felietony_kod

Wolność boli!

Żeby nie było wątpliwości, od razu powiem: nie mnie! Mnie wolność cieszy, bo prowokuje do otwierania się na świat i ludzi. Wiem, wiem… Otwieranie na świat i ludzi to takie pompatyczne. Ale co zrobić, kiedy brak innych określeń. Pod tym sloganem ukrywa się codzienna radość z tego, że mogę swobodnie wymieniać myśli i poglądy, wierzyć w to, w co chcę, ufać, iż prawo jest po mojej stronie, wybierać zgodnie z wiedzą i sumieniem, odrzucać indoktrynację, wędrować swoim rytmem po polskich i europejskich drogach… Ale nade wszystko wolność jest moim pancerzem, chroniącym przed próbami wbijania mi do głowy, że jest tylko jedna prawdziwa prawda, którą należy się kierować. Cieszy mnie ta wolność, która gwarantuje maksimum swobód jednostki w ramach społecznych reguł prawa i obyczaju. Ta wolność, która jest podstawą demokracji, nazywanej ostatnio liberalną. Warto pamiętać, że słowo liberalizm pochodzi od łacińskiego liber, czyli po prostu wolny.

Skąd zatem stwierdzenie, że wolność boli. Z obserwacji. Bo patrzę i widzę, jak wokół mnie przechodzą ludzie, którzy cierpią na samą myśl o tym, że ktoś może mieć inne niż oni poglądy; inny kolor skóry, inną wiarę, inne pomysły na ekonomię itp. Skupieni, zamknięci w sobie, zapatrzeni w jakiś punkt… Słowa wolność i demokracja wywołują na ich twarzach grymas, jakby maszerowali w zbyt ciasnych butach. Rzucają w moją stronę złe słowa. Twierdzą, że jestem zniewolony i nieprawdziwy. Żądają, bym wyjaśnił, co znaczy ta wolność, ale odpowiedzi ich nie interesują. Wymagają, bym się podporządkował i dołączył do zdyscyplinowanego szeregu jednomyślności. Moja wolność ich boli. Chcieliby, bym z jej części zrezygnował na rzecz granic, jakie sobie narzucili. Granic, które wolność zawężają. Myślą, że mają rację. Wolność ich boli, jak każdy brak posłuszeństwa. Boli, dlatego że nie rozumieją, iż poprzez wolny wybór można być niezależnym wobec propagowanych lub dominujących doktryn czy idei – mieć swoje zdanie.

Kiedy to się zmieni? Czy wtedy, gdy na własnej skórze odczują, że coś z wolności stracili? Wtedy jednak może być za późno. Wielkie sprawy uciekają „z górki”, ich odzyskanie to mozolna praca pod górę. Myślę, że dziś trzeba wciąż mówić, jaką wartością dla mnie osobiście jest wolność, dlaczego tak o nią dbam, po co jest mi potrzebna. To prawdziwa szansa, by wolność przestała boleć. Niektórych, bo nie mnie!

______Piotr Staroń

(rys. Jakub Wiejacki)