felietony_kod

Hejter – określenie osoby, która wyraża kłótliwe i agresywne komentarze w Internecie. (Wikipedia)
——–
Hejtować – zamieszczać w Internecie obraźliwe lub agresywne komentarze. (Słownik Języka Polskiego PWN)

Dwie definicje i wszystko jasne. Niezupełnie! Żadna z nich nie pokazuje istoty zjawiska współczesnego hejtu w sieci. Bo to niewątpliwie już zjawisko i to o charakterze masowym. Niektórzy sugerują nawet, że jest to specyficzny wyróżnik polskiej dyskusji społecznej, bo przenika już przez granice netu i zaczyna wpływać nawet na nasze decyzje obywatelskie. Trudno się z tym nie zgodzić, gdy czytamy po zwycięskich dla Andrzeja Dudy wyborach prezydenckich tekst prawicowego publicysty i rysownika Cezarego Krysztopy, który z dumą ogłasza: Dokonaliśmy na Bronisławie Komorowskim linczu. I gdyby było trzeba, zrobilibyśmy to ponownie. W ten sposób ogłosił zwycięstwo zaplanowanego i masowego hejtu nad dyskusją, której podstawą jest zawsze umiar i rzeczowy argument. Wniosek Krysztopy został doceniony i dziś hejterskie wypowiedzi płyną już wprost od polityków, nawet podczas oficjalnych wystąpień. Przykładem niech będzie tu zaprezentowana przez duet Kaczyński/Brudziński „rymowanka” o „komunistach i złodziejach” czy słynne wietrzenie futer jako przyczyna obecności kobiet na ostatniej manifie KOD-u, gdzie w roli Master Of Hate wystąpił ponownie J. Brudziński.

Podobnych przykładów bezpardonowego ataku władzy na Komitet Obrony Demokracji, ataku poprzez poniżanie, obrażanie czy zarzucanie różnych niegodziwości, każdy z nas może wymienić wiele. Z jednej strony możemy się z tej sytuacji cieszyć. Świadczy ona o tym, że większość parlamentarna obawia się siły naszego ruchu obywatelskiego. Bez względu na to, co o tym będą mówić, ten strach jest. Z drugiej strony jednak trzeba się zastanowić nad reagowaniem na hejt i hejterów, którzy, niczym małpa z brzytwą, z nieposkromioną radością tną każdego, kto nawinie się pod rękę i, nie daj Boże, ma odmienne poglądy.

Nim podejmiemy interakcję z hejterem powinniśmy przypomnieć sobie, jakie cele mu przyświecają oraz co my chcemy osiągnąć. Celem hejtera jest zdenerwowanie, zirytowanie nas – opartymi na stereotypach, mitach czy półprawdach lub kłamstwach, prymitywnymi, często wulgarnymi wypowiedziami. Naszym – w dłuższej perspektywie czasowej – przekonanie społeczności internetowej i społeczeństwa, że większą wartość niesie merytoryczna dyskusja. Reagowanie na hejt jest koniecznością, chodzi o to, by populizm i prostactwo nie zdominowały na wiele lat debaty publicznej.

Jak to robić? W pierwszej kolejności powinniśmy zachować spokój; dać sobie czas na przemyślenie odpowiedzi. Odpowiedzi krótkiej, konkretnej i kulturalnej, czyli takiej, która jest przeciwieństwem hejtu. Wiem, jakie to trudne. Sam, atakowany na TT, początkowo często dawałem się „wpuścić w pyskówkę”, co sprawiało moim „rozmówcom” niezwykłą przyjemność. Z czasem wyciągnąłem wnioski. Teraz zawsze kieruję się rozumem, a uczucie satysfakcji i radości powstaje we mnie, gdy widzę bezsilność hejtera. Dialog zwykle rozpoczyna się od mojej odpowiedzi na poniżający wpis. Czasem pytam np.: Skąd czerpie Pan/Pani przesłanki do takich stwierdzeń? Czasem po prostu piszę: Wartość Pana/Pani opinii obniża sposób ich prezentacji. Prawdziwy hejter reaguje wówczas kolejnym kubłem zintensyfikowanych pomyj słownych. Wtedy zazwyczaj odpowiadam: Bardzo mi przykro, ale Pana/Pani sposób rozmowy urąga mojej i przyjętym ogólnie normom. Jeśli Pan/Pani tego nie zmieni, zmuszony będę oznaczyć ją jako hejt. W przypadku rozmowy w social mediach dodaję, że będę zmuszony zablokować (zbanować) konto i powiadomić o tym swoich znajomych. Czasami ta metoda nie działa. Osobom szczególnie uciążliwym i złośliwym warto przypomnieć, iż uporczywe nękanie i obrażanie jest w polskim prawie ścigane oraz że będziemy zmuszeni zgłosić to na policję. Zawsze można tak zrobić. Oczywiście będą tacy, którzy i to przetrwają. Wtedy blokujemy im dostęp do naszych profili, a w przypadku komentarzy pod artykułami określamy wypowiedzi „rozmówcy” jako hejt. Spokój, wysoka kultura wypowiedzi, brak krzyku (w sieci krzykiem są wypowiedzi pisane za pomocą WIELKICH LITER), obecność zwrotów grzecznościowych, używanie merytorycznych argumentów (np. Użył Pan/Pani zdania wyjętego z kontekstu. W rzeczywistości brzmi ono…), unikanie sformułowań zawierających „nie” (np. zamiast Nie ma Pan/Pani racji! – Pana/Pani racja oparta jest na fałszywych przesłankach, mija się z prawdą…) – wszystko to pokazuje naszą przewagę. Przewagę rozumu nad ślepą furią czy wyrachowanym prostactwem tej części hejterów, którzy działają na zlecenie.

Prędzej czy później ten spokój i rozsądek zostaną dostrzeżone przez internautów. Prędzej czy później ludzie zaczną zauważać prymitywizm hejtu i zwrócą uwagę na nasze argumenty. Wymaga to tylko cierpliwości, czyli tej cechy, która jest niezbędna, by małpy z brzytwami stały się mniejszością, marginesem debaty publicznej. Bo tam jest ich miejsce.

______Piotr Staroń