felietony_kod

janusz

Na sobotnim spotkaniu KOD-u w hali Anilany, nasz gość specjalny Mateusz Kijowski, w pewnym momencie zawiesił między ustami a mikrofonem parę słów – dwa, może trzy? I one tak mi w głowie napęczniały, tak się rozpychać zaczęły, że kilka zdań ulepić muszę, bo ciąg ostatnich zdarzeń  jakimś fatalnym kołem historii zdaje się mnie prześladować. Mnie i mój naród! Mateusz Kijowski w tej ulotnej chwili zdał mi się Jackiem Soplicą… A dalej to już wszystko

się poukładało. Przypomniał mi się czas, kiedy to Adam Mickiewicz w smutnym oddaleniu od ojczyzny pisał naszą narodową epopeję. Portret Polaków własny odbija mi się w lustrze 2016 roku, ale też atmosfera emigracji paryskiej – skłóconej, poróżnionej ambicjami i niechęciami. Mickiewicz bardzo to przeżywał, bo jasno diagnozował wroga.
Ze smutkiem i przygnębieniem przyglądam się jak Schetyna „gryzie” Petru, a Petru „kopie” w PO, i takie słowa starego Maćka zadźwięczały mi w głowie „ A głupi! A głupi! A głupi wy!

Na kim się mleko, na was skrupi!”
I ostatnia kampania prezydencka mi się przypomniała i to masowe „kopanie” w Komorowskiego, a „kopał” każdy, bo i pani Ogórek, i Kosiniak Kamysz, i Duda, i Brun, i Kukiz… i Bóg wie jeszcze kto, bo każdy sobie obiecywał, że coś tym kopaniem załatwi, że ugra odrobinę swojego i ugrali? „A głupi!” A potem kampania parlamentarna i kolektywne „kopanie” w PO przez wszystkich – od PiS (co zrozumiałe), przez PSL, SLD, PR, Korwina, Kukiza… etc, etc.

I tak sobie myślę, czy w tej chwili namysłu Mateusz Kijowski jako Jacek Soplica starego Maćka sobie nie przypomniał…?