oglądając zdjęcia i dzieląc się wrażeniami z przyjaciółmi.

Sama nie wiem, który to już marsz. Emocje były oczywiście inne niż na pierwszym, najbardziej spontanicznym. Śmiało mogę jednak powiedzieć, że dzisiejszy marsz uważam za najlepszy. Co sprawiło, że był inny od poprzednich? Cieszył przede wszystkim brak polityków na scenie. W pierwszej części wystąpień słuchaliśmy KODerów oraz KORowców – stanęła przed nami pani Ludwika Wujec, która w prostych i pięknych słowach ukazała podobieństwo obu Komitetów. Podkreśliła, że choć działamy w innej rzeczywistości, to kierujemy się tymi samymi wartościami. Padły dziś także mocniejsze, zdecydowane słowa o konieczności odsunięcia od władzy rządu, który łamie konstytucję i narusza prawa obywateli.

Bardzo ważną częścią dzisiejszych wystąpień było wsparcie Czarnego Protestu – protestu przeciwko projektowi barbarzyńskiej ustawy całkowicie zakazującej aborcji, nawet wtedy, gdy zagraża życiu i zdrowiu kobiety. Ze sceny wielokrotnie padały słowa o tym, jak niehumanitarna jest to propozycja, oraz zapewnienia, że KOD nigdy nie zgodzi się na łamanie podstawowych praw kobiet. Mimo, że marsz był jak zawsze kolorowy i wesoły, część uczestników założyło dziś na znak protestu czarne stroje.

Łódź była jak zawsze zauważalna i rozpoznawalna. Żółte robotnicze kaski zwracały uwagę, a morze papierowych łódeczek zatkniętych na flagi wyróżniało się w tłumie i z daleka wszystkich informowało, że tu, proszę państwa, idzie Łódź. Co ważne – koderki i koderzy z naszego regionu byli wszędzie. W Straży pilnując bezpieczeństwa uczestników marszu, w Animacji dbając o to, byśmy byli słyszalni, a także na scenie reprezentując łódzki region oraz Młody KOD.

Widziałam dziś wielu obcokrajowców z polskimi flagami. Niektórzy szli razem z nami, inni tylko nas obserwowali, machali nam i pozdrawiali. Najbardziej wzruszającym dla mnie momentem był widok ciemnoskórej dziewczyny stojącej na chodniku, wesoło machającej polską flagą do przepływającego przed nią kolorowego, radosnego tłumu. Obraz ten był całkowitym zaprzeczeniem zdarzenia, którego świadkiem byłam dzień wcześniej, kiedy wsiadałam do tramwaju razem z nieznajomym ciemnoskórym chłopakiem. Gdy okazało się, że w środku siedzi trzech mężczyzn w bluzach z biało-czerwonymi opaskami na ramionach, chłopak nie zdecydował się wsiąść. Do domu wracałam wtedy ze łzami w oczach – zderzenie się z obawami, jakie mogą wywoływać w obcokrajowcach nasze narodowe barwy, było bolesne, choć niestety nie zaskakujące. Dziś jednak pokazaliśmy ponownie, że inna Polska jest możliwa. Że możliwa jest jedna, ale różnorodna Polska. Polska wolna, demokratyczna, praworządna, w której jest miejsce dla każdego. Właśnie takiej Polski chcemy i o taką Polskę będziemy walczyć.

 

___Michalina Engel